Dzwonka głos

Dzwonka głos

Co dzień o godzinie czternastej nad Tarnowskimi Górami, podobnie jak nad innymi miastami Śląska rozlega się dźwięk fabrycznych syren. Zwiastuje, że pierwsza zmiana zakończyła pracę. Tradycja ta liczy sobie już ponad dziewięć wieków, bowiem pierwsze sygnały dźwiękowe, jakie podawali sobie dawni kopacze sięgają VIII, IX wieku.



Wiadomo, że istniał zwyczaj bicia kijem o kij dębowy: powstawał wtedy głuchy, metaliczny dźwięk. Towarzyszyło temu wołanie „a puć ino” i w ten właśnie sposób ładowacze zwoływali się do pracy. W innych regionach używano sygnałów dźwiękowych zwanych klekotkami. W klekotce drewniany młotek uderzał o drewniane koło wydając metaliczny dźwięk.

W początkach XV wieku, wpierw nieśmiało, później coraz częściej, zaczynają pojawiać się w ośrodkach górniczych dzwonki. Sygnał dzwonu oznajmiał początek i zakończenie szychty. Pozwalał także zasygnalizować ważne wydarzenia w ciągu dnia, na przykład modlitwę przed rozpoczęciem pracy, czas przerw na posiłki, a także sygnalizować trwogę: pożar czy inne nieszczęście na kopalni.

W pierwszej ustawie górniczej – „Ordunku Górnym” znajdują się dwa artykuły, które mówią o dzwonieniu. Artykuł 11 głosi, że:

„Robotnik ma 12 godzin na szychtę robić, a jeden drugiego lozować, a nie wyjeżdżać aż zadzwonią.” Sposobie i zachowanie w pracy reguluje również artykuł 12 o zwolnieniu przed szychtą i po szychcie.

Dynamiczny rozwój górnictwa pociągnął za sobą rozbudowę miasta, powstało szereg budowli, nad którymi królowała 57 metrowej wysokości wieża kościoła farnego, wybudowana w 1563 roku. Zarząd górnictwa kupił i zawiesił na tej wieży duży dzwon górniczy, który gwarkom zamieszkałym w centrum miasta obwieszczał początek i koniec dnia pracy. Akta z 1654 roku określają go jako „Górniczy dzwonek szychtowy”. Przez kilkukrotne codzienne dzwonienie nastąpiło osłabienie konstrukcji zawieszenia, a przez to dzwon spadł i uszkodził się lub nawet pękł. W drugiej połowie XVII wieku został on przetopiony i ponownie odlany we Wrocławiu.

Nowy dzwon szychtowy stał się przzyczyną sporu między artystą odlewnikiem a zarządem miasta. Chodziło o zapłatę za odlanie dzwonu. Ponieważ zarządy górnicze i miasto odmówiły ponadto zapłacenia dziesięciny, proboszcz kościoła św. Piotra i Pawła, ksiądz Maciejczyk nie zezwolił na powieszenie dzwonu szychtowego w górnym otworze wieży. Rada miejska postanowiła więc umieścić dzwon na ratuszu. W 1750 roku dzwon szychtowy przeniesiony został do kaplicy cmentarnej św. Jakuba na starym cmentarzu za miastem (chodzi o dzisiejszy cmentarz przy kościele św. Anny).



W 1785 roku dzwon przeniesiono na wysokiej wieży nowego kościoła ewagnelickiego, ale mimo to był słabo słyszalny w rejonie nowo odkrytych złóż bobrownickich. Stracił więc swoją główną funkcję: obwieszczanie początku i końca dnia roboczego.

Na początku XIX wieku w kopali Fryderyk, przy szybie Rudolfina ustawiono wolno stojącą wieżę z nowym dzwonem szychtowym. Po kilku latach wieża trafiła do płuczki rudy przy kopalni „Fryderyk”. Została wówczas uwieczniona w górniczej piosence „Tarnogórski Dzwon Górniczy” autorstwa Rudolfa Carnalla, dyrektora tarnogórskiej szkoły górniczej.

Już się rozlega głos
Dzwoneczka naszej wieży.
Więc speszmy wraz jak każe los
Nad szyb niech każdy bieży.
Całuska lubej spiesznie daj
I spiesz w podziemnych gnomów kraj
Nas czeka praca, tam
Szczęść nam, szczęść nam
Szczęść Boże nam.

Z wesołą myślą spieszmy wraz
Stromą w dół drabiną.
Do pracy dąży każdy z nas,
Już w szybach kroki giną,
Już słychać miłych strzałów stuk.
Ozwie się tu i tam
Szczęść nam, szczęść nam
Szczęść Boże nam.

A jeśli przyjdzie kiedyś czas
Podziemne żegnać góry
I dzwonka głos ostatni raz
Odezwie się ponury
O luba wtedy nie płacz, nie
Z twarzyczki twojej otrzyj łzę
Wszak się obaczym tam
Szczęść nam, szczęść nam
Szczęść Boże nam.

Dźwięk górniczego dzwonu musiał w XIX wieku ustąpić miejsca sygnałowi maszyny parowej, która wydawała charakterystyczny gwizd. W XX wieku parowy gwizdek został zastąpiony przez dzwonek elektryczny. A dzwon gwarków?

W swojej późniejszej historii został przekazany straży pożarnej w Bobrownikach, trafił do odkrywkowej kopalni dolomitu, aż w styczniu 1954 roku grupa działaczy Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej sprowadziła go do centrum Tarnowskich Gór. Stoi dziś na Placu Gwarków i stanowi turystyczną wizytówkę miasta.

Marian H. Lysik