Podziękowania po balu
27 lutego 2014, 14:21Marszałek nie wie, co robi żona, czy nie wie, co mu nie wypada?
26 lutego 2014, 20:25autor poniższego tekstu: Judyta Watoła - Gazeta Wyborcza
Wicemarszałek Mariusz Kleszczewski
Żona wicemarszałka woj. śląskiego Mariusza Kleszczewskiego
dostała na swoje firmy prawie 300 tys. zł dotacji z funduszy
unijnych. W urzędzie marszałkowskim problemu w tym nie widzą,
bo wprawdzie dotacje przyznawał zarząd województwa, ale akurat
na tych posiedzeniach Kleszczewskiego nie było... - pisze Judyta
Watoła.
Multimedialna Galeria Fuerte w Myszkowie miała być "ośrodkiem
infrastruktury i bazy okołoturystycznej w regionie Jury
Krakowsko-Częstochowskiej". We wniosku o dotację
Kleszczewska napisała, że celem projektu jest "zwiększenie
atrakcyjności regionu oraz aktywności turystycznej na terenie
województwa śląskiego". Po pozytywnej opinii Śląskiego
Centrum Przedsiębiorczości zarząd województwa uchwałą z 22
listopada 2011 roku wybrał go do realizacji.
Marszałek: Osoba w mojej sytuacji staje zawsze przed
dylematem
Ponad pół roku później z pompą otwarto lokal. Nie była to
jednak galeria sztuki, tylko restauracja w galerii handlowej.
Szybko zrobiło się o niej głośno. Serwowała dania kuchni
hiszpańskiej, ale Śląska Organizacja Turystyczna, której
prezesem jest Kleszczewski, przyznała jej certyfikat przynależności
do szlaku turystycznego Śląskie Smaki. Miała mieć dzięki
temu za wojewódzkie pieniądze promocję w publicznej telewizji.
Kiedy napisaliśmy o tym w częstochowskim wydaniu
"Wyborczej", Kleszczewski tłumaczył, że jego żona
"prowadzi samodzielną działalność gospodarczą i nie
konsultuje z nim swoich decyzji biznesowych". - Osoba w
mojej sytuacji staje zawsze przed dylematem, czy ma prawo wpływać
na działalność zawodową najbliższych - żalił się
wicemarszałek.
Sexy disco i picie za free
Wybuchła awantura i restauracja sama wykreśliła się ze szlaku
Śląskie Smaki. O samej dotacji było jednak cicho. I co tu się
dziwić! Kleszczewski ma wprawdzie wspólny majątek z żoną i
dotacja oznaczała, że i on się wzbogacił, ale przecież mógł
wcale nawet o tym nie wiedzieć, skoro żona mu nie mówi o swoim
biznesie.
Być może więc wicemarszałek nie wie też, że z planów
stworzenia w Fuerte multimedialnej galerii sztuki niewiele wyszło.
W restauracji tylko od czasu do czasu gra częstochowski
saksofonista Jarosław Woszczyna. Poza tym co miesiąc jest
karaoke, dzień sushi, makaranowa niedziela i święto wina. Są
imprezy pod hasłami: "Sexy disco", "Picie aperolu
za free", "Boxing night Gołota", a już
prawdziwym hitem musiało być spotkanie z brafitterką, czyli z
panią specjalizującą się w dobieraniu innym kobietom
biustonoszy.
Dyskryminowanie żony byłoby niegodne
Urząd marszałkowski i Śląskie Centrum Przedsiębiorczości
zapewniają też, że Kleszczewski w ogóle nie mieszał się do
przyznania jego żonie drugiej dotacji na salon Prooptica, którego
jest współwłaścicielką. Cel: "zakup nowoczesnego sprzętu
medycznego do przychodni okulistycznej i zwiększenie przez to
bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców powiatu
myszkowskiego". Sprzęt miał kosztować 330 tys. zł.
Prooptica dostała na to dotację w wysokości aż 185 tys. zł.
Kleszczewski nie znalazł czasu na choćby kilkuminutową rozmowę
z "Wyborczą", a urząd marszałkowski napisał, że
nie złamano przepisów, bo relacje rodzinne "nie
dyskwalifikują w żadnym stopniu owych podmiotów w ubieganiu się
o dofinansowanie unijne".
Śląskie Centrum Przedsiębiorczości tłumaczy z kolei, że
"zasady wyboru projektów do dofinansowania zabraniają zarówno
faworyzowania, jak i dyskryminowania podmiotów ubiegających się
o środki unijne". Jednym słowem, gdyby wnioski Anny
Kleszczewskiej zostały odrzucone, byłaby to dla niej krzywda,
bo spotkałaby ją dyskryminacja ze względu na męża. Byłoby
to niegodne.
Wstydu nie ma
Ale skoro Anna Kleszczewska swoje wnioski zgłosiła i zostały
przyjęte, to żadnego wstydu nie ma. Tym bardziej że - jak
zapewnia ŚCP - na tych posiedzeniach zarządu, na których
przyznawano dotacje dla Fuerte i Prooptica, wicemarszałek
Kleszczewski był nieobecny. Nie można mu więc zarzucić, że
sam żonie dotacje przyznawał. Wstydu nie ma. Jest bezwstyd.
Cały tekst: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,15514891,Marszalek_nie_wie__co_robi_zona__czy_nie_wie__co_mu.html#ixzz2uNUTyVd3
Radni Sejmiku poznawali Euroterminal w Sławkowie
26 lutego 2014, 00:36O przyszłości Euroterminala w Sławkowie w kontekście zmian logistycznych na styku UE-Wschód i ewentualnych szansach z tym związanych rozmawiali dziś radni Sejmiku Województwa.
fot.: Witold Trólka
Podczas spotkania w siedzibie Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa SA w Katowicach i zapoznaniu się z prezentacją Euroterminala Sławków, jak i sytuacją gospodarczą w regionie Europy Środkowej i Południowej w kontekście zmian logistycznych na styku Unii Europejskiej - wschód, uczestnicy dyskusji swoje wnioski skonfrontowali z realiami pracy Euroterminala.
Materiał www.slaskie.pl.
W trakcie spotkania nasunęły mi się wnioski:
- dlaczego polityka zagraniczna ministerstw nie wsparła do tej pory to przedsięwzięcie i nie wpisała to w priorytety rozwojowe
- wiadomo, że kolej to rozwój gospodarczy regionu i obligatoryjnie należy ponad podziałami wspierać i patronować rozwinięciu tej rozbudowy, aby inne państwa nie przejęły tej inicjatywy
- po raz kolejny zauważam dyskryminacje naszego Województwa Śląskiego w stosunku do reszty regionów. Nie mamy obecnie szczęścia do lobbingu rozwojowego wśród rządzących parlamentarzystów
- uważam, że należy przygotować analizę tego przedsięwzięcia, wyciągnąć konsekwencje dla złych decydentów, przy równoczesnej rozbudowie i przeprowadzeniu formalności, aby centrala przeładunkowa właściwie rozwinęła się dla polepszenia funkcjonowania oraz żeby była widziana przez partnerów gospodarczych przynajmniej w Europie
- przygotowanie stanowiska województwa, w celu wypracowania właściwej polityki gospodarczej dla naszego regionu.
Mam nadzieję, że to spotkanie nie było kolejnym dotyczącym Sławkowa na zasadzie pobożnych życzeń, z których nic nie wyniknie, a w Ministerstwach ponad podziałami politycznymi rozwiąże się narastający problem.
Bal i po balu 2014 roku
26 lutego 2014, 00:33Jak co roku niezwykła impreza. Wspólnie 60 par bawiło się piąty raz na rzecz osoby chorej potrzebującej wsparcia finansowego. Zjednoczyli się ludzie przy idei pomocy dla jednorocznej Olgi.
Wspaniała zabawa poprowadzona przez prezentera Radia Piekary
Adrijana oraz Zespół „Pół tony” grajacy kultowe przeboje
z lat 70- tych i 80 –tych. W tym roku ugościła nas
restauracja u WROCHEMA w Starych Tarnowicach. Trzeba przyznać,
że wnętrze jak i atmosfera sprawiło, że uroczystość była
rewelacyjna. Nelli Rokita-Arnold w przepięknej sukni balowej była
gościem specjalnym, prowadząc wraz ze mną i Adrijanem aukcję
na rzecz Olgi. Przedmioty wyjątkowe podarowane przez Warsztat
Terapii Zajęciowej z Bytomia, jak również biżuteria od
Jubilera przy ul. Opolskiej w Tarnowskich Górach. Przepiękne
witraże, motyle, karafki, …… oraz podarowane osobiste rzeczy
przez Nelli Rokitę- Arnold. Równie atrakcyjnym smaczkiem były
kryształowe szklanki ufundowane przez Marię Ożga MasterChefa.
Jestem zadowolona, ponieważ udało się zebrać 3 900 zł. To
kolejny zastrzyk finansowy dla małej Olgi, której dopinguję w
zwycięstwie nad chorobą. Dziękuje wszystkim, którzy okazali
mi życzliwość i wsparli w tym przedsięwzięciu.
Do zobaczenia za rok
NFZ odmówił finansowania leczenia OLGI
17 lutego 2014, 00:37Po raz kolejny małemu człowiekowi NFZ odmówił leczenia. Nie mam już słów. Dobrze, że są ludzie dla których dobro człowieka jest największą wartością. Dziękuję wszystkim, którzy zakupili wejściówki na Bal Charytatywny, z którego dochód zostanie przekazany Oldze. Naprawdę liczy się każda zebrana złotówka. Dlatego namawiam, jeszcze chętnych do okazania pomocy Oldze do udziału w wydarzeniu kulturalnym już w V Balu Charytatywnym 22.02.2014r, o godz. 19.00 w Restauracji u WROCHEMA. W trudnych chwilach trzeba być razem. Wierzę w ludzi, ponieważ zawsze udaje mi się wiele dobra zrobić ze wspaniałymi osobami. Dobra jest więcej wokół, niż zła. Tylko dobro jest ciche, a zło głośne. Trzeba zawsze umieć dostrzegać dobro i piękno otaczające nas dookoła.
Kryształowa i Ślonski łobiod
17 lutego 2014, 00:36Dzisiej z familiom byłach na ślonskim łobiedzie w
Resteuracyji Kryształowo w Katowicach. Maryjka i insze dziołszki
z gryfnymi karlusami uwijali się, co by było tak jak trza:
nudelzupa, a na drugie rolada jak renkow łod kufaji(tako srogo),
czorne kluski... z zołzom, no i modro kapusta. Gratis doli nom
kompot z wieprzków w kryształowych szolkach .
Terozki już młodzi i gospody niy trzimiom sie tego niedzielnego
mustru. Jedzom roztomańte pultki. Fto chce se posmakować śląskiego
jodła i nie ino, to zaproszom do "KRYSZTAŁOWEJ" do
Maryjki. Łona wie co trza czowiekowi na łobiod zrychtować. Tam
"nudli na nos nie wieszają".
Bajtle mogą rychtować ajerkuchy na byfyju. Fto chce pieknie
pogodać, pośniodać i łobiadować to ino w „KRYSZTALOWEJ”
w Katowicach. Po dzisiejszym dniu to można powiedzieć nowe śląskie
niedzielne „3x K” to KOŚCIÓŁ, KRYSZTAŁOWA, KINO
Wszystkiego najlepszego z okazji Św. Walentego
14 lutego 2014, 22:48kiedy jedno słowo, jeden uśmiech
potrafią sprawić,że radość
wypełnia nasze serce,
choć czasem nie wiemy
jaki był tego powód...
Najwięcej radości sprawia...
Błysk szczęścia w oczach kogoś
Kto czuje
...że go rozumiemy,
W takich chwilach
Czujemy jakąś delikatną,
Duchową więź...
Dla takich chwil warto żyć.