W sobotę 3 sierpnia uczestniczyłam w Międzynarodowym finale
Integracyjnym Turnieju Szachowego XI Memoriału Marka Piasty w
Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim. Po raz kolejny miło
mi było Patronować Honorowo tak wspaniałą imprezę oraz
ufundować puchar Fair Play w rozgrywkach królewskiej dyscypliny
sportu - szachach. Jestem bardzo wdzięczna dyrekcji i
pracownikom Centrum Kultury Śląskiej oraz Zespołowi Szkół
Centrum Kształcenia Rolniczego w Nakle za gościnność i życzliwość
we współorganizowaniu zawodów szachowych. Pierwszy raz
rozgrywki były przeprowadzane w Nakle Śląskim. Z rozmów z
zawodnikami i gospodarzami wynikał zachwyt nad nowym miejscem i
podziw nad organizacją. Wszystkim się bardzo podobało.
Dziękuję Panu Tadeuszowi Bobeckiemu głównemu organizatorowi,
który jak zwykle z wielką pasją organizuje turnieje szachowe.
To jest wielka pasja oraz poświęcenie własnego czasu na rzecz
drugich. Takie działania należy podziwiać i wspierać.
Turniej Szachowy XI Memoriału Marka Piasty
8 sierpnia 2013, 17:40Kapsuła czasu
5 sierpnia 2013, 23:22Jako mieszkanka Śląska popieram takie akcje, które wszystkich łączy przy ważnym temacie. Bardzo ciekawa akcja, do której zapraszam wszystkich. To się nazywa solidarność społeczna. Zapraszam do zapoznania się z historią.
Apeluję: W trosce o nasz region!!!
5 sierpnia 2013, 19:31Zarząd Województwa Śląskiego informuje o przedłużeniu
czasu trwania konsutlacji z mieszkańcami województwa śląskiego
w sprawie utworzenia obszaru ograniczonego użytkowania dla Międzynarodowego
Portu Lotniczego "Katowice" w Pyrzowicachdo dnia 20
września 2013 r., wszelkie inne informacje na temat konsultacji
pozostają bez zmian.
Posłuchaj wypowiedzi Radnej Sejmiku Województwa Śląskiego
Barbary Dziuk w tej sprawie:
http://www.bobrowniki.tv/aktualnosci-z-regionu/rok-2013/sierpien/w-trosce-o-nasz-region
Przedłużenie konsultacji w sprawie obszaru dla MPL Katowice
3 sierpnia 2013, 22:53Dzisiaj z Wydziału Ochrony środowiska otrzymałam informację
dotyczącą przedłużenia konsultacji z mieszkańcami Województwa
Śląskiego w sprawie utworzenia obszaru ograniczonego użytkowania
dla MPL „KATOWICE” w Pyrzowicach. Jest to bardzo potrzebne
działanie, ponieważ temat dotyczy szczególnie gminy Ożarowice
z Powiatu Tarnogórskiego, gminy Bobrownik, Mierzęcic . Zapoznałam
się z przygotowywaną strefą oddziaływania i jedno trzeba
stwierdzić, że niestety opcja poddawana do dyskusji przyszłościowo
doprowadzi do zniszczenia Gminy Ożarowice. Nie mogę do tego
dopuścić. Po raz kolejny muszę podziałać z ekspertami, żeby
doprowadzić do dobrego rozwiązania.
Proszę w tym momencie o pomoc wszystkich, których ten temat
interesuje.
Ja już normalnie nie mam siły do proponowanych rozwiązań
przez rządzących naszym województwem, które bardzo biją w
NASZ region. Najpierw było zabranie pogotowia z gminy Ożarowice.
Tu dwuletnia moja batalia przyniosła sukces. Będą mieć karetkę
pogotowia tak jak Kalety i Tworóg. Jedno udało się załatwić
to następny problem z koleją z Katowic do Pyrzowic, którą mam
zamiar do końca doprowadzić przez Tarnowskie Góry, nie niszcząc
Gminy Ożarowic i Bobrownik. Jeden temat niezałatwiony, to
wrzucony następny, jak zwykle w oderwaniu od rzeczywistości.
Pytam się, gdzie jest człowiek w tym wszystkim? Absurd goni
absurd. No niesamowite, ile energii należy poświęcić na
rzeczy oczywiste.
Obserwuję jedną prawidłowość w samorządzie patrzenie w dużej
mierze przez pryzmat prywaty i zysków wąskiej grupy lobbystów.
Jedyny pozytyw w tym wszystkim to, to że znajomość prawa i
umiejętne posługiwanie się nim naprawdę może i powstrzymuje
arogancje władzy. Jestem szczęśliwa, że mogę pomagać
swojemu regionowi jak i zarażam wszystkich zrównoważonym
rozwojem całego Województwa Śląskiego.
Mini Tour de Pologne - Nutella dla dzieci
1 sierpnia 2013, 16:29Dzisiaj wspaniale się bawiłam w Katowicach. Pawełek już
miesiąc temu zapisał się do udziału w MINI TOUR DE POLOGNE.
Wcześnie rano udaliśmy się na miejsce imprezy, czyli przed
Katowicki Spodek. Padł rekord uczestników -400. Emocje i zabawa
rewelacyjna. Kto nie był niech żałuje. Gratulacje dla
uczestników, jak i organizatorów.
Niesamowita akcja edukacyjno - wychowawcza.
Przeżyłam super chwile i byłam dumna z syna. Dla mnie liczy się
dobra zabawa oraz wspieranie dzieci. Uśmiech dziecka jest
bezcenny. To mnie kręci. Nie ważne ile się ma lat, ważne jest
to, aby cieszyć się życiem oraz włączać się we wspaniałe
imprezy. Po prostu być razem.
Oczywiście po południu rodzinnie dopingowaliśmy wszystkim
zawodnikom TOUR DE POLOGNE, którzy zawitali do Katowic.
Takiej przyjemności trudno sobie było odmówić. Trzymamy
kciuki za wszystkich zawodników. Wyścig trwa.
Piękno gór polskich - wspomnienia z urlopu
1 sierpnia 2013, 16:26W tym roku cały lipiec spędziłam z rodziną w Rabce Zdroju
i w Nowym Targu. Jak zwykle piękno gór, spotkani przemili
ludzie oraz klimat bardzo dobrze wpłynęli na moje samopoczucie.
Naładowałam akumulatory do działań w naszym regionie.
Zawsze zachwyca mnie spokój, życzliwość, środowisko
naturalne. Złych napotkanych ludzi i emocji nie rozpamiętuję.
Nie warto im poświęcać czas.
Uwielbiam naturę, choć czasem płace ciężka cenę, ponieważ
wszystkie robactwo lubi mnie kąsać. Dostępne owadobójcze środki
nie pomagają. W tym roku mamy wyjątkowe mutanty, nie mniej to
mi wcale nie przeszkadza podziwiać piękno świata.
Oczywiście nie była bym sobą, gdybym nie nawiązała kontaktów
z nowopoznanymi samorządami. Jestem zachwycona otwartością do
współpracy. Udało mi się przeżyć święto policji z
Powiatem Nowotarskim, za co im bardzo dziękuję. Rewelacyjne
przeżycie.
Górale, tak jak Ślązacy mają wiele cech wspólnych- poczucie
humoru, gościnność oraz umieją się fantastycznie bawić.
Trzeba stwierdzić, że to bardzo temperamentny region warty
odwiedzenia.
Takie rozleniwienie, które doświadczyłam jest czasem potrzebne
każdemu, aby się „zresetować” i być gotowym na wyzwania
stawiane przez życie.
Życzę wszystkim nadal wspaniałych wakacji.
70. rocznica ludobójstwa na Wołyniu
22 lipca 2013, 23:07Świętymi się nie rodzimy, świętymi się stajemy
Sługa Boży o. Ludwik Wrodarczyk OMI- brat mojej
babci. Wyjątkowa postać w naszej rodzinie- Inspirująca do działań
i służby drugiemu człowiekowi.
To już 70 lat od tragicznego mordu ludności na Wołyniu.
Straszne dzieje dla naszej ojczyzny i mojej rodziny, z którymi
od dziecka byłam potajemnie zapoznawana. Obecnie można już mówić
na ten bardzo trudny temat. Chcę wszystkim przybliżyć postać
tego znamienitego zakonnika, dyplomatę- człowieka żyjącego
dla drugich.
Urodził się 25 sierpnia 1907 roku w radzionkowskiej, bogobojnej
i katolickiej rodzinie Justyny i Karola Wrodarczyków. Już jako
dziecko dążył do doskonałości. Wzorem świętości była
rodzina, w której uczył się miłości, którą stale rozwijał.
Już jako młody chłopak, uczeń szkoły podstawowej wiedział,
w jakim kierunku zdążał, co stanowiło największą wartość
w jego życiu. Ludwik chciał osiągnąć doskonałość na płaszczyźnie
modlitwy. W drodze ze szkoły do domu często wchodził do kościoła,
aby gorąco modlić się u stóp Chrystusa Eucharystycznego. Trwał
na modlitwie, często godzinami. Matka nie martwiła się o syna.
Wiedziała, iż u stóp ołtarza Ludwik był bezpieczny. Jego wyjątkową
postawę dostrzegali koledzy szkolni z tamtych lat. Adolf Szastok
podał świadectwo o wyjątkowej powadze Ludwika i tajemniczości,
majestacie i szlachetności, o bogactwie jego ducha. Jego dziecięce,
lecz jakże poważne spojrzenie w przyszłość i budowanie jej w
swoich marzeniach było dążeniem w skrytości swojego serca do
...świętości. Potwierdził to Franciszek Bączkowicz- inny
kolega szkolny. Zapamiętał on sobie słowa Ludwika: "Wiesz
Franek, ja bym tak chciał, aby moje życie przyczyniło się do
wzmocnienia Królestwa Niebieskiego. Ja bym chciał umrzeć śmiercią
męczeńską." Dziś zdanie to jest zdaniem dokonanym.
Ludwik "od małego pchał się do Boga. Był to święty człowiek"-
konkludował Franek. Skończyła się edukacja Wrodarczyka w
szkole podstawowej. Był rok 1921. Karol Wrodarczyk pragnął,
aby syn został górnikiem. "Ludwik, ty bier karbidka i idź
na Johanka". Ludwik z wielką dojrzałością i pragnieniem
stwierdził: "Tato, choćby jeno godzina być księdzem, ale
jo niym byda." W takiej sytuacji Karol Wrodarczyk nie miał
już nic do powiedzenia. Powołanie było bowiem błogosławieństwem
dla rodziny. Ludwik udał się do Małego Seminarium do
Krotoszyna, aby tam dążyć przez kapłaństwo do świętości,
w którym to chce osiągnąć apogeum swoich marzeń. W swoich
listach do rodziny pisał, iż cieszy się z tego, że usunął
się ze świata i może poświęcić się służbie Bożej. W
czasie studiów Ludwik często chorował . Swoje cierpienie znosił
dzielnie. Krótko przed przyjęciem święceń kapłańskich
rozważał swą drogę do kapłaństwa , którą podążał, jak
"po szczeblach drabiny" ku "szczytom kapłaństwa".
"Szczyty kapłaństwa" to w jego pojęciu ofiara , jak
u Jezusa- aż do krwi. 10 czerwca 1933r. Ludwik przyjął święcenia
kapłańskie w Obrze, zaś 13 czerwca tegoż roku odprawił
Prymicyjną Mszę Święta w rodzinnym Radzionkowie, gdzie u stóp
ołtarza, przed laty wymodlił swoje powołanie do kapłaństwa.
Ludwik był szczęśliwy. Żmudne 12 lat nauki zostały uwieńczone
kapłaństwem. Niestety, tego pięknego dnia nie dożył już
jego ojciec Karol Wrodarczyk.
Pierwszą placówką, do której został skierowany młody kapłan
był Kodeń, potem Markowice, Łopień koło Gniezna i ...Okopy
na Wołyniu, najtrudniejszy szlak w dążeniu do świętości młodego
kapłana. Tam udał się pod koniec czerwca 1939 roku. 1 września
1939 roku wybuchła II wojna światowa. Okopy były wioską, położoną
na granicy państwa, otoczoną ukraińskimi, nacjonalistycznymi
wioskami. Stała się ona miejscem, gdzie pobożność,
patriotyzm i przywiązanie do parafian i inne cnoty uczciwego człowieka
dały się poznać w tym skromnym misjonarzu, oblacie Maryi
Niepokalanej. Jedną z pierwszych wypowiedzi, które skierował
do parafian były słowa: "Wiara nakłada na nas wielkie
zadanie i najważniejsze jest zaświadczyć o swojej
wierze". Słowa te były tak przekonywujące, że wielu
ludzi przypomniało je sobie, gdy to świadectwo stało się
faktem. Ksiądz Ludwik wyraził się też jasno i przekonywująco,
by za przykładem patrona kościoła świętego Jana Chrzciciela
wskazywać mieszkańcom Okopów Chrystusa. Dziś dostrzegamy
konsekwencję takiego myślenia. Ojciec Ludwik poniósł śmierć
męczeńską, jak patron jego kościoła w Okopach i jak św.
Wojciech, patron rodzinnej parafii. Jaki był okopowski
proboszcz? Niezwykłe gorliwy, w organizowaniu życia
parafialnego, dobry i bogaty w inne wartości, które wyniósł z
domu rodzinnego. Te wartości pragnął wszczepić w serca wołyńskich
Polaków i ludności innych nacji. Ksiądz Ludwik nie tylko
sprawował posługi przy ołtarzu, w konfesjonale i na ambonie.
Zbliżał również Polaków i Ukraińców, którzy obdarzali go
zaufaniem. Nawoływał do pojednania między nimi. Inną troską
oblata był stan zdrowia parafian, który nie był zadawalający.
Ludzie chorzy byli zdani na własne siły, pozbawieni pomocy
lekarskiej ze względu na wysokie koszty leczenia. Nieprzeciętne
zdolności medyczne ojca były niebawem rozpoznane przez mieszkańców
Okopów. Nie tylko fachowa pomoc, ale i dostarczanie leków, często
w postaci samodzielnie sporządzanych mikstur i ziół,
zbieranych przez oblata na okopowskich polach była nową szansą
i nadzieją dla chorych, zwłaszcza podczas przeróżnych
epidemii: grypy, tyfusu, czerwonki. Proboszcz szedł do swoich
parafian z pomocą nawet w nocy, gdy zaszła potrzeba, nieraz
nawet zimą, po kolana w śniegu przemierzał szlak do chorych,
aby pomóc. Ten wspaniały kapłan nie tylko sam dążył do świętości,
lecz uczył tego swoich parafian. Wprowadził rekolekcje, które
na tych terenach nie były znane. Słuchano z niecierpliwością
jego nauk o kościele, prawdach wiary, o grzechu, o sadzie
ostatecznym, o Bożym Miłosierdziu. Potem ojciec spowiadał
przez długie godziny. Proboszcz Okopów wyczuwał już wtedy
potrzebę ekumenizmu. To, co łączyło różne wyznania to wiara
w Jezusa i przykazanie miłości. Parafianie kochali swego
proboszcza i było mu za to wdzięczni. Gdy ktoś chciał
skorzystać z jego pomocy, mówił: "Idę do naszego świętego".
On zaś ukierunkowywał ludzi ku dobru, kazał usuwać zło z
otoczenia, nienawiść i niesprawiedliwość. Mówił, że
trzeba, aby ludzie byli dobrzy wobec pokrzywdzonych, zaś wypędzonych
należy przyjąć pod swój dach tak, jakby przyjąć się miało
Świętą Rodzinę. Władze międzywojennej Polski były
zadowolone z takiego proboszcza, zależało im bowiem na
rozszerzeniu wpływów Kościoła na tamtym terenie. Księża
mieli być życzliwi i mieli kierować tamtejszą ludność ku
wierze. Proboszcz Okopów spełniał te warunki.
Gdy Armia Czerwona wkroczyła na tamte tereny ojciec Ludwik nie
wycofał się ze swej placówki duszpasterskiej. Oddawał
wszystkie siły ludziom, z którymi go zetknął los, był ich
kapłanem i przyjacielem. Oblat udawał się nieraz do innych
wiosek i miast, by głosić Chrystusa. Był pod Żytomierzem,
dotarł nawet pod Kijów. Szczęśliwa ludność żegnała oblata
ze łzami w oczach.
Nadszedł pamiętny grudzień 1943 roku. Wizja niebezpieczeństwa
zagrażała Polakom. Pokorny proboszcz udał się do jedynego,
bezpiecznego miejsca, do kościoła, przed Tabernakulum. Pożegnał
się ze współbratem słowami: "Zostań z Bogiem i kochaj
Matkę Najświętszą, zdajemy się na wolę Bożą." To były
jego ostatnie słowa. Poszedł tam, gdzie czuł się najpewniej,
do kościoła. Tam leżał krzyżem i modlił się. Czekał, co
przyniesie los. A los był okrutny. Wnet przyszli oprawcy. Znęcali
się nad niewinnym Ludwikiem. Wyprowadzili go związanego z kościoła.
Skrwawiona koloratka oraz porozrzucane guziki z sutanny były śladami
zbrodni, która się niebawem miała urzeczywistnić. Ojciec
Ludwik był wleczony saniami do Karpiłowki, do sztabu bandy UPA.
Nie wiedział jeszcze o męczarniach, które go miały tam spotkać.
Tam obnażyli go, pastwili się nad nim, piłowali, "jak
martwy kloc drzewa". Męczennik za wiarę umarł w
strasznych męczarniach.
Świętymi się nie rodzimy, świętymi się stajemy. Tak oto
skromne, ofiarne życie stało się ziarnem, które obumarło za
młodu by ukazać, jak wielka może być wiara oparta na
bezgranicznej miłości. Jego wiara, poparta przykładem świętobliwego
życia, zaprowadziła go do grona kandydatów na ołtarze. Ojciec
Ludwik zrozumiał sens swojego powołania, sens cierpienia oraz
sens śmierci. Żył, kochając Boga i ludzi całym sercem, do
granic wytrzymałości. Kochał również dzieci i młodzież. Im
wyjaśniał prostą tajemnicę sukcesów w życiu w oparciu o miłość
Boga i bliźniego. Stał się wzorem do naśladowania w drugim i
trzecim tysiącleciu. Za ratowanie Żydów został odznaczony
przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie medalem i dyplomem „Sprawiedliwy
wśród narodów świata”. Jego imię i nazwisko widnieje na
Honorowej Tablicy w Parku Sprawiedliwych w Jerozolimie.
źródło: www.olw-omi.radzionkow.pl
Modlitwa o beatyfikację o. Ludwika Wrodarczyka OMI
Panie i Boże nasz, bądź uwielbiony w swoim kapłanie Ludwiku,
misjonarzu, wiernym synu Maryi Niepokalanej.
Bądź uwielbiony za dar jego profetycznej wiary,
za jego ufność w potęgę modlitwy
i za kapłańską gorliwość, z jaką służył dziełu Twojej miłości.
Bądź uwielbiony, że z Twoim słowem miłosierdzia
i pojednania niestrudzenie przekraczał wszelkie ludzkie granice,
aby wszyscy stanowili jedno w chwaleniu Ciebie, a zwłaszcza biedni i opuszczeni.
Bądź uwielbiony za dar męstwa, z jakim przyjął męczeńską śmierć
i nie chciał chronić swego życia,
ale je wydał w ręce ludzkiej złości na okup za Twoje rozproszone dzieci.
Ojcze Miłosierdzia, przez wzgląd na swego sługę,
ojca Ludwika i dla większej chwały Twojej przez ukazanie jego świętości,
udziel mi łaski ..., o którą Cię proszę przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna. Amen
Ojcze nasz..., Zdrowaś..., Chwała...