Polska Koalicja na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy
(Koalicja RSM) rozpoczęła prace nad projektem programu zmian
systemowych, który pozwoli do 2020 roku zmniejszyć o połowę
zapadalność i umieralność na Raka Szyjki Macicy (RSM).
Pierwsze spotkanie miało charakter integracyjno-organizacyjny.
Praca w podgrupach pozwoliła określić cele i pożądane
rezultaty w obszarach: edukacji, szczepień, cytologii,
finansowania oraz rejestrów. Koalicja RSM powstała z inicjatywy
Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego (PTG), Polskiego
Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej (PTGO) i Fundacji MSD dla Zdrowia
Kobiet. 31 maja b.r., podczas II Forum Promocji Zdrowia Kobiet
ponad 30 podmiotów zadeklarowało chęć wspólnej,
skoordynowanej pracy na rzecz zwalczania RSM. Od tego czasu do Koalicji
RSM przystąpiło 10 kolejnych podmiotów, które chcą dzielić
się swoją specjalistyczną wiedzą i doświadczeniem.
„Musimy przełamać bariery. Znamy już drogę rozwoju raka
szyjki macicy. Dzięki wczesnemu wykryciu choroby, jesteśmy w
stanie leczyć chore kobiety skutecznie bez okaleczania”
– przekonywał prof. Mariusz Bidziński, Prezes PTGO. „Zbyt
wiele kobiet myśli „to mnie nie dotyczy, przecież nikt w
mojej rodzinie nie chorował”… przez to zbyt późno zgłaszają
się do lekarza, odbierając sobie szansę na szczęście i
zdrowie. Musimy przekonać te kobiety, że gra jest warta świeczki”
– wtórowała prof. Violetta Skrzypulec-Plinta, Kierownik
Katedry Zdrowia Kobiet ŚUM. Przedstawiciele Koalicjantów, biorąc
pod uwagę specyfikę swojej pracy i doświadczenie,
zadeklarowali swój udział w pięciu grupach roboczych. Każda z
grup wyraziła opinie i uwagi na temat aktualnej sytuacji i
zaproponowała wstępne kierunki prac w poszczególnych
obszarach. Grupy robocze zastanawiały się nie tylko nad nowymi
rozwiązaniami, ale również nad wzorcami europejskimi i światowymi,
które można byłoby zaimplementować do polskiego systemu.
Uczestnicy spotkania debatowali również nad koniecznością
podjęcia współpracy z wieloma innymi instytucjami i
organizacjami, bez których osiągnięcie do 2020 roku
ambitnego celu, jakim jest spadek umieralności i zachorowań na
RSM o połowę, byłby niemożliwy.
EDUKACJA
Edukacja dotycząca RSM musi być odpowiednio profilowana dla
poszczególnych grup odbiorców. Zespół debatujący nad tą
problematyką podkreślił, że właściwie dobrane komunikaty
powinny trafiać do dzieci, młodzieży, dorosłych (zarówno
kobiet i mężczyzn, z uwzględnieniem ich miejsca zamieszkania,
w dużych miastach oraz małych miasteczkach i wsiach). Edukować
należy również różne środowiska osób dorosłych - w tym
np. rodziców, biały personel, pracowników socjalnych, czy
decydentów. Strategicznym partnerami w edukacji powinny stać
się media, które niewątpliwie są bardzo ważnym ogniwem w procesie
budowania świadomości zdrowotnej polskiego społeczeństwa.
Niezwykle ważne jest wypracowanie spójnego przekazu dotyczącego
profilaktyki RSM.
„Trzeba mówić o raku szyjki macicy jak o każdej chorobie
przenoszonej drogą płciową. Nie chodzi przecież o
moralizatorstwo, ale o przekazanie rzetelnej wiedzy. Należy
zadbać też o to, aby młodzież była edukowana wyłącznie
przez osoby odpowiednio do tego przygotowane.” –
podsumowała Elżbieta Więckowska, Prezes Fundacji Różowa
Konwalia im. prof. Jana Zielińskiego. „Dlatego warto
wprowadzić zajęcia w szkołach wyższych dla lekarzy, pielęgniarek,
pedagogów z zakresu edukacji i komunikacji z młodzieżą”
– wskazywał rozwiązanie dr n. med. Grzegorz Południewski,
Prezes Towarzystwa Rozwoju Rodziny.
Edukacja prozdrowotna powinna być realizowana przy zastosowaniu
narzędzi komunikacyjnych, właściwych dla grup docelowych tj.
m.in. w internecie, mediach, w serialach, na plakatach,
billboardach, w środkach komunikacji publicznej, a nawet w supermarketach.
Do niektórych środowisk (np. z obszaru wykluczenia społecznego)
docierać powinni odpowiednio wyszkoleni edukatorzy – np.
pracownicy Ośrodków Pomocy Społecznej, członkowie lokalnych
stowarzyszeń, czy na przykład Koła Gospodyń Wiejskich.
CYTOLOGIA
Tylko 20% objętych programem rządowym kobiet przychodzi na bezpłatną
cytologię. Ile wykonuje ją prywatnie, a ile nie chodzi do
ginekologa wcale - dokładnie nie wiadomo. Koalicja RSM dzięki
odpowiednim działaniom chce zapoczątkować modę na chodzenie
do ginekologa. Dbająca o siebie kobieta, która chce być
trendy, poza stosowaniem zdrowej diety, kupowaniem kosmetyków i
ubrań, powinna regularnie odwiedzać ginekologa i wykonywać
przynajmniej raz na trzy lata cytologię.
„Żeby było to realne, poza edukacją społeczeństwa,
konieczne jest dyscyplinowanie lekarzy. Kobieta nie powinna wyjść
z gabinetu ginekologicznego bez wykonanej cytologii, albo bez
ustalenia przez lekarza, że robiła to badanie w ciągu
ostatnich trzech lat. Musi być presja na tych, którzy
zaniedbują swoje obowiązki w gabinetach” – podkreślał
prof. Ryszard Poręba, Prezes PTG. Kobiety często narzekają na
brak dostępu do cytologii, albo na długie terminy oczekiwania.
Szczególnie w małych miasteczkach i na wsiach jest to
powszechny problem. „Dopuśćmy pielęgniarki i położne do
wykonywania cytologii. Większość z nich ma uprawnienia, a często
i tak wykonuje te badania zamiast lekarzy. NFZ powinien je
kontraktować. Gdyby pielęgniarki były zainteresowane
finansowo, dostęp do cytologii byłby znacznie łatwiejszy.”
– oceniała Barbara Jobda, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pielęgniarek
Onkologicznych.
Dobrym, sprawdzonym rozwiązaniem są również cytobusy, które
mogą docierać nawet do najmniejszych wsi i miasteczek zachęcając
kobiety do badań. „Cytobusy, w świetle obecnego prawa są
nielegalne” – podkreślał dr Jerzy Giermek Dyrektor
Centralnego Ośrodka Koordynującego „Populacyjny program
wczesnego wykrywania raka piersi oraz program profilaktyki i
wczesnego wykrywania raka szyjki macicy”.
„A czy legalne jest to, że na raka szyjki macicy umiera
tak wiele kobiet?” – zastanawiała się Elżbieta Więckowska.
Kolejnym problemem wykonywanych w naszym kraju cytologii jest ich
słaba jakość - zdarzają się wyniki fałszywie negatywne i fałszywie
pozytywne. Lekarze w ramach oszczędności, nierzadko sami
dokonują oceny wymazu. „Trzeba zlikwidować podziemie
cytologiczne. Tylko pełna kontrola nad jakością, pracownikami
i wynikami w specjalistycznych centrach diagnostycznych daje
gwarancję, że preparat jest oceniony prawidłowo.” – tłumaczył
Marcin Kalęba z Laboratorium Genetyki Molekularnej Nucleagena
Sp. z o.o. „Najlepiej poza cytologią, byłoby wykonywać
testy na obecność wirusa HPV. Takie połączenie metod
diagnostycznych znacznie podniosłoby wiarygodność wyników
wykonywanych badań” – oceniała prof. Violetta
Skrzypulec-Plinta.
PROFILAKTYKA PIERWOTNA
Szczepienia dla dziewcząt, które nie rozpoczęły jeszcze życia
seksualnego, są bardzo skuteczną ochroną przed zakażeniem
onkogennymi typami wirusa HPV. Nie zwalniają one jednak z
konieczności wykonywania cytologii w późniejszych latach. Należałoby
zachęcić pediatrów i lekarzy rodzinnych do włączenia się w
propagowanie profilaktyki RSM, odciążyć w tym zakresie
ginekologów i onkologów.
„Trzeba sprawdzać ile dziewcząt objętych szczepieniami,
wykonuje w późniejszym okresie cytologię. Trzeba im przypominać,
że mimo szczepienia, regularna kontrola ginekologiczna jest
konieczna. W tym celu niezbędne byłyby odpowiednie i szeroko
dostępne rejestry, które wypełniałyby nie tylko państwowe
placówki, ale również gabinety prywatne” – podkreślała
Alina Pulcer, Prezes Stowarzyszenia Kobiet z Problemami
Onkologiczno-Ginekologicznymi „Magnolia”.
Szczepienia nie są aktualnie refundowane przez NFZ. Samorządy i
Fundacje starają się finansować je dla nastolatek, jednak to
wciąż kropla w morzu potrzeb. „W zależności od dochodów,
ustalonych na podstawie PIT lub zaświadczenia z ośrodka pomocy
społecznej szczepionka powinna być albo pełnopłatna, albo częściowo
płatna albo w pełni refundowana. W interesie społecznym jest,
aby z jednej strony nie szafować pieniędzmi, a z drugiej zadbać
o to, aby jak najwięcej dziewcząt zostało zaszczepionych”
– podpowiadał dr. n. med. Jacek Putz z Centrum Medycznego
Kształcenia Podyplomowego.
FINANSOWANIE I REJESTRY
„Żeby walczyć, trzeba najpierw dokładnie poznać
przeciwnika. Dlatego konieczne jest prowadzenie pełnego
rejestru, w tym stanów przednowotworowych, który zawierałby
dane nie tylko z placówek działających w ramach rządowego
programu cytologii, jak to ma miejsce obecnie. Konieczna jest
informacja na temat ilości wykonanych badań i ich wyników od wszystkich
placówek, także prywatnych. Dostęp do rejestru powinni mieć
ginekolodzy, lekarze pierwszego kontaktu, edukatorzy i placówki
oceniające wymazy.” – postulowała Małgorzata Stelmach z Fundacji
MSD dla Zdrowia Kobiet.
Walka z RSM, podobnie jak z każdą inną poważną chorobą jest
dość kosztowna. Finansowanie pełnego wachlarza narzędzi
profilaktycznych w RSM umożliwiłyby zmiany legislacyjne
dopuszczające tzw. montaż finansowy środków z Ministerstwa
Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia i jednostek samorządu
terytorialnego
„Powinny się znaleźć również mechanizmy zachęcające
kobiety do wykonywania cytologii, czy korzystania z innych metod
profilaktycznych. Mogą to być zniżki w ubezpieczeniu
zdrowotnym, ubezpieczeniu na życie, odpis od podatku, tańsze
kredyty” proponowała Krystyna Backiek – Prezes Fundacji
Teraz Kobiety… „Znane są przypadki w innych krajach, gdzie
dzięki takim działaniom zgłaszalnoś
na badania cytologiczne wzrosła w krótkim okresie o 1200%”
– zachęcał Witold Tomaszewski, zastępca Głównego
Inspektora Sanitarnego.
Najważniejsze we wszystkich obszarach jest wspólne,
skoordynowane działanie wielu środowisk. „Nie może być
dysonansu pomiędzy poszczególnymi aktywnościami. Wszystkie środowiska
powinny popierać działania Koalicji dla dobra polskich kobiet”
– apelował prof. Ryszard Poręba. Polska Koalicja na Rzecz
Walki z Rakiem Szyjki Macicy wciąż czeka na nowych członków,
którzy zechcą podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą w
słusznej sprawie.
Razem do celu
17 lipca 2011, 17:29Profilaktyka to nie moda, a mądrość
11 lipca 2011, 21:50rozmowa opublikowana w "Gościu Niedzielnym"
Profilaktyka nowotworowa. Rozmowa z Barbarą Dziuk, prezesem Śląskiego
Oddziału Polskiego Komitetu Zwalczania Raka w Tarnowskich Górach
oraz Prezesem Fundacji na Rzecz Zapobiegania i Zwalczania
Nowotworów
Klaudia Cwołek: Jak to się stało, że zaangażowała
się Pani w zwalczanie raka?
Barbara Dziuk: - Jako dziecko przeżywałam
chorobę nowotworową mojej mamy, która przeszła dwie operacje
w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Wydawało się, że to jest
koniec, ale dzięki wczesnej diagnostyce, mama żyje do dnia
dzisiejszego i jest zdrowa. A ja, będąc mężatką, pomiędzy
urodzeniem trzeciego i czwartego dziecka też zachorowałam na
nowotwora piersi, który na szczęście nie był złośliwy. Dzięki
temu, że został wykryty bardzo wcześnie, uniknęłam
amputacji. Dlatego wszędzie podkreślam znaczenie wczesnej
diagnostyki, żeby kobiety nie bały się chodzić do lekarza, żeby
przełamywały barierę lęku. W mojej działalności mam jeszcze
dodatkową motywację. Już po wyleczonym nowotworze, po raz
czwarty zaszłam w ciążę, co było dla mnie i męża wielką
radością. Niestety, wiele osób namawiało mnie do aborcji, tłumacząc
że to jest nienormalne, żeby w dzisiejszych czasach osoba
wykształcona miała czwórkę dzieci. Przy porodzie miałam poważne
komplikacje, z odczuwalnymi przeze mnie drgawkami przedśmiertnymi.
Mimo to, dziecko urodziło się zdrowe. Pamiętam był piątek
godz. 15.00 11 czerwca 2001 roku ujrzałam Pawełka i wielkie
jego oczy i radość towarzysząca porodowi, która została
zaburzona uchodzącym życiem ze mnie. Prosiłam Boga wtedy tylko
o to, żeby żyć dla dzieci. Gdy obudziłam się z narkozy o północy,
nie wiedziałam, czy jestem jeszcze na tym świecie. Następnego
dnia ordynator w rozmowie dał mi do zrozumienia, że z
medycznego punktu widzenia jest niewytłumaczalne, że żyję i
że obeszło się bez operacji. To było niesamowite przeżycie,
po raz kolejny zostało mi podarowane życie. Obiecałam sobie,
że będę coś robić dla ludzi, pomagać im w trudnych,
granicznych sytuacjach życia, choroby i śmierci. Wiem, że
takie psychologiczne wsparcie jest bardzo potrzebne. Myślę, że
tak mnie Pan Bóg dotknął i to jest moje powołanie. Mam też
takie przesłanie: ”Działać tak, aby wydobywać z siebie i z
innych to, co najlepsze”. Nie wyzwalać agresji i złości. Każdy
człowiek bez względu na religię i światopogląd ceni życie,
ale czasami błądzi, głosząc głupotę niezgodną z naturą.
Kto nam dał prawo do decydowania o tym, czy przyjmiemy życie
czy nie? Życie to największy dar, który należy chronić i nie
pozwalać go zniszczyć za żadną cenę.
Czy przed swoją chorobą miała Pani już wiedzę, jak
należy się badać, na co zwracać uwagę?
- Tak. Miałam przyjaciółkę, którą bardzo wcześnie straciłam,
miała raka piersi, nie badała się i zostawiła trójkę
dzieci. Akurat w tym samym czasie rodziłyśmy dzieci, potem
kontakt nam się urwał, a gdy dowiedziałam się, że ma nowotwór
nie dało się już nic zrobić.
Raka można wcześnie zdiagnozować, ale czy można go
wyeliminować z naszego życia?
- Może nie w 100 procentach, ale w bardzo znacznym stopniu przez
odpowiednią dietę i zdrowy sposób życia. Bo to, co my jemy,
gdzie i jak żyjemy, w jakim środowisku, ma bardzo duży wpływ
na nasze zdrowie. Prowadzenie higienicznego trybu życia jest
bardzo istotne. Nowotwór rozwija się w organizmie długo wtedy,
gdy nasz system odpornościowy funkcjonuje nie tak, jak powinien.
Nie możemy tego czasu zmarnować więc z uporem namawiam na
badania profilaktyczne refundowane przez NFZ. Musimy jako
pacjenci wypracować współpracę i pomagać współpracować z
lekarzami.
To są tylko niektóre z czynników wpływających na
powstanie choroby, a są jeszcze inne?
- Oczywiście, ja jednak przede wszystkim uczulałam na to, na co
mamy wpływ. Przestrzegam między innymi przed stosowaniem różnego
rodzaju używek. Palenie papierosów to jeden z ważniejszych
czynników wpływających na rozwój nowotworów, podobnie
alkohol i narkotyki. Dlatego wiele konferencji prowadzę dla młodzieży,
żeby ją ostrzec, by nie nadużywała tych środków oraz podkreślam,
że dzisiejsze postępowanie będzie miało duży wpływ na to
jacy będą za 20, 30 lat.
Jak młodzież przyjmuje te informacje. Dla niej rak to
chyba perspektywa bardzo odległa?
- Ponieważ jestem żywym przykładem dobrodziejstwa wczesnej
diagnostyki, mogę z przekonaniem mówić o kulturze , etyce współżycia,
wstrzemięźliwości . Sposób wychowania i podejścia do
seksualności ma też bardzo duży wpływ na nowotwory. Zostało
już stwierdzone, że im większa ilość partnerów, tym większe
ryzyko nowotworów narządów rodnych u kobiet. Młodzież chce słuchać
tych informacji, jest zainteresowana, otwarta, zadaje pytania,
czasem bardzo intymne. Chcę ich przestrzec, opowiadam, jak ja,
jako młoda dziewczyna przeżywałam nowotwór swojej mamy. Proszę
sobie wyobrazić – że co czwarta osoba w Polsce, już teraz
jest dotknięta nowotworem, choć nie wszystkie są złośliwe.
To jest patologia XXI wieku, dlatego musimy być bardzo czujni,
bo rak jest bardzo podstępny. Nie bagatelizować jakichkolwiek
zmian na skórze czy objawów bólowych, tylko udać się do
lekarza. Jak jeden lekarz uśpi czujność, pójść do drugiego.
Nie mówię, żeby być przeczulonym, ale jak różne objawy się
powtarzają, to starać się uzyskać pełną informację, że
wszystko jest w porządku.
Takie podejście rodzi też niebezpieczeństwo, że
ludzie będą stawać się hipochondrykami. Coś im doskwiera i
już widzą u siebie nowotwór.
- W jakimkolwiek działaniu trzeba zachować zdrowy dystans.
Nasza organizacja spełnia między innymi funkcję dialogu między
osobą dotkniętą nowotworem czy zdrową, ale zaniepokojoną
problemem, żeby mogła porozmawiać, uzyskać informację,
wyedukować się w tym kierunku. Tutaj niewiele trzeba, tylko
odrobinę dobrej woli i życzliwości
Jedną z inicjatyw Waszej Organizacji jest podręcznik dla
nauczycieli „Nauczanie w szkołach o nowotworach złośliwych”.
W jaki sposób wchodzicie z tym tematem do szkół?
- Jesteśmy zapraszani z prelekcjami, począwszy od ostatnich
klas gimnazjum, przez szkoły średnie po uczelnie wyższe. Jeździmy
z profesorami Instytutu Onkologii i osobami dotkniętymi chorobą
nowotworową, które są przeszkolone przez naszą organizację i
również nas wspomagają. To daje nam możliwość szerokiego
przedstawienia problemu i odbiór jest wtedy bardzo dobry. Zwykle
jest to spotkanie w cyklu dwugodzinnym dla kilku klas równocześnie.
Najpierw tłumaczymy, co to w ogóle jest nowotwór, jak się
rozwija, jakie czynniki mają na niego wpływ, jak go unikać.
Druga godzina poświęcona jest najczęściej spotykanym
nowotworom w Polsce. Na naszych spotkaniach jest idealna cisza, młodzież
słucha z dużym skupieniem i rozwagą, w ogóle nie widać znużenia
tematem. Czasami łączymy prelekcje z koncertami czy
happeningami zdrowotnymi. Organizujemy też inne akcje, jak na
przykład wspieramy informacyjnie bezpłatną mammografię czy
cytologię dla kobiet, często łącząc je z konferencjami czy
koncertami znanych osobistości.
Kobiety często nie chcą korzystać z tych badań,
ponieważ boją się, jak będą potraktowane przez nieznanego
lekarza. Co można z tym zrobić?
- Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że kadra w
mammobusie Instytutu Onkologii, która wyjeżdża w teren jest
wysoko wyspecjalizowana i jej podejście jest bardzo ludzkie.
Zresztą dostajemy informacje zwrotne od kobiet, które chwalą
życzliwe potraktowanie. To jest ważne, bo takie badanie wiąże
się z pewnego rodzaju stresem.
Ale już cytologia, finansowana przez NFZ, jest wykonywana tylko
w wyznaczonych placówkach i różnie można trafić.
- Trzeba po prostu znaleźć sobie lekarza odpowiedniego z życzliwym
podejście, a tych nie brakuje i nie zrażać się. Jeśli coś
jest nie tak, pójść do innego. Jest to wielka sprawa i w tym
momencie składam ukłon do wysoko wyspecjalizowanej kadry
lekarskiej.
Czy ktoś myśli o uproszczeniu procedury, żeby badania
profilaktyczne, które i tak są opłacane przez NFZ można było
wykonywać po prostu u lekarza, u którego pacjentki się leczą,
do którego mają zaufanie?
- To wszystko działa jeszcze nie tak, jak byśmy sobie życzyli,
ale przygotowujemy się do nowelizacji ustawy nowotworowej, bo
obecnie obowiązująca pochodzi z lat siedemdziesiątych, a od
tego czasu nowotwory bardzo się rozwinęły.
To są propozycje dla kobiet, a dla mężczyzn?
- To dopiero jest temat tabu! Gdy spotykam się z mężczyznami
to namawiam ich, żeby zachęcali żony do badań, bo każdy mąż
chce mieć zdrową żoną. A gdy spotykam się z kobietami, to
proszę, żeby wpływały na swoich mężów.
Ale mężczyźni zwykle panicznie boją się lekarzy…
- Tak, i często dopiero przyparci do muru dają się namówić
do jakiegoś działania w tym kierunku. W ogóle żyjemy w takich
czasach, że mimo iż technika poszła bardzo do przodu, to
odbywa się to kosztem naszego zdrowia. Musimy być bardzo
czujni, uważać, co jemy, bo jedząc możemy pochłaniać
praktycznie całą tablicę Mendelejewa, tyle chemii jest w różnych
środkach konserwujących.
Na to jednak nie mamy zbyt dużego wpływu.
- Trochę jednak mamy. Możemy zwracać uwagę na składniki i
kupować te produkty, gdzie jest mniej konserwantów. Na przykład
pieczywo razowe bez ulepszaczy, biały twaróg bez dodatków, wędliny
swojskie. W ogóle więcej ryb, warzyw i owoców, niż wędlin. I
w niczym nie przesadzać. Do tego nie stresować się, nie być złośliwym,
agresywnym, bo to też ma wpływ na rozwój komórek
nowotworowych osłabia nasz system odpornościowy. Zachować duży
dystans do spraw mniej ważnych. Oczywiście są też genetyczne
uwarunkowania tej choroby, na które nie mamy już wpływu, ale
nawet wtedy, wiedząc że rak był w rodzinie, powinniśmy się
tym bardziej kontrolować i robić regularne badania.
Profilaktyka to nie moda, a mądrość. Mam zawsze w pamięci słowa
Jana Pawła II, który mówił, że: „nie żyje się, nie kocha
się i nie umiera się na próbę”.
Jednym z Waszych najnowszych projektów jest współpraca z
katechetami, na czym ona polega?
- Dzięki życzliwości księdza biskupa Gerarda Kusza w zeszłym
roku od października do grudnia w diecezji gliwickiej mieliśmy
cykl spotkań dla wszystkich katechetów. Jestem naprawdę
podbudowana tą współpracą, bo jej efektem są organizowane w
szkołach konferencje. Uważam, że to jest bardzo ważny nurt,
bo Kościół jest wielkim autorytetem dla wielu osób. Przez
inne instytucje nie dotrze się tak do ludzi, jak właśnie przez
Kościół. Mam takie doświadczenie, że gdy informacja o
badaniach w mammobusie i innych badaniach podawana jest przez
parafie, wtedy bardzo dużo kobiet i mężczyzn na nie się
decyduje. Zresztą w ogóle początek profilaktyki nowotworowej w
Polsce sięga działalności ks. Piotra Skargi gdzie już dbano o
zdrowie Polaków. Oczywiście, były inne choroby, ale kładziono
wielki nacisk na zdrowie. Tu trzeba akcentować o tym, że Kościół
zawsze był i jest tym, który dba i włącza się w ważne
sprawy społeczne. Fundamentem i kontynuatorem tej idei pro
zdrowotnych jest Polski Komitet Zwalczania Raka, który należy
do: European Cancer Leagues Założony w 1906r., dzięki czemu
współpracujemy i wymieniamy doświadczenia z krajami całego świata.
A w Polsce naszą misją jest między innymi to, żeby mimo różnych
problemów, jakie mamy ze służbą zdrowia, o nasze zdrowie dbać
i jakoś sobie radzić. Bo jeżeli człowiek sam zostaje ze swoim
problemem, to budzi się lęk, który też osłabia organizm, a
tego po prostu nie chcemy. Człowiek od narodzin, aż do śmierci
chce się czuć bezpiecznie i chce być kochany. To jest
normalne.
Polska nie wypada dobrze jeśli chodzi o profilaktykę i leczenie
nowotworów.
- W umieralności w wyniku chorób nowotworowych dorównujemy
krajom Trzeciego Świata. Na Zachodzie umieralność kształtuje
się na poziomie 3-4, maksymalnie 10 procent. A u nas jest to aż
80 procent. Z Zachodu przyjeżdżają medycy do naszego Instytutu
Onkologii, żeby się uczyć, jak wygląda ostatnie stadium raka.
Tak to, niestety wygląda. Dlatego staramy się wprowadzać
programy profilaktyczne wzorowane na krajach rozwiniętych, osiągnięciach
współpracy ze społeczeństwem. Z kolei podręcznik dla szkół,
który opracowali uznani naukowcy ze Śląska pod redakcją Prof.
dr hab. Mieczysława Chorążego , jest pierwszą taką pozycją
w Europie i teraz jest wzorem dla innych krajów. Jesteśmy z
tego bardzo dumni i cieszymy się, że w ten sposób możemy
edukować oraz uświadamiać istotę prewencji pierwotnej
(edukacja) i wtórnej (wczesna diagnostyka).
List z okazji III Śląskiej Wiosny ze Zdrowiem
11 lipca 2011, 21:38Drodzy Samorządowcy
Od kilku lat mam wielką przyjemność organizować Wiosnę
i Jesień ze Zdrowiem oraz festiwale Zdrowia a przede wszystkim
„Przemarsze Różowej Wstążeczki”, wspólnie z kobietami z
całego Świata, dla których ŻYCIE i CZŁOWIEK stanowią największą
wartość.
Od kilkunastu lat interesuje mnie narastający problem
zachorowalności na raka w naszym regionie, a także skuteczność
w opanowaniu patologii nowotworowej.
W trakcie swojej działalności zrozumiałam, że zdrowy człowiek
to wielkie wyzwanie społeczne, które jest gwarantem sukcesów
zarówno obywatelskich, jak i ekonomicznych. Jeżeli nie
podejmiemy dialogu
z lekarzami i nie zadbamy sami o higieniczny tryb życia,
podpiszemy wyrok na siebie. Przez profilaktykę i poszanowanie
naturalnego środowiska oraz edukację w dużym stopniu możemy
zapobiec nie jednej tragedii. Zbyt wiele ludzi cierpi z powodu
chorób, których można by uniknąć. Niestety najczęściej za
późno dochodzi do zdiagnozowania.
Co roku umiera prawie 2000 kobiet w Polsce na raka szyjki
macicy i dlatego proszę państwa o wsparcie i włączenie się w
akcję zaszczepienia dziewczynek w wieku 12- 13 lat w celu
wyeliminowania tej choroby społecznej oraz w włączenie się w
propagowanie profilaktyki od najwcześniejszych lat życia.
Zagadnienia szczepień proszę potraktować bardzo poważnie,
gdyż wirus HPV odpowiada za wiele przednowotworowych oraz
nowotworowych zmian w organizmie młodej kobiety, a szansą na
uniknięcie choroby są właśnie proponowane szczepienia. Proszę
pamiętać, że specjaliści z dziedziny medycyny podkreślają,
że im wcześniejsza profilaktyka, tym skuteczniejsze są efekty
działania. W skali całego świata rak szyjki macicy jest
drugim, co do częstości występowania nowotworem i drugą, co
do częstości przyczyną zgonów z powodu chorób nowotworowych
wśród kobiet. Dlatego też szczególnie zachęcam Państwa, aby
chronić własne córki przed tą straszną statystyką.
Wiele krajów europejskich zdecydowało już o finansowaniu
szczepień przeciw HPV ze środków publicznych. Polska na razie
nie dołączyła do tej grupy. Dlatego niektóre samorządy,
aktywnie działające na rzecz profilaktyki zdrowotnej, postanowiły
z własnego budżetu sfinansować te szczepienia.
Województwo Śląskie szczególnie przoduje, tak jak we
wszystkich zachorowaniach również w zachorowaniach na raka
szyjki macicy i dlatego zrozumienie tak poważnego tematu oraz za
okazaną życzliwość dziękuję w imieniu wszystkich środowisk,
ponieważ zdrowa kobieta równa się zdrowa rodzina.
Z wyrazem szacunku
Barbara Dziuk
Prezes
Fundacji na Rzecz Zapobiegania i Zwalczania Nowotworów
Polskiego Komitetu Zwalczania Raka w Tarnowskich Górach
Pierwszego Tarnogórskiego UIIIW w Tarnowskich Górach
Radna Sejmiku Woj. Śląskiego