Marzec kobiecy

Marzec marcowy, marzec przełomowy, marzec wiosenny, marzec kobiecy.
Marcowy wpis do mojego bloga mogę zasadniczo oprzeć na każdym z tych przymiotników, takiemu wpisowi nadać tytuł dwuwyrazowy - jeden z tych podanych wyżej. Wybrałam ten ostatni, jak widać.


Tekst a właściwie mini tekścik będzie o jednej konkretnej kobiecie. O przedsiębiorczyni, liderce rodziny, mieszkance Tarnowskich Gór. Gdy przybyła do naszego miasta ze wsi opolskiej w 1914 roku u boku swojego małżonka zapewne przewidywała, że jej życie będzie bogate w wydarzenia, że radości będą się intensywnie przeplatały z żalami. Tak dzieje się we wszystkich rodzinach, w dziejach bliskich i dalszych krewnych czy sąsiadów. W jej przypadku czas mijał dynamicznie, bowiem w naszym mieście była dwukrotną mężatką, matką 6 własnych dzieci i jednej pasierbicy, mieszkała w trzech domach, kształciła dzieci tarnogórskich i śląskich szkołach, prowadziła kilkupokoleniowy dom oraz wcale niemałe przedsiębiorstwo w branży jakże nie kobiecej. Jakże wielu tarnogórzan przez prawie 110 lat mijało lub mija kamienicę przy ul. Powstańców, gdzie mieszkała wraz z rodziną oraz dom wybudowany w 1932r. Wielu starszych mijało ją na ulicach, spotykało w kościele, w urzędach i sklepach. Jak ją postrzegali, jak zapamiętali, jak mówili o niej swoim dzieciom i wnukom?

O Marii primo voto Kutzera secundo voto Kurpierz przeczytać można w grudniowym numerze czasopisma „Montes Tarnovivensis” w drugiej części artykułu pt „Historia Paula Kutzery i jego firmy”. Tekst na temat tej aktywnej biznesowo i rodzinnie kobiecie zilustrowany został interesującymi fotografiami i scanami dokumentów , które dostarczyli i pomocą w przygotowaniu materiału pomocni byli wnukowie Marii: Ewa Ganszyniec i Paulek Kutzera. Dziękuję im za to po tarnogórsku – szczerze i serdecznie.




Gapiostwo?

Z początkiem 2021r. wpadło mi do głowy pytanie: czy przegapiliśmy, my – tarnogórzanie, 390 rocznicę powstania pierwszej w naszym mieście parafii katolickiej. Minęła ona przed rokiem. Może nie przysnęliśmy, może nie przegapiliśmy a tylko strategicznie przemilczeliśmy. Wszak już niebawem, za 9 krótkich latek świętować będziemy 400. rocznicę erygowania tejże parafii.

Kościół farny to znana lokalna świątynia p.w. św. św. Apostołów Piotra i Pawła, w środku miasta, pobliski kościółek p.w. św. Anny (pierwotnie Jakuba) jak i farny przeszedł w tamtym czasie z rąk protestantów w katolickie.
A więc, przypomnijmy sobie o dacie powstania 1630r. a za 9 lat ponownie, w czterechsetną rocznicę – mocno okrągłą.
Tymczasem jako miły wspominkowy akcent mam tu obrazek z 2010 roku – mini albumik – książeczka.
https://www.tg.net.pl/blog/post/kosiba-lesiak/7700/Weekendowy-zimowy-spacer




W srebrnych miastach pomniki są

Przy okazji odsłonięcia kolejnego już … hmmm… pomnika (?), figury (?), rzeźby (?) tzw. gwarka (a może jednak dawnego górnika), na myśl przyszły mi widziane jakiś czas temu figury innych postaci. To kamienne rzeźby żołnierzy pruskich epoki napoleońskiej znajdujące się w „srebrnym”, tak jak Tarnowskie Góry, mieście: w Srebrnej Górze na Dolnym Śląsku. Znajdują się w obrębie części centralnej miejscowości m.in. w rynku i przy okolicznych uliczkach.

Pierwsza postać, nazwana umownie „pomnikiem żołnierza”, przedstawiona w zgodnym z prawdą historyczną mundurze, z charakterystycznym kapeluszem na głowie, znajduje się obok fontanny, o ile mi wiadomo, od 2010 r. Inne sylwetki stawiane były w późniejszym czasie w pobliżu tej pierwszej, przy drodze prowadzącej do twierdzy.

Oprócz nich istnieje w Srebrnej Górze stary pomnik poświęcony żołnierzom poległym w czasie I wojny światowej, pochodzącym z tej właśnie miejscowości. Nie jest to pomnik anonimowy, bowiem nazwiska poległych mieszkańców zapisano na tablicach z czerwonego piaskowca; płyty te zostały jednak zdjęte w nieznanych okolicznościach.

O ile więc nasze miasto jest miastem górniczym, o tyle ta niewielka miejscowość dolnośląska ma charakter „militarny” a zaludniają je obie mężczyźni w mundurach. A ci różnią się nie tylko wyglądem lecz także dostępnością. Bowiem do każdego pomnika żołnierza można się zbliżyć, podejść, obejrzeć z bliskiej odległości a nawet dotknąć, o tyle niektórzy tarnogórscy „ludzie pracy” ustawieni zostali w raczej mało dostępnych dla zainteresowanego miejscach.




Z Gruzji na Śląsk

Przez wiele lat czytałam, oglądałam filmy i zdjęcia, dowiadywałam się, opowiadano mi o gruzińskiej biesiadzie, gruzińskiej gościnności, gruzińskich relacjach międzyludzkich. Tam zawsze na przyjęciach jest obfitość pysznego jedzenia, nieogarniona ilość wina i mnóstwo gorących uczuć w otwartych dla gości sercach gospodarzy. Pojechać do Gruzji to moje niezrealizowane marzenie od czasów studiów, gdy to moja koleżanka z roku do tego kraju na wycieczkę pojechała a później opowiadała, opowiadała, opowiadała. Wreszcie i ja doświadczyłam przyjęcia w domu gruzińskim, nie w Gruzji wprawdzie, ale …. Uwaga! Tu, na Śląsku. Tu, w Tarnowskich Górach.

Nasz region od wieków przyjmował chętnie przybywających z całej Europy głównie w poszukiwaniu pracy. To dzięki swemu industrialnemu charakterowi stał się domostwem przedstawicieli wielu narodowości. I tak do Tarnowskich Gór przybyła przed dwoma laty para małżonków z Gruzji (Tbilisi), repatrianci; ona - Ekaterine i on – Gaaga. Przodkowie męża pochodzą z zachodnich rubieży Dolnego Śląska, spod Zielonej Góry.

Przyjęcie urodzinowe Kasi (Ekateriny) to stół zastawiony dziesiątkami talerzy, sztućców, kieliszków do wina i napojów, potrawy tradycyjne, gruzińskie (bez jagnięciny, której trudno u nas uświadczyć), słodkie ciasta i wino, wino, wino z gruzińskich, a jakże, czerwonych „winogradow”. I toasty wznoszone wielokrotnie, w potoku szczerych słów gospodarza jakże gorących i ważkich. O nich innym razem. Cztery godziny zajęło obojgu małżonkom przygotowanie różnorodnych dań: chaczapuri, shashlik, nadziewane zapiekane papryki i czego tam nie było…

Towarzystwo międzynarodowe: piątka Gruzinów (w tym jeden chłopczyk), Ukrainka, dwie Polki. Języki: polski, rosyjski, gruziński, ukraiński, angielski ?. Dało się lawirować. Atmosfera więcej niż przyjazna, unoszące się fluidy wzajemnej życzliwości, otwartość i szczerość podawana na otwartych dłoniach i błyszcząca w oczach. Tak jest u nas, w nowej małej ojczyźnie przybyszów a już tutejszych – na Śląsku.




Październik 2020 - Dzielnica Czterech Kultur

Nie wzięłam udziału w żadnym z żydowskich świąt w październiku 2020 r. Liczyłam na to, że mój dwukrotny pobyt we Wrocławiu w tym miesiącu pozwoli mi na zapoznanie się przynajmniej po części z tradycją jeszcze przed wojną mocno zakorzenioną na terenie Polski.

Nazwy świąt są obcobrzmiące, dla wielu trudne do zapamiętania a obchody świąt dość skomplikowane: Rosz-ha-Szana, Jom-kipur, Sukot . No cóż, nie zaliczyłam ich na żywo ale jednak po raz kolejny odwiedziłam Dzielnicę Czterech Kultur lub inaczej: Czterech Religii, inaczej: Czterech Wyznań, inaczej: Wzajemnego Szacunku. Bardzo chętnie tam wracam, tym bardziej, że na niewielkim terenie odwiedzić można blisko siebie usytuowane świątynie: katolicką, prawosławną, żydowską i ewangelicką. Z powodu przepisów pandemicznych nie udało się zwiedzić synagogi ale kulinarną namiastkę spuścizny kulturowej miałam w usytuowanej przy dziedzińcu bóżnicy restauracji „Sarah” (ul. Pawła Włodkowica).

Na talerzach: osoba nr 1: zapiekanka szpinakowa (bezmięsna) z chałką, osoba nr 2: pascha migdałowo – pomarańczowa, osoby nr 1 i 2: kawa+kawa. Wiem też , jak wygląda i smakuje jeszcze jedna potrawa: pierożki z nadzieniem ziemniaczanym, o cieście barwionym sokiem buraczanym. Tam się jest – tam się próbuje!

Ciekawostka narodowościowa: żydowskie potrawy w polskim mieście o niemieckiej historii, serwowane przez ukraiński personel, w towarzystwie dwóch szwedzkich turystów, wszyscy obecni dogadujący się w języku angielskim. Niezły mix, prawda? Mnie się podoba! Wrócę!
PS. Droooogo! :)




A jednak o świętości

Zastanawiałam się, czy napisać o talerzu czy o świętości? Hierarchia ważności tematów … Hmmmm… Stanęło na tym, że napiszę o świętości a raczej o świętej Jadwidze Śląskiej, żonie księcia Henryka Brodatego. Na czasie to wpis, gdyż w obecny weekend odbędą się uroczystości odpustowe ku jej czci.

Kilka interesujących, jak mniemam, detali w skrócie.
1. Najpierw miejsce: Trzebnica a bliżej - zespół klasztorno kościelny; bazylika p.w. św. Bartłomieja Apostoła i św. Jadwigi; jeszcze bliżej - Międzynarodowe Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej,
2. Zakony: cystersi, salwatorianie, siostry benedyktynki, cysterki, joannici, boromeuszki. Przed sekularyzacją w 1810r. klasztor był właścicielem jednego miasta, 73 wsi, 25 folwarków, 10 kościołów patronackich i ogromnych zasobów ziemskich.

3.Procesy: budowa, rozbudowy, przebudowy od 1203. Style architektoniczne: romański, gotyk, dwuetapowa barokizacja, rokkoko. Dzieła sztuki – m.in. 20 obrazów pędzla „śląskiego Rembrandta” czyli Michaela Willmanna dotyczących życia świętej oraz „Męczeństwo św. Bartłomieja”. Wiele innych rzeźb i obrazów różnych artystów np. ambona, chrzcielnice, figury w tym przedstawiające św. Jadwigę , liczne ołtarze boczne, epitafia, obrazy ołtarzowe, kalwaria na wzgórzach przyświątynnych, kolumna z Nepomucenem przed kościołem.

4. Szczególne elementy wyposażenia i miejsca: sarkofag marmurowy wsparty na 14 kolumnach z rzeźbą świętej leżącą pod baldachimem, relikwiarz z 1553r. z czaszką świętej przechowywany w zakrystii, szereg sarkofagów w tym Henryka Brodatego i mistrzów zakonnych, krypta św. Bartłomieja, płyty epitafialne i in.

5. Szczątki Księżnej Śląska: przypadkowo odnaleziono po 256 latach, przed pół rokiem tj. 11 marca 2020 ok. g. 11. „drewnianą, wyłożoną srebrną blachą skrzyneczkę z doczesnymi szczątkami św. Jadwigi”. Dodajmy na zakończenie, że święta urodziła się ok. 1180r. a zmarła w 1243r. Atrybutem świętej jest makieta świątyni umieszczana na wizerunkach w jednej z dłoni .
I tak tytułem wprowadzenia przed uroczystościami jadwiżańskimi tegorocznego odpustu.




Za tarnogórską miedzą: Gliwice- Gleiwitz

Dawno, dawno temu, daleko, daleko stąd … Tak zaczynają się zwykle bajki.

Wcale nie dawno ale przed kilku dniami i wcale nie daleko, bo w niedalekich Gliwicach – tak zacznę krótki wpis do bloga. A dotyczyć będzie tenże wpis mego ubiegłotygodniowego dwukrotnego pobytu w sąsiednim powiecie gliwickim i jego stolicy czyli Gliwicach (dawniej Gleiwitz), większym trzykrotnie od Tarnowskich Gór mieście na prawach powiatu.

Więc tak: rower, autobus, pociąg lub samochód – to środki transportu, którym możemy łatwo pokonać odległość ok. 30 kilometrów dzielącą wspomniane wyżej dwa miasta w dowolnym dniu. Polecam przeznaczenie na tę podróż i pobyt co najmniej 3 lub 4 godzin albo nawet 8 czy 12, zaowocuje interesującymi wspomnieniami.

Co zobaczyć, gdzie się udać? Jako że rzeczone miasto jest „ziemno-wodne” J, położone nad Kłodnicą, podczas pobytu w nim nie da się wody ominąć. A dodatkowo mnóstwo ulic, budynków i różnych mniejszych i większych elementów architektury oraz przyrody miejskiej nieożywionej i żywej. Najlepiej będzie przygotować się do zwiedzania teoretycznie, przed przyjazdem ale i spontaniczne eksplorowanie ciekawym będzie.

PS. Uprzyjemnijmy sobie spacer poznawczy odwiedzeniem knajp i knajpeczek, ogródków kawiarnianych, barów z daniami na wynos, lokali gastronomicznych – są fajne! Urokliwe, nowoczesne albo stylowe o czym przekonacie się z autopsji. I nie „wycieknijcie” przed zmrokiem, bo minie was iluminacja miejska! A jest całkiem, całkiem miła dla oka.

Kilka fotek z? Oto one:




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |  244 |  245 |  246 |  247 |  248 |  249 |  250 |  251 |  252 |  253 |  254 |  255 |  256 |