I znowu jestem przy porządkowaniu zgromadzonej prasy.
Niektóre czasopisma lądują bez otwierania na stercie przeznaczonej do kontenera
na papier (trzymam się założeń „ideologii” selekcjonowania odpadów komunalnych i
praktykuję), inne zaś wertuję, przeglądam, czytam. A skoro dzisiaj ... mało szczęśliwa a dla niektórych budząca strach data, dzień 13-ty miesiąca, to niech i tematyka tego wpisu nie będzie wesoła.
Otóż trafił mi się numer „Pulsu medycyny” z 2012 roku z fragmentem tekstu na
temat uzależnienia od Internetu. Z brzmieniem tytułu ani artykułu w całości nie udało mi się zapoznać, gdyz z tego „archiwalnego”
numeru czasopisma pozostało tylko kilka stron. Dowiedziałam się, że pierwsze próby leczenia osób uzależnionych od komputerów
miały miejsce już przed 20 laty w USA. Użyto wówczas w trakcie terapii m.in. alarmu
w komputerze, który przypominał o konieczności przejścia do inne aktywności,
czyli do opuszczenia miejsca przed monitorem.
Wśród wykazu 10 zasad wspomagających terapię znalazły się np.: wykonywanie ćwiczeń fizycznych, stosowanie technik relaksacyjnych, rutynowe zapisywanie rodzaju i czasu trwania wszystkich zajęć w ciągu dnia, w tym przebywania przed monitorem. Dwie zasady zostały wymienione na początku wykazu, a jest to wskazanie do ulokowania komputera w takim miejscu, które uniemożliwia uzależnionemu izolowanie się oraz konieczność użytkowania komputera tylko w obecności innych osób.
Oczywiście lepiej jest zapobiegać niż leczyć, więc zaleca się nie przebywać sam na sam z komputerem i internetowym światem lecz rozwijać relacje międzyludzkie w realnym świecie.