Koła samochodów rozjeżdżają się na mokrej i śliskiej jezdni - każde w inną stronę. I śnieg sypie z przejęciem w ślepia aut a wiatr smaga ciężkimi, wilgotnymi płatkami szklane ich oblicza. Jest romantycznie.
Wczoraj przyjęłam ze spokojem automatycznie wygłaszane info telefoniczne uzyskane pod 991: " W mieście Tarnowskie Góry na skutek poważnej awarii elektryczność nie dociera do odbiorców. Usunięcie awarii przewiduje się na godzinę 17:30". Ogromna część miasta pogrążona została w ciemności.
Vattenfall bada wytrzymałość swych klientów - tak zgodnie orzekliśmy z kolegą po przeprowadzonej przydługiej telefonicznej rozmowie. To jasne, że pobór mocy jest obecnie większy niż przed 5 czy 10 laty. Zwiększyła się liczba domów mieszkalnych, domów handlowych, domów-instytucji i domów rzeczywistych w ogóle. I chociaż w Tarnowskich Górach liczba mieszkańców spadła, odbiorników/odbiorców prądu jest znacznie więcej niż kiedykolwiek wcześniej - to nie ulega wątpliwości - cecha cywilizacji XXI wieku. No i oczekują oni (ci odbiorcy) życzą sobie, żądają więcej, lepiej, szybciej tego "pałeru" napędzającego wszystko i wszystkich. Zabrakło prądu? Zabrakło też wody - pompy elektryczne nie działają przecież. Zabrakło gorącej herbaty - kuchenki elektryczne padły na głodzie. Zabrakło ciepła - piece gazowe (ekologiczne) potrzebują elektryczności do działania.
Katastrofa, kataklizm i bógwicojeszcze zagląda nam do oczu, garnków, pod kołdry. A my nic, spoko, klapki zakładamy na ślepia i ucha nasze i przeczekujemy bezświadomie.
Po co to wszystko? To pytanie padło w odpowiedzi na moje skierowane do Grzegorza Miecugowa: "Jakie pytanie najczęściej pan sobie zadaje i nie znajduje na nie odpowiedzi?" A dzisiaj dodam inne: "Po co to wszystko? I do czego to prowadzi?"
.....................................................................
Połaczyłam się z Remondisem, aby zainterweniować w sprawie nieprzejezdnych ulic - tarnogórski Remondis nie prowadzi takich usług na terenie naszej gminy, gdyż przetarg wygrał Remondis gliwicki. A to ci niespodzianka! W Urzędzie Miejskim sprawę
przejął urzędnik - zadał kilka szczegółowych pytań, sam określił obecną sytuację, zobowiązał się do dopilnowania przebiegu odśnieżania na wymienionych przeze mnie ulicach a na koniec zaprosił do dalszego kontaktu i przekazania uwag dotyczących przebiegu akcji. Naprawdę bez najmniejszego zarzutu załatwił sprawę interesanta,
petenta, klienta czyli mnie. Wzorowo!
PS. Mowa była o panu Gaszu (imię ... przepraszam, uleciało z mej pamięci)