Na pikniku zorganizowanym w ogródku Biblioteki Miejskiej w Tarnowskich Górach, której w ubiegłym roku zaczął patronować Bolesław Lubosz, zorganizowane zostały zabawy dla dzieci.
ALBUM FOTOGRAFICZNY MOZNA OTWORZYC KLIKAJĄC NA MINIATURCE ZDJĘCIA.
Przybyły tu dzieci rodzinnie, najczęściej z mamusiami. Była muzyka, śpiewy, tańce, wata cukrowa i czytanie bajek. Pan burmistrz wprawdzie bardzo się spieszył ale przeczytał jedną bajkę - rymowaną, o zwierzętach. Były jeszcze inne bajeczki czytane przez kolejnych troje dorosłych, bardzo miłe, wesołe.Stanęłam w kolejce z moją bajką-niebajką ale nie przeczytałam jej, może z powodu deszczu rzadko kropiącego, może z powodu gęsto zapisanego scenariusza spotkania, a może z powodu konkursu kosmetycznego. Nic to - teraz nie ma przeszkód, aby ją tu zapisać a kto chce, ten przeczyta. Może nawet swojemu dziecku, na głos. To bajka inna od przeczytanych na spotkaniu, bo o naszym mieście - o Tarnowskich Górach i ludziach z niego. A jeśli nikt nie zechce przeczytać, sama to zrobię głośno i wyraźnie, sobie samej. Jak napisałam to i przeczytam. I już. No!
Biblioteczny piknik dziecięcy
..................................................................................................
Dawno, dawno temu nastał jak co dnia dzień a było to przed 150. laty. W pewnej rodzinie w maleńkiej miejscowości koło Głubczyc narodziło się dziecko. ojciec ucieszył się tym bardziej że małżonka powiła mu syna. Dał mu na imię Jan, krótko i po męsku.
"Będzie silny, urodziwy i pracowity" - marzył ojciec. Jak powiedział, tak uczynił - dobrze wychował syna.
Chłopiec mając 14 lat został wysłany na naukę zawodu.
" Musisz nauczyć się solidnego rzemiosła, a jak się to stanie - założysz rodzinę" - przykazał ojciec Jankowi.
Nakaz ojca syn wypełnił - został czeladnikiem piekarniczym i rozpoczął pracę w piekarniach w Sosnowcu i Bytomiu. A że chętny do roboty był i rozumu mu przybywało z biegiem lat, pojechał przyjrzeć się robocie piekarzy daleko, daleko - w Berlinie. Gdy po kilku latach nauki i pracy wrócił do swej rodzinnej miejscowości - Derszlowa, ucieszyli się wszyscy, którzy go pamiętali i kochali zobaczywszy go wreszcie z powrotem. A jeszcze więcej radości było, gdy założył swój pierwszy warsztat piekarski.
Coś go jednak gnało, bo piekarnię przeniósł jeszcze do Paruszowic a później do Gogolina.
"Dzisiaj mija 40 lat od dnia moich narodzin. Dość tych wędrówek. Czas osiąść na stałe - powiedział Jan do siebie. A że honor miał i słów na wiatr nie rzucał, tę obietnicę daną samemu sobie spełnił. Po roku wraz z rodziną przeniósł się do Rept, gdzie wstąpił do cechu piekarskiego i uruchomił swój zakład. Jego dwaj, spośród pięciu, synowie - Jerzy i Brunon, ukochali zawód ojca i pracę, którą wspólnie z nim wykonywali. Najpierw starszy a później młodszy starą piekarnię w Reptach piekarnię przejęli i zaopatrywali w pieczywo okolice.
Brunonowi jednak zamarzyło sie coś innego:
" Tarnowskie Góry rosną, Repty są nadal małe - przeniosę piekarnię do miasta."
I on, jak jego ojciec i dziadek dotrzymywał danego słowa; niedługo potem piece piekarnicze zaczęły wypiekać chleb w pobliżu rynku i ratusza. Sprzedawał go w sklepie własnej kamienicy. Z tego miejsca przechodniom zaczął pachnieć świeżo wyjęty z pieca chleb cebulowy, stąd do włości hrabiostwa Donnersmarcków wywożono wspaniałe ciasta, a bułki z piekarni Brunona otrzymywali w szkołach uczniowie. I tak mijał dzień za dniem dla mistrza piekarskiego i jego rodziny, pracowicie i w zadowoleniu.
Aż nagle wybuchła wojna i nastały nowe czasy. Wówczas... Ale to już inna bajka.
Tarnogórskie bajki w bibliotece.
31 maj 2010, 22:14Dzień/Tydzień Dziecka
30 maj 2010, 21:37Dzieci były, są i będą. Tu i tam, gdzieniegdzie i wszędzie. Zapowiadane i widoczne szczególnie czyli szczegółowo i generalnie stały się w Tarnowskich Górach i powiecie już od ... dwóch, trzech dni i głośno o nich będzie jeszcze przez kilka następnych. "Tydzień Dziecka". Raz po raz dowiaduję się, czytam, oglądam spotkania lokalnych VIP-ów z dziećmi. Jaka jest średnia czasowa spotkaniowa z dziećmi w roku wyborczym?
W "Sedlaczku" Stowarzyszenie Śląski Dzwon Nadziei zorganizowało spotkanie, skromne ale wesołe, dla dzieci specjalnej troski i ich opiekunów. W trudach ich wspólnego życia znalazła się chwila czasu na wytchnienie i oderwanie od zmartwień.
Teraz przed Stowarzyszeniem inne zadanie - będzie organizować pomoc dla poszkodowanych w powodzi. Oto poważny problem logistyczny!
.................................................................................
Przygotowuję interpelacje, które zamierzam złożyć w ratuszu w poniedziałek. Jest z tym sporo pracy. Te dzisiejsze nie dotyczą dzieci, chociaż przy okazji aktualnego tematu przypomniał mi się profilaktyczna akcja badania słuchu przeprowadzona w ubiegłym roku w grupie 400 dzieci w wieku szkoły podstawowej. Złożyłam w 2008r. wniosek do budżetu miasta na 2009r, który udało się w budżecie umieścić i zrealizować - mam nadzieje, ze dzieci skrupulatnie przebadano i wyłoniono te potrzebujace dalszej interwencji. W roku bieżącym budzet miasta nie przewidział przebadania kolejnej grupy dzieci. Czy można będzie dokonać tego w najblizszej przyszłosci? Tak zwane badania przesiewowe pozwalają na wczesne wykrycie wad narządu słuchu i są szeroko prowadzone w Polsce także przez samorządy. To ważny problem, gdyż przewiduje się, że około 2020 roku liczba osób z aparatami słuchowymi może dorównać prawie liczbie osób z okularami. Przyczyną jest coraz wszechstronniejszy hałas i brak osobistej "higieny słuchu" ale również implikacje wynikające z leczenia dzieci (też niemowląt) wpływającymi na słuch szkodliwie lekami..
Zapotrzebowanie na magię
29 maj 2010, 22:25Sobota to dla wielu z nas, a szczególnie kobiet, specjalny dzień, ponieważ zwykle tego dnia weekendowego odbywa się wiekszość imprez towarzyskich, rodzinnych, kulturalnych, innych. Nic dziwnego - piątek wraz z roboczym tygodniem minął a niedziele - wypoczynkowa - za pasem. Co robią Polki? Otwierają ciąg czynności z użyciem szafy, ciuszków, makijażu, ekscytacji i pytań typu: "Co ja mam na siebie włożyć? Jak ja w tym wyglądam?" Rozglądają się za magiczną rożdżką, aby .... zapiąć niedopinajacą się po poprzedniej sobocie spódniczkę. I marzą. Marzą o jeszcze innym magicznym przedmiocie - cudownej, odchudzającej tabletce.
Puls Medycyny, artykuł " Portret Polki z nadwagą"
"... Niechęć do zmiany stylu życia bardzo dobrze koreluje się z marzeniami Polek o „magicznej tabletce”, która pozwoliłaby schudnąć bez żadnych wyrzeczeń w diecie i bez ruchu. 86 proc. respondentek chciałoby, żeby istniała taka tabletka, a 67 proc. wierzy, że kiedyś zostanie ona odkryta. Wiara w nadzwyczajne działanie medykamentów, a także cudownych, trwających klika dni diet przeważa zatem nad wiedzą i podejmowanym, realnym wysiłkiem".
http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/13000/1.html
Dyplom 2010 - Satisfaction
28 maj 2010, 22:46Gdy wstawimy młode panny i młodzieńców, szczupłych albo nie, czasem w minispódniczkach (i długimi ślicznymi nogami) albo w spodniach (i wielkich buciorach), i takich z malowniczo rozwichrzoną fryzurą lub tych z delikatnymi dłońmi ... a więc jeśli wstawimy ich do takiego budynku, w którym drzemie ponad 150 lat mająca historia - nie może się nie udać. W barwy i kształty oprawione są ich myśli, a ramy te nie są zamkniąte - szeroko rozsuwają się, aby młodzi mogli umieścić w nich następny kolor, jeszcze inną fakturę albo świetlne światło. Jednej ramy mało? Oto następna, i jeszcze, i jeszcze. Do nich można dodać nowoczesny komputer, albo dłuto stare. I ręce - dłonie, nadgarstki, palce. Połączone są cieniutkimi pajęczynowymi nitkami z mózgiem - niezbędnym operatorem.
Zdjęcie - dzieło matki natury i biologicznej mamy (śliczne Dzisiaj, 29 maja o godzinie 17 otwarto wystawę prac dyplomowych uczniów Zespołu Szkół Artystyczno-Projektowych przy ul. Legionów 35. Ciąg dalszy i zdjęcia - jutro. Teraz - fotki "zawariowały"!
oraz dzieła rąk i talentu (na ścianie)
Zdjęcie - dzieło matki natury i biologicznej mamy (śliczne oraz dzieła rąk i talentu (na ścianie)
Dzisiaj, 29 maja o godzinie 17 otwarto wystawę prac dyplomowych uczniów Zespołu Szkół Artystyczno-Projektowych przy ul. Legionów 35.
Ciąg dalszy i zdjęcia - jutro. Teraz - fotki "zawariowały"!
![]() |
Satisfaction Dyplom 2010 |
Pomoc
27 maj 2010, 22:20Wiem już, że restauracja "Sedlaczek" stanie się lada dzień nie tylko miejscem zbornym tych, co przyjść tam zechcą z pełnymi rękoma ale i magazynem rzeczy, przedmiotów, sprzętów przeznaczonych jako pomoc dla poszkodowanych w podtopieniach, zalaniach, powodziach.
........................................................................................
Nie wiem, dlaczego ja widzę a inni nie, zmiany zachodzące na tarnogórskiej hałdzie popłuczkowej. Czy inne miejsca na terenie Tarnowskich Gór podlegające ochronie prawnej równiez takim zmianim-niezmianom podlegają? Jak się ma park w GCR-ze, rezerwat buków Segiet, park Kunszt?
Widok miasta z hałdy popłuczkowej.
Widok zniszczonej przez koła pojazdów mechanicznych
korony, stoków, podnóża hałdy.
Środa, specjalna, sesyjna,
26 maj 2010, 07:02Środa, jak to środa - co tydzień środek tygodnia, co miesiąc (albo cześciej) - sesja, co rok ... nie zawsze w środę - Dzień Matki.
Życzenia: pamiętajmy w dniu 26 maja o najbliższych nam kobietach a przez resztę roku nie traćmy pamięci. Niech ta pamięć będzie prawdziwa. I życzliwa.
Wczoraj i dziś
24 maj 2010, 22:21Wczorajszy pobyt na hałdzie popłuczkowej i dwa dzisiejsze - w Kamieniu Śląskim i Mosznej - złożyły się na interesujący śląski tryptyk wycieczkowy. Hałda to pozostałość po górnikach wykonujących ciężką pracę fizyczną, budowle - zamki w dwu miastach - stanowią dowód wielkości rodów śląskich. Ot, kontrasty.
Dzisiaj wystąpiłam w rzadkiej i trudnej dla mnie roli (nawet biorąc pod uwagę fakt posiadania kwalifikacji pedagogicznych) - byłam opiekunem kilkuosobowej grupki młodzieży z LO Sempołowskiej. Ta piątka, podobnie jak i kilkanaście osób z LO Staszica, została wyróżniona zaproszeniem na wspólny - integracyjny wyjazd z Tarnogórskim Stowarzyszeniem Uniwersytet III Wieku w ramach programu z zakresu edukacji kulturalnej. Na koniec dnia słuchacze Uniwersytetu głośno wyrażali swoje zadowolenie z wyjazdu, natomiast uczniowie - spali w fotelach autokarowych. Cóż, toż to przecież jeszcze dzieci a studenci mają za soba wiele lat praktyki - są odporni na trudy podróży ale nie na wiedzę. Czego i młodzieży życzę.
Dobranoc.
PS. Zdjęcia - jutro.
PS. Wczoraj, dzisiaj... czas ucieka. Pojutrze - sesja Rady Miejskiej. Uzupełniam materiały, robie notatki, przygotowuje pytania.
![]() |
Kamień Sląski i Moszna |