Dzień jak co dzień a wieczór - chanukowy.

Jedno się pojawia, drugie znika. Prostym sposobem, bez czarów - życiowo.
Wczorajsza Ania! Naprawdę! Dzisiaj pracuje w swoim zawodzie a wczoraj, no może przed miesiacem albo w ubiegłym roku śpiewała piosenki po angielsku, przygotowywała gazetki ścienne, czasem mocno ścierała się z koleżankami. Czy dobrze pamiętam? Z pewnością tak, bo przecież nasze wspólne szkolne dni jako uczennicy i nauczycielki dopiero niedawno minęły. Coooo??? Dziecko pani Ani chodzi już do gimanzjum???? No nie!  

      

Dużo dobrego światecznego, Pani Aniu! I proszę pamiętać o przekazaniu w Kotach pozdrowień mojej koleżance, Majce!

     

     A tu nastąpiło zniknięcie. Puste miejsce  zostało. Właściwie przyjęłam ten fakt bez zdziwienia, ponieważ obserwowałam proces przygotowań do usunięcia metalowego gmerku ze ściany "laub". Odginanie rogów znaku. Kto wie o losach zaginionego? Może oddano go do konserwacji i wróci tutaj?

O godzinie 8-mej na Karłuszowcu (ależ rozczulają mnie takie historyczne nazwy) odbyło się posiedzenie Rady Społecznej SPZOZ TOTU, której jestem ...aktywnym :) członkiem. Ten często używany przez "wtajemniczonych" skrót z kolei mnie rozbawia, no bo niewielu przecież stykających sie z nim "postronnych" wie, co on oznacza. Kto wie? 

Zanim przyjdzie czas na prawdziwe Chanuki, w muzeum tarnogórskim  odbędzie się wieczór chanukowy. Środa. 16 grudnia, godzina 18-ta. Nie tylko dorośli ale i dzieci znajdą coś interesującego a nawet do zabawy. Warto przyjść, spotkać się obrzędowością żydowską a właściwie z jej fragmentem. Pani Beatka Kiszel z muzeum i inni pracownicy pryzgotowali spotkanie na najwyzszym poziomie - jestem o tym przekonana. Podobno zaproszono rabina z katowickiej gminy. W Tarnowskich Górach gmina żydowska istniała od okresu napoleońskiego. Jej czas zakończyła wojna i okupacja. A były w mieście; szkoła, mykwa, synagoga, dom przedpogrzebowy, kirkut, okazały dom gminny (kto wie, gdzie?). W grudniu, w muzeum, można jeszcze oglądać niezwykle ciekawą wystawę pn "Ciebie przyzywam w siedmiu ogniach". Scenografia zaskakująca - wejdziemy do synagogi.




Mrożone, śnieżone, artystyczne.

Nie dotykać! Ciekawska rączka może pozostać na złączkach wybielonych, na mrozie mrożonych. Udokumentowane fotograficznie lodowate wydarzenie a ponad nim zegary na dwóch wieżach gadają po swojemu.
   A może lodowisko mogłoby być bazą dla projektu zimowego logo tarnogórskiego? Zakwitło niczym kwiat/ek. Nie pasował do kożucha parku wodnego - wyjaśniły władze, dlaczego. OK. Nie zasadzono go w parku - chyba na placu przed muszlą byłoby mu tradycyjnie niezgorzej - wyrastał tam ten lodowy kwiatek jeszcze przed wojną a i później nie tylko mnie - uczennicy szkoły parkowej, się zdarzyło z łyżwami biegać między drzewami i warpiami pod muszlę na ślizgawkę. Niech mu na rynku utwardzona nawierzchnia lekką będzie.

      

Tradycyjnie też, zimowo na rynek zjeżdżają drwale, za chwilę zjawią się też handlarze choinkami i bombkami. Z ręki sprzedawać będą. Nic to, że listopadowych straganów świątecznych już nie ma - wiadomo, większy wypiera mniejszego także cenowo. Kupcy powiadają, że nie stać ich na proponowany czynsz - za wysokie progi na ich świąteczne nogi. Cóż, praca uchwałodawcza burmistrza i rady na marność została skazana, święta prawie za tydzień, sylwester na rynku przyciśnięty do bandy zostanie. Oj, dzieje się dzieje! Małe a tak wiele czyni!

      

W małym mieście zagęści się świątecznie od gości, także i od swojaków, z kraju i zagranicy.

     
Spotkanie w Dworku Goethego/Kałamarzu z potomkiem jednego z wielkich tarnogórzan - rzemieślnika i artysty, Josefa Machwittza. Obrazy, polichromie, scraffitta, rzeźby, inne dzieła pozostawił po sobie w wielu obiektach sakralnych, budynkach publicznych, prywatnych domach. Tworzył na zamówienie władz, duchowieństwa, obywateli, przez lata zmienne jak wiatry historii. Na całym Dolnym i Górnym Śląsku, na żywiecczyźnie i jeszcze gdzieś. To, czego nie zniszczono, jest świadectwem istnienia, talentu i pracowitości tarnogórzan, Ślązaków. Jacy by nie byli.

Na zdjęciu: wspaniały poszukiwacz nieodkrytych skarbów historii Tarnowskich Gór - Marek Wojcik, w centrum - państwo Machwittzowie, niezwykły znawca i kolekcjoner m.in. porcelany śląskiej i tarnogórskich i śląskich pamiątek - Roman Gatys. Na drugim planie AKL.

   




Pierwsza gwiazdka.

"gdybym mówił językami..."

Ile osób, tyle zainteresowań, gustów, upodobań. Podobało mi się spotkanie Rady Dzielnicy Śródmieście - Centrum z mieszkańcami. Była "godka" i rozmowy, śpiewanie i "śpiywki", kołocz i "ślydzie". Przyniosłam ze sobą symboliczną złotą gwiazdkę, którą wręczyłam pani przewodniczącej, Irenie Rolek, oraz mały pojemniczek makówek od Zdebika ozdoniony marcepanową gwiazdką z warkoczem, który postawiony na stole cieszył oczy i przyciągał apetyty. Gwiazdka wypełniona była zapaszkami a pojemniczek pozbawiony został w mig swej zawartości - po łyżeczce, po drobince, po ziarnku zniknęły makówki. Miła atmosfera, odświętne stroje, życzenia, kolędy, uzupełniły puste miejsca czekające na oczekiwanych gości.  

Tutaj bedzie wstawiony ALBUM FOTOGRAFICZNY!

Pierwsza gwiazdka 12.12.2009



Szymon, Natasza i Gabriel. I my.

 

 Z pewną dozą niepewności podchodziłam pod drzwi Klubu 22, gdzie miał się odbyć wernisaż wystawy rysunków Szymona Kobylińskiego w Galerii Satyry NaTynku. Do Galerii zapraszani są skażeni satyrą rysownicy lub rysujący satyrycy, a oni zjeżdżają do Tarnowskich Gór przywożąc ze sobą swe prace. Jeden, niestety, nie przybył ale przysłał moc rysunków a niektóre nawet z osobistymi podpisami (właścicielką jednego z takich stałam się i ja).

Zdjęcie: Moskwianka, napisano o pani Nataszy na plakacie. Czy pan Gabriel to Moskwiczanin? No i jeszcze pamiętam auto o nazwie "Moskwicz".Nie było " Nie ujezżaj ty moj gałubczik! Pieczalno zyt mnie biez tiebia"

 Obawa moja wynikała ze świadomości w zakresie stanu fizycznego, w jakim obecnie pan Kobyliński się znajduje. Jakby go tu nazwać. ... No, może "uduchowiony", świeć Panie nad duszą tego znamienitego atrysty. Ducha pana Szymona w klubie nie było, za to oduchowiona postać Nataszy Nikolskiej o włosach w kolorze świetlistej miedzi kołysała się wraz z muzyką i widownią klubową. Dźwięki wydawała pani Natasza, będąca psalmistką w Świdnicy, po rosyjsku a akompaniowała jej gitara pana Gabiela Jaczewskiego, który unoszony zdawał się być, przymknąwszy powieki, nad Sadowoje Kalco.  " Moskowskije wiecziera" też były, i pogaduszki o Kikinych - artystkach i nauczycielkach artystów, i o ostatnim nocnym trolejbusie moskiewskim i Bułacie, który z pochodzenia i urodzenia nierosjanin a najbardziej z rosjan moskwianin, i o ....

Zdjęcie

Była i zapomniana ale z przyjemnością spotkana mała Donatka, koleżanka ze szkoły podstawowej z dużym synkiem, panem Piotrem. Jak dobrze, że możemy bez obaw, spontanicznie, szczerze zapytać znajomo wyglądającą osobę: "Przepraszam, czy ja panią znam ze szkoły? Czy pani chodziła do parkowej?" Chodząc tymi samymi ulicami nie omijajmy obojętnie ani ludzi, z którymi zetknał nas los choć na chwilę, ani miejsc, do których skierowało albo przywiązało nas życie..  

Zdjęcie: Moskwianka, napisano o pani Nataszy na plakacie. Czy pan Gabriel to Moskwiczanin? No i jeszcze pamiętam auto o nazwie "Moskwicz".Nie było " Nie ujezżaj ty moj gałubczik! Pieczalno zyt mnie biez tiebia"

Zdjęcie

ALBUM FOTOGRAFICZNY można otworzć, klikając na miniaturce zdjęcia.

Szymon Kobyliński i Moskwa 11.12.2009


Był i kubek czerwony z napisem NaTynku. Fajny. Szkoda mi jednak niegdysiejszych a niedawno przecież jeszcze wręczanych szanownym gościom cegieł powleczonych tynkiem. Posmarowanych grubo jak dobrą omastą pokryte bywają solidne pajdy ciepłego chleba domowego wypieku. Bo tak jest w Klubie i Galerii - ciepło i domowo, choć nieraz zapach tu jakiś cię zakręci w nosie przyniesiony prądami powietrza albo intuicji artystycznej z różnych kątków kraju, stolicy albo z i zagranicy. Ale i wówczas bywa w Tarnowskich Górach swojsko, po naszemu. w moim, w naszym mieście. Małym, wielkim mieście.




Wieczorkiem...

... dobrze smakuje herbata zaparzona w stale tym samym imbryku. Albo napar z mięty osłodzonej miodem. Jak miło trzymać delikatne uszko ciepłej filiżanki i nieśpiesznie sączyć łyk za łykiem ulubionego napoju.

Taaaaak.... my tu sobie relaksik, bujanko w obłoczkach, spacerek po uliczkach, jakieś ładne widoczki z fasadami kamieniczek albo panoramka z hałdy popłuczkowej a.... sterty dokumentów rosną! A klawisze kompa czezną w bezruchu! A święta Bożego Narodzenia drzwiami i oknami się pchają! Baaaaczność!   

      

Oto jedna z pierwszych szopek świątecznych w Tarnowskich Górach! Gdzie???




Rankiem

Dziura została wczoraj zasypana. We wtorek po godzinie 8-mej zatelefonowałam do MZUiM-u: "W miejscu, gdzie kończy się asfalt i rozpoczyna gruntówka, robi się coraz większa dziura! Ma już metr długości, pół szerokości i chyba 20 centymetrów głębokości". Pani z drugiej strony słuchawki: "Przyślę kogoś, rozejrzą się i zasypią jak trzeba". Następnego dnia - wykonano. Może 36 godzin.

Latarnia nie działa. Tydzień, 3 tygodnie. Mieszkańcy narzekają. Rano około 8:30 dzwonię do Vattenfalla. Wieczorem - lampa rzuca światło z góry w dół. Chyba mniej niż 12 godzin.

Obok kontenerów - "dzwonów" na zbiórkę selektywną odpadów nagromadziły się krzeseła, torby, puszki po farbie, inne wyrzutki. Rano około 8:30 dzwonię do Straży Miejskiej. Wracając z pracy mijałam już tylko same "dzwony", bez towarzystwa.  

Kaczyniec. Leży małe ciałko potrąconego przez samochód psa. Telefon, stała pora -straż miejska. Zadziałało! W południe już psa nie było. Ani oczywiście kaczek czy innego drobiu, jak za Wilusia bywało w tym miejscu. 

Czy tak skutecznie działa słowo "radna miejska"? Nie, w takich  przypadkach  utajniam się. To naprawdę działa! Kontakt mieszkańcy - służby miejskie istnieje! Jeśli jest informacja, to jest i reakcja. Sprawdźcie!

PS. Teraz sią zastanawiam, czy to działa tylko po telefonach o godzinie 8:30???  




Na pochyłe...

Odeszedł w przeszłość rok 2007 z choinką przygotowaną dla potrzeb kóz czyli przechyloną na prawo albo, jak kto woli, na lewo. Odszedł i rok ubiegły z ozdobami o(d)padającymi wraz z płatkami śniegu. Jest obecny z makro-bombami przy maxi-korytku. Można podziwiać zastosowane technologie, wysublimowaną estetykę wykonania i oczekiwać zakończenia prac zgodnie z planem i harmonogramem robót.  

     

   Wizerunek rynku, tzw. wizytówka miasta, nabiera wesołych, barwnych, błyszczących zimowych rumieńców także i dzięki różniącym się na temat rynkowych wydarzeń opiniom mieszkańców. Niektórzy z nich niemile zaskoczeni zostali widokiem białych pudeł z napisem "Kasa" - to ci oczekujący dostępu za ogrodzenie bez ograniczeń. Inni, cieszą się z beki, nie beczki ani beczułki!, wytoczonej w sąsiedztwo "koryta" i pleksiglasowej kopuły czyli jak mówią niektórzy nadal: "obcego elementu". Hmmm... choinka to też obcy element, i te z prawie miesięcznym stażem stragany również. Miasto ma żyć, a jeśli w swym życiu potknie się czasem a później podniesie - OK!

     

Jak im, nam, będzie przed ratuszem? Poczeka się, zbuduje i sprawdzi, jak zadziała. W końcu jeszcze te parę tygodni zimy przed nami. Ja czekam. Jak zabawa to zabawa.

  




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |