W wigilię narodowego święta niepodległościowego padał deszcz, w dniu święta -opad wzmocnił swój atak, dzień po święcie - nie, wróg nie odpuszcza.
Jutro. Czego spodziewać się jutro, w dniu obarczonym jakże znamienną datą, ważką i utrwaloną w świadomości większości polskiej społeczności. Przesądni czy nie, muszą przetrwać jutrzejszy piątek, 13-tego dnia miesiąca. Trefny dzień? Zrobią to zapewne szczęśliwie, skoro zahartowani zostali kilkudniowym mokrym bojem i latami wcześniejszych potyczek z siłami nieogarnionymi.
.............................................................................................
Przez te kilka minionych dni pracowałam jak zwykle i czyniłam, co się należy poza pracą, domem i własną zagrodą.
W ubiegły piątek na spotkaniu zorganizowanym przez dyrektora TCK, Mirosława Błaszczaka, obecnych było około 40 osób! Pracownicy TCK, Urzędu Miasta, Starostwa Powiatowego, przedstawiciele szkół, stowarzyszeń, harcerstwa, policji, różnych organizacji i mieszkańcy. Ponad półtora godziny spędziłam wśród nich dyskutując. Przewodniczący RM również znalazł trochę czasu i zabrał głos wyrażając swoją opinię. Nie wyznaczona wprawdzie z urzędu ale dobrowolnie jednoosobowo reprezentowałam Radę Miejską i poruszyłam kilka moim zdaniem istotnych zagadnień.
To pochód gwarkowski był tematem, który zebrał tę zapewne reprezentatywną i różnorodną grupę przedstawicieli lokalnej społeczności. Zaproszenie było otwarte dla wszystkich chętnych.
...........................................................................................................
Wczoraj podobną liczbę uczestników zgromadził tradycyjny czwartek w siedzibie SMZT czyli Domu Gwarka. Poświecony był on Alfonsowi Kopii, którego po dziesiątkach lat udało się przywołać do pamięci mieszkańców. Po formalnym przedstawieniu osoby tego pasjonata i wizjonera z nie tak przecież odległych ale różnych od dzisiejszych czasów, w tzw. wolnej dyskusji zapytałam córkę Kopii o szczegóły jego życia prywatnego - pracę zawodową i ... polityczną (był radnym), ulubioną odzież i potrawy. Wszyscy obecni dowiedzieli się wówczas o włoskim pochodzeniu Kopii; Alfonso de Copia to rodowe nazwisko tego człowieka, którym Tarnowskie Góry chlubić się mogą obok innych, nie tylko rodowitych mieszkańców ale i przybyszów. On i oni dowodzą, że wielkie miasto to takie, w którym żyją wielcy ludzie.
I nasze małe miasto może być, a może już jest, wielkim miastem. Małe wielkie miasto. Patetyczne słowa, co nie? A niech tam! Tak jest i tak będzie, i już! No!
http://www.alicjakosibalesiak.tgory.pl/aktualnoci-i-prasa/5-informacje/46-zapytanie-w-sprawie-przygotowania-nazw-ulic-.html
Warpiami pokryte były ogromne tereny tarnowskie.To pozostałości działalności pogórniczej. Nie tylko podziemne sztolnie, chodniki, kopalnia ale i te, widoczne dla każdego doły, pagórki, pierścienie, nasypy, to nieraz kilkusetletnie dowody "srebrnej" historii. Lekceważyć je? Nie uchodzi, nie przystoi nam. To tak, jakby zapomnieć o naszych przodkach, o nas samych.