Bez ziemniaków. Nie mam ani jednego ziemniaka! Ziemniaczana czczość obiadowa się zapowiadała na dzisiaj i na jutro; obeszłam się smakiem i tyle. Widmo kartofla nieobiadowego objawiło mi się dzisiaj, bowiem wczesnym popołudniem zamierzałam mieć go chociaż przez chwile i dopuszczałam też formę przetworzoną. Jawił mi sie typowo jako bulwa przedstawiciela rodziny psiankowatych (nie mylić z psowatymi. Na święto Ziemniaka do Kotów jednak nie pojechałam.
- Alu, upiekłam już ciasto. O której przyjeżdżasz?
Maja rzadko widuje się ze mną. Z Kotów do TG to wprawdzie nie droga przez ocean ale ... zwykle są jakieś przeszkody.
Jedno kichnięcie, a późnej drugie - także przez telefon wykichany aerozol zachwianej równowagi immunologicznej to odpowiedź zwięzła.
- Przeziębiłam się. Nie spałam w nocy. Mam spleen."
Maja i ja planujemy spotkać się niedługo w Kotach na grzybobraniu. Zabiorę ze sobą suńkę - to bardzo łowny czworonożny grzybiarz. A jeśli nawet nie, to miła maskotka, niezawodny taliznam i przyciagający szczęście amulet; przynosi je bez wątpienia roześmianym zbieraczkom leśnego runa. To sprawdzone. Będziemy się więc głośno śmiać a elementy ożywione i nieożywione ekosystemu leśnego na pewno nie ulegną destrukcji po takim jednoprazowym koto-tarnogórskim śmiechoobstrzale.
...............................................................
Jutro, w niedzielę przed południem, miły powrót Koncertów pod Renesansowym Stropem. W muzeum będzie sopranowo i tenorowo - to czwórka śpiewaków. I błyszcząco - to legendarne lakierki pana Jacka Woleńskiego.
Jutro, w niedzielne południe, odbędzie się uroczysta msza w kościele pw. św. Anny; tak, wrześniowa smutna rocznica.... Będą ornaty, garnitury, kwiaty, powaga.