Podziwiam odsłonięty tors młodego nie-pływaka bo ratownika, gdy wymościwszy sobie plastikowy fotelik zdjętą służbową koszulką mruży oczy w promieniach słońca popatrując spod przymkniętych powiek na swoją opaloną skórę i prężone mięśnie. Obie dłonie pracują podciągając raz po raz i tak już króciutkie nogaweczki spodenek służbowych - dążenie do wykonania z nich slipek lub rewersu stringów okazuje się jednak płone. Bez satysfakcji, ale jednak w pracy, piękny i młody czuwa nad bezpieczeństwem klientów Parku Wodnego.
...........................................................................
Hojny krakowianin.
Tyś moja, jam twój -
Kupię Ci Ewy strój...
Jaś Sztaudynger pokpiwał w swych fraszkach z Krakowa, ironią chłostał jego mieszkańców, ale smakował go do zapomnienia.
Gdzie mozna spotkać krakowianina? Krakowiaka? Krakowiankę? Powie który: na Plantach, na Floriańskiej, na Wawelu. A ja powiadam, że najpewniej w Tarnowskich Górach! Czworo młodych ludzi - dwie gładkolice panny i dwaj zrównoważeni młodzieńcy spoczęli na szczycie hałdy popłuczkowej. Zalegali ławki betonowe, przytulali się do się i wyglądali na szczęśliwych. Te uśmiechy, spojrzenia prosto w oczy, objęcia ścisłe...takie Nie, to nieprawda! Oni nie wyglądali na szczęśliwych, bowiem z ich twarzy szczęście promieniało, byli szczęśliwi chwilą, szczęściarze. Jakże nie być szczęśliwym będąc młodym?
Przyjechali tu na jeden dzień z Krakowa i dobrowolnie zgodzili się na ciemności i chłód podziemi kopalni zabytkowej. Przyjechali i na szczyt hałdy się wspięli, gdzie w nagrodę po spadku i uniesieniu wygłaskały ich ciepłe promienie słońca, łaskotał po twarzach wiatr a chmury wysyłały kryptosygnały: Kochajcie się! Carpe diem!
- "Co można zobaczyć w Tarnowskich Górach?"
- "Ile czasu jeszcze tu zostaniecie?"
- "Jakieś trzy, cztery godziny"
Biję się teraz w pierś, bo czyż rozważnie wysyłałam ich na starówkę, mówiłam o zamku Wrochema i zachęcałam do pójścia w dolinę Dramy? O Parku Wodnym nie wspomniałam! O, głowo moja! O, głowisiu!
Pozdrawiam Was, Młodzi Krakowscy Wędrownicy! Przyjeżdżajcie do Tarnowskich Gór na święto Gwarków 11 - 13 września! I Pamiętajcie: gwarkowie nie kruszyli w kopalniach srebra skały, bo sami właścicielami tychże będąc, "ludzi" do roboty najmowali. No chyba, ze którego nędza porządnie uścisnęła i do szybu zagoniła.