W Rybnej

Na sąsiednim blogu moja młoda i utalentowana imienniczka zapowiada niedzielny występ Literackiego kabaretu Tarnina w murach pałacu w Rybnej. To miła wiadomość, gdyż fakt ten w widoczny sposób udowadnia, iż udało się z sukcesem wprowadzić szeroki zakres różnorodnych imprez kulturalnych w to charakterystyczne miejsce (szczęśliwie nadal własność miasta Tarnowskie Góry), dawniej kojarzone głównie z muzyką klasyczną i ... weselami. I on ci to uczynił:
- nowy
- młody
- z wielką kulturą osobistą i taktem
- elegancki
- i, co tu ukrywać, przystojny
prezes, Adam Morawiec, obecny gospodarz tego urokliwego i zabytkowego obiektu otoczonego wieloma, wieloma drzewami oznakowanymi czerwonymi karteczkami - nie dotykać :) - pomniki przyrody.

Sam pałacyk wielokrotnie zmieniał właścicieli: ród Blachów, Kotulińscy, Warkotschowie, Chrząszczewscy i Koschutzcy a także Donnersmarckowie a mimo to nieżle o niego dbano, jako i dba pan Adam. Nie poszczęściło się willi przy ul. Ogrodowej. Życzyłabym sobie, a w życzeniach tych nie jestem odosobniona, aby ten obiekt pozostawszy własnością naszego miasta, znalazł gospodarza, menedżera, zbawiciela, który podniesie je z upokarzającego upadku.    




Ile minut

Wczorajszego popołudnia przez półtora godziny na posiedzeniu Rady Muzeum zaangażowana byłam w poważną dyskusję, w próbę rozwiązania problemu. Otóż, brakuje powierzchni wystawienniczej, a co gorsza - magazynowej. Nasi muzealnicy nie dysponują zbyt zasobną kiesą, z której czerpać mogliby fundusze na zakupy. To zapewne ma dobrą stronę, ponieważ po takich zakupach nowych a jednak starych eksponatów zwiększyłby się apetyt muzealników i Rady Muzeum na nową powierzchnię. A to kłopot dla gminy - więcej szczęścia przy planowaniu rocznego budżetu ma jednak, to nie tajemnica, sport niż kultura.

Zdarza się, że tarnogórzanie bezinteresownie, z własnej inicjatywy, wzbogacają zbiory muzeum, przynosząc rodzinne pamiątki, nawet własne kolekcje zbierane, przechowywane w ich domach przez lata, pokolenia. Ot, taka na przykład szabla z przełomu XIX i XX wieku - 9 tys. zł. Jak ocenić faktyczną wartość daru serca?
................................................................
 Boże Ciało. Dzisiaj nie tylko minuty ale i godziny mijały przy śpiewach, szuraniu nogami w powolnej procesji, dźwiękach dzwonów. Ja zapamiętałam głównie niezwyczajne dźwięki. A inni?
"Ile minut w godzinie, a godzin w wieczności, tylekroć bądź pochwalon..."




Tarnogórzanie ucieleśnieni.

W 1246 roku po raz pierwszy odbyły się uroczystości Bożego Ciała, a w Polsce  miało to miejsce dopiero w XV wieku. W tym ważnym dniu dochodzi do publicznego manifestowania wiary przez katolików. Czynią to poza kościołami, na oczach innych wierzących (także tych inaczej wierzących), i tych bez przekonań religijnych. Czy w realiach katolickiej Polski trudne jest takie otwarcie się, okazanie, świadczenie poza mury zwykle tylko niedzielnych światyń  ? A w innych krajach, czy tam katolicy chętnie uczestniczą w procesjach? Olu! Jak przebiega ten dzień w Barrier, w Kanadzie?
................................................................
Inna uroczystość, bo ślubna, weselna, stała się dzisiaj mi bliska, bo... Dawid, Pan Dawid, odnalazłszy mnie przez Naszą Klasę zaprosił mnie do grona znajomych. Niespodzianka! Ten młody człowiek przypomina mi trochę Nicholasa Cage'a. Pewien rodzaj obojętności na twarzy, czasem ironiczny i zaskakujący sposób wypowiadania się, jakby nieco nonszalancki. Dobrze go chyba rozszyfrowałam jeszcze ... już kilka lat temu. To przecież jego oczy... Te oczy należą do tonącego w romantyzmie marzyciela. Stęsknionego spokoju, ciepła i mocnego uczucia. Nie może być inaczej. Zapamiętany z CKU, zajęcia, egzaminy, spacer pewnej niedzieli ulicą Krakowską; z nim i jeszcze kilkoma kolegami. To wówczas; odszukam wspólne fotki.
A teraz? Obejrzałam przysłane mi zdjęcia, jego z Małgosią. Nie ... Pan Dawid z Panią Małgosią - młodzi małżonkowie zdjęciami ślubnymi, weselnymi otwierają album, już nie tarnogórski, bo z Aachen, ale jednak tutejszy; w kolorze jasnych oczu ślicznej Pani Małgosi, takich jak niebo nad Wilkowicami w pogodne popołudnie. To album nowego życia, z miejscem na następne wspólne fotografie.

     

Zdjęcie... Podpis... Może: młodzi, spokojni, szczęśliwi. Z Tarnowskich Gór powiewam do Was wirtualną chusteczką, jak dobrym znakiem! 

No nie ! Nie mogę się oprzeć, aby nie przedstawić światu! Takie jasne oczy, takie uśmiechnięte usta, takie... śliczne, Małgosine, do podziwiania i kochania. Gratuluję pięknej żony, Panie Dawidzie. A Pani, Małgosiu, życzę dobrego męża. I niech się stanie! Już trzymam za Was zaciśnięte kciuki.

    
...............................................................................................
Pies właśnie mnie woła! Nadeszła pora jego spotkania z jeżem. Będę znowu ratować kolczatkowi życie.




Edmund Osmańczyk zasłużony.

"Paniii!!! Frelko!!! Pódźcie tukej wartko! Napiejecie sie s nami? Dyć nie lotejcie w ta i we wta, siednijcie sie tukej a weźcie ino ta flaszka. Pytomy wos piyknie!"
"Niy disiek, chopy, jo auto prowadza. A wy, karlusy pierońskie, ino doma dziecek a ślubnej nie piercie bez ta gorzała!".
 Dwóch grzecznych, uśmiechniętych panów przysiadło w płytkiej niszy zamurowanego okna w jednej z najbardziej imponujących ulicy Tarnowskich Gór. Ulica Osmańczyka jest przytulna choć nie higieniczna. Nie jeżdżą tamtędy samochody, gdyż ma około 2 m szerokości. Przechodnie zostawiają tu często gęsto płyn fozjologiczny zwany przez nich krótko szczynami. Psy - również ekskrementy o stałej konsystencji. W zakamarkach odłupanych płyt styropianu izolującego budynki niezidentyfikowani delikwenci zostawiają plastikowe i naturalne korki a nawet pamiątkowe miniaturki opakowań szklanych po wodzie ognistej i siarczkowym podobno winie. Ulica Edmunda Osmańczyka znosi te scenki obyczajowe cierpliwie; ale czy Osmańczyk spoczywa w spokoju? Jakie zasługi sprawiły, że imię jego nadano temu zakątkowi? Może ktoś z władz to wie? Wielu obecnych samorządowców pełniło takie czy inne funkcje w czasie, gdy umieszczono tablicę z nazwiskiem zasłużonego człowieka na rogu budynku.  Czy on rzeczywiscie zasłużył na to?




Prezes do zakochania.

Godzina 9:45, sala 40, budynek UM przy ul. Sienkiewicza 2. Pan Prezes uprzedził mnie - był pierwszym przybyłym na tzw "warsztaty" dotyczące strategii rozwoju miasta. Oczywiście nie stawił się tu z własnym wykładem ale zajął miejsce słuchacza. Dobrze znany ze swego poczucia humoru zaakceptował zajęcie przeze mnie jednego z miejsc zarezerwowanych przez niego dla swoich dwóch znajomych (również prezesów - ci ostatecznie nie przybyli).

Nie był dla mnie zaskoczeniem jego jak zawsze gustownie skomponowany zestaw odzieżowy. No i ten krawat - dobrany z wyobraźnią. Dyskretnie eleganckie oprawki okularów dowodziły wysokiego statusu społecznego Pana Prezesa. Kolorystyka ich współgrała z ciemnym kolorem marynarki oraz połyskującymi włosami;  cóż w tym dziwnego - Tarnowskie Góry - srebrne miasto. Tu można się osiedlić, można pracować, rozrywać się i oczywiście zakochać. Mężczyzna o uśmiechu Pana Prezesa odpowiada zapewne damskim standardom męskiego obiektu do zakochania.

Sfotografowano mnie. Być może twarz moja i sylwetka dopełni jakiegoś kolażu (byle nie fotomontażu). Nie wiem, czy pozostałe trzy panie - przedsiębiorczynie - też zostały sfotografowane. I ja kilka fotek wykonałam - doktor Małgorzacie Czornik. Nie są pzreznaczone do kampanii wyborczej; figuruje na nich drobna choć energiczna kobieta, nie trzeba się chyba obawiać, że będzie się ostrzelanym - używała mazaka zamiast rewolwera.

    

O ironio!!!. W czasie zajęć uczestnicy na karteczkach spisali dziedziny działalności gospodarczej, które powinny podnosić poziom zamożności mieszkańców. I myślicie, że to przemysł i handel  otrzymały najwięcej punktów? Wyszło szydło z worka tarnogórskiego. A niy godałach? Bydźcie take uczciwe i rzeknijcie prowda!  Tarnogórscy przedsiębiorcy jako żródła osiągania dochodów w TG w przyszłości  typowali ...

PS. Pan Michał Fajer z Wydziału Strategii i Rozwoju Miasta niezauważalnie prawie uczestniczył w spotkaniu, za to wynik jego pracy widoczny - organizacja doskonała. 
..................................................................................
  




Wieczorem

Zamierzałam wybrać się dzisiaj rano do Parku Wodnego na rowerze; sen minionej nocy przyniósł mi relaks i energię. Jednak przesuwające się po niebie chmury wzbudziły we mnie wątpliwości i zamiast dwóch - użyłam jednak czterech kółek czyli pojechałam samochodem. Śniadanie zjadłam późno - była już jedenasta. Później do koscioła ale ... spóźniłam się nieco i zmieniłam kolejność. Zamiast porządku: kościół i wybory, były najpierw wybory a później kościół.

W samo południe weszłam zdecydowanym krokiem do lokalu wyborczego, gdzie czekało na mnie 5 spokojnych ludzi. 1 + 5.   Okazało się, że zafunkcjonowałam tu jako 148 wyborca i skompletowałam w ten sposób 10%  uprawnionych do głosowania. Będę oczekiwać na ostateczne informacje po zamknięciu lokali wyborczych.

Przed wieczorem, gdy z biurka usuwam dokumenty porządkując je, słucham nagrań odgłosów natury - dyskretny koncert międy trawami i niebem przygotowuje mnie do snu. Wraz z obrazami oglądanych warpii wracają do mnie zapachy i powiewy wiatru znad łąk pokruszcowych. Czy będąc w innym mieście, w innej okolicy słyszeliście o takich miejscach? Widzieliście takie miejsca? W Tarnowskich Górach są jeszcze pozostałości po kopalnictwie srebra: szyby, szybiki, tereny po odkrywkach - kilkaset lat odchodzących bezpowrotnie w zapomnienie i niebyt.

    

Na zdjęciu widać malownicze pagórki i zapadliska - miejsca, w których siły swoje, zdrowie i życie zostawiali wynajmowani przez gwarków do pracy robotnicy. Pod zwałami nawozonej ziemi znikają nie tylko one ale i stanowiska ogniowe z okresu II wojny światowej. Czy pewnego weekendu albo popołudnia, bo to krótka trasa, rodzinną wycieczkę do parku wodnego, multikina albo supermaketu możecie poprowadzić w tamte okolice? To zaledwie kilometr od kopalni zabytkowej. Tam można zostawić ślad swej stopy a w pamięci zatrzymać obraz znikającego krajobrazu, naturalne dziedzictwo tarnogórskiej ziemi. Ja tam będę znowu...




Przed wyborem celu.

Separować, anektować, internować, izolować... itd

Dzisiejszy i jutrzejszy dzień przeznaczam na:
- oderwanie się od ludzi,
- samotność na ile się uda,
- odrębność od ... czegopopadnie.

Taka moja prywatna cisza przedwyborcza. Czy dobrze wybrałam?

     

                  Tak ozdobione zostało wejście ratusza tarnogórskiego.  
 




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |