Oddech wstrzymany, serce ściśnięte, oczy w słup, sparaliżowane mięśnie twarzy, ruchy ograniczone. Czy to symptomy stanu przedagonalnego? Nie, bo przecież sylwetka słonia gwarantuje powodzenie, szczęście, radość. Nawet jeśli słoń ma opuszczoną ku ziemi trąbę a dodatkowo ogon i coś tam jeszcze.
Szanowni Państwo, miejsce publiczne więc fotografować mogę; na gorące dni i na deszczowe noce cieszyć moje zmysły i duszę będzie budynek przy ulicy Nakielskiej 5. Kolejny raz jak w czarną dziurę wchłaniana jestem na parking przed sklepem elektrycznym u podnóża wiaduktu, gdzie staję i po chwili zapewnione mam łaskotanie, ciepełko i furkotanie niby ptasich skrzydełek w klatce, co łacińkie nazwy anatomiczne w sobie więzi.
Chcę, żebyście Państwo, członkowie wspólnoty mieszkaniowej, byli z siebie dumni, żeby każdego wieczora z muru Waszej kamienicy spływała w Was błogość i spokój na widok tej stuletniej cacy ślicznoty, żeby... żeby... żeby było Wam dobrze za to, co zrobiliście, decydując się na tak a nie inaczej przeprowadzony i kosztowny niewątpliwie remont. Bo mnie jest dobrze, gdy patrzę, gdy myślę o pracy, którą wykonaliście dla siebie ale i dla naszego miasta. Dziękuję.
PS. Pozdrawiam Panią Krystynę Jaguś z ZBK! Widzę również Panią wśród maszkaronów, gzymsów, zworników
....................................................
Pan Franaszek i Herbert to para niedzielna... Gościli obaj w pałacu w Rybnej.
Ale ... napiszę jutro.
Teraz zdjecia tylko
I jeszcze muzycy:
Dobranoc.
a
18.05.2009 godz. 22.30.
Andrzej Franaszek, autor książki o Zbigniewie Herbercie, wespół z Bartoszem Suwińskim (prowadzącym rozmowę) analitycznie traktowali twórczość Księcia Poetów w obecności milczących uczestników spotkania. Na koniec ich rozmowy podły pytania ze strony widowni: o surowość, cierpienie, mroczność twórczości Herberta ale i o radość piszącego o poecie Andrzeja Franaszka.
Gdy wychodziłam z pałacu, do występu przygotowywali się młodzi instrumentaliści, którzy towarzyszyć mieli Dominice Świątek - muzyczne aranżacje wierszy Zbigniewa Herberta. Za oknami popołudnie niedzielne było prawie upalne i słoneczne, park - cienisty, a pałacyk elegancko połyskiwał wśród drzew i promieni słońca.