Mało brakowało, a wypychałabym dzisiaj ze śniegu samochód taksówkarza ale wykazałam się refleksem i zajęłam jego miejsce za kierownicą. Pan taksówkarz miał okazję popieścić tylne partie swojej lepszej połowy czyli taksówki. Pieszczoty na nic się zdały - oziebłość zmrozona ani drgnęła. Ja zrezygnowana zostawiłam go sam na sam z jego lubą - zamierzał posypać popiołem nie głowę swą niezaradną ale podłoże pod kończynami tej jego cudnej ale cokolwiek przyciężkiej ślicznoty. Jak ta parka sobie poradziła? Nieznane są mi jej losy.
Nie jestem przekonana, czy zima zaskoczyła naszych lokalnych drogowców. Sadzę, że oni tylko się kokieteryjnie przekomarzają z nią i ... z nami użytkownikami ulic, chodników i parkingów. Z zaskoczeniem raczej można kojarzyć obecność wszechobecnego kryzysu. Nie brakuje takich malkontentów, co to nie przestają narzekać na braki czegokolwiek. A przecież brak im podstawowego rozeznania, bo choćby za rogiem, jak na patelni a przecież coś zamrożonego od jakiegoś czasu znaleźć można , coś w dużej ilości. Co? A śnieg przecież, taki uporządkowany, ugładzony, wygłaskany, uklepany, ładny.
Zdjęcie - uliczka uczesana w irokeza - acha! Krakowska w irokezy dwa! Acha! Acha! Chętnie potrząsnęłabym fryzjerem, co to zdecydować się nie umie: strzyżenie czy golenie, więc nie robi nic. Tylko gada i powietrze tnie nożyczkami.
Kojarzy mi się ten śnieg z trawą - też bywa jej dużo, w wielu miejscach. I kojarzy się ta trawa - z mową. Przez sezonową analogię: mowa śniegowa zamiast mowa trawa.
............................................................................................
Sprawozdania i plan pracy komisji ( trzech!! skończyłam. Co wcale nie oznacza spokoju. Zbliża się bowiem sesja i jutro odbędzie się pierwsze posiedzenie Komisji OŚiFERZiPS (czy tylko w urzędach powstają takie zmutowane nazwy się? Skrócić ją o głowę albo o ogonek - oto zadanie). W przygotowaniu mam interpelację, teraz siedzę nad materiałam na stronę radnej a w nocy dośni mi się jeszcze projekt uchwały. No i jeszcze ... nie mogę zapomnieć jutro o oddzwonieniu do pewnej zdenerwowanej mieszkanki MTBS-u.
.........................................................................