Czas na jaja!

Tu i tam , tędy i owędy, stąd i stamtąd nadchodzą, nadjeżdżają, wtaczają się,  zjawiają itd.

Jaja! Wielkanocne jaja! Kroszonki i kraszanki, pisanki i drapanki, jajka rysowane i malowane, oklejanki i nalepianki, czekoladowe i marcepanowe, symboliczne i konsumpcyjne – symbol Wielkanocy. I tyle. A właściwie może aż tyle.

Niewielkie i niepozorne jajko kurze, rzadziej kacze lub gęsie, przynosi ludziom wiele radości i emocji, kiedy ozdabiają je różnorakimi wzorami i motywami, barwią wieloma kolorami. W ten sposób uprawiamy nad nim coś na kształt czarów, napełniamy je dobrymi uczuciami i życzeniami, które niczym niewidoczne fluidy unoszą się w wiosennym powietrzu roztaczając świąteczną magię.
 


Zdjęcie - Ząbkowice Śląskie- rząd jaj wielkanocnych na rynku
 

Zdjęcie - Lądek Zdrój - jajo jak się patrzy przed "Zdrojem Wojciech "rozrastało się" chyba do lipca!



Zdjęcie - kroszonki i pisanki Oli Łozińskiej i Beatki Hetmańczyk (wszystkie wykonane w technice decoupage)




Początek tygodnia. Zmęczenie?

Początek tygodnia zaledwie a ja już zmęczona?
Sobota na pełnych obrotach? Zdarza się – nie wyhamowałam po pracowitym tygodniu.
Niedziela w pędzie? Przyznaję  – zamiast dzień święty wypełnić refleksjami i błogim relaksem, wykonałam sporo czynności, które mogłyby być zakwalifikowane do kategorii „praca”.
Dlatego zamiast tekstu teraz wstawię tu kilka obrazków czyli fotek. I już. 



Zdjęcie - najpierw tablice leżące na wznak czyli poważne napisy w poziomie.
 

Zdjęcie - no to teraz trochę humoru z życia wziętego
 

Zdjęcie: więcej znaczy ... więcej
 

Zdjęcie - więcej we wzorowym porządku i dobrej estetyce 
 

Zdjęcie - Było-minęło czyli znikająca tablica na hałdzie popłuczkowej, która jeszcze jest, skatowana, powycinana kołami quadów jak nożyczkami papierowa wycinanka ślonskiej dziouszki ale napis był ale się zmył.




Skojarzenie wielkopostne ze słowem "krzyż".

Okres Wielkiego Postu obfituje w symbole np. 40 - liczba dni jego trwania albo krzyż – powiązany z ludzkim i boskim cierpieniem. Mnie dodatkowo Post przywołał wspomnienia z mojego niedawnego pobytu w Krzyżowej. Inne historyczne nazwy to: Krzyżowo, Krzyzovo, Crissovo,Crisova, Kreisau. Nie wszystkie są dobrze znane ale określają maleńką wieś koło Świdnicy zamieszkiwaną przez ok. 230 osób. Dawny majątek rodziny Moltke jest znany z dwóch zasadniczych powodów. Pierwszy - jako ośrodek antynazistowskiego „Kręgu Krzyżowej” z okresu II wojny światowej. Jakby „za karę” majątek pozbawiony naturalnych gospodarzy popadał w ruinę. Później odbudowany a nawet szczęśliwie rozbudowany.
Drugim powodem, dla którego wioska stała się ponownie sławna, była „Msza pojednania” celebrowana w cztery i pół dekady po nieudanym zamachu na Hitlera. Pamiętamy głównych uczestników mszy: premier Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Helmut Kohl. Obecnie Międzynarodowe Centrum Konferencyjne „Krzyżowa”, siedziba Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego, hotel i restauracja.
 

Zdjęcie - piękno i trwałość.

Miejscowość i jej związki z historycznymi wydarzeniami jet dla mnie nie tylko symbolem wojennej udręki i powojennej zgody polsko-niemieckiej. To również symbol europejski: Polska w Europie. Europa z Polską. I niech tak zostanie po wieki wieków. Na przekór przeciwnościom.
 

Zdjęcie - drogowskaz do zgody i pokoju. Tego chcę, chcemy na całym Śląsku - od Górnego do Dolnego. I w całej Polsce. W Wielkim Poście i po wsze czasy.




Kobietom w Tarnowskich Górach - pomyślności!

Dzisiaj będę pisać tu słowami innej kobiety, stojącej zwykle gdzieś skromnie z boku wydarzeń lokalnych, wśród ludzi o barwnych strojach i wyrazistych gestach, która w mojej świadomości mocno się zakotwiczyła, podczas gdy sylwetki innych rozmywają się w przeszłości. Oto słowa pani Anny Sopuch, młodej nauczycielki jednej ze szkół średnich, współautorki książki pt. „Małe jest piękne. Detale architektoniczne Tarnowskich Gór”, autorki artykułów w „Montes Tarnovicensis” na temat kobiet w historii naszego miasta, pomysłodawczyni i realizatorki nauczycielsko-uczniowskiego projektu „Żywa historia Tarnowskich Gór”, wystaw i prezentacji pn „Tarnogórskie Maszkarony”. I,, mam podstawy sądzić, współtwórczyni wielu dojrzałych i odpowiedzialnych  postaw absolwentów tarnogórskiej szkoły.

   

Do rzeczy. Przytaczam fragmenty artykułów a do przeczytania całości jak i przywołanych w nim pozycji wydawniczych zachęcam.    

„Historia Tarnowskich Gór jest zdecydowanie zdominowana przez mężczyzn. Pełno w niej wymienionych z nazwiska królów, książąt, hrabiów, burmistrzów. Są duchowni, żołnierze, kupcy, restauratorzy, a nawet poeci. Nie byłoby jej wcale bez chłopa Rybki, gwarków, górmistrzów, budowniczych sztolni. Jedyną przedstawicielką rodzaju żeńskiego zdolną dorównać im sławą, jest „maszyna ogniowa”. Oczywistym, że jej rola była znacząca, ale są też informacje o prawdziwych przedstawicielkach tego rodzaju – kobietach Tarnowskich Gór, związanych z nimi na stałe, bądź goszczących w nich przejazdem.

Czy miały wpływ na historię miasta? Jaką pozycję społeczną zajmowały? Każdy sam może wyciągnąć wnioski na podstawie informacji zawartych w dokumentach i publikacjach o „mieście gwarków” - „Historii Tarnowskich Gór” – praca zbiorowa, „Tarnogórskie rozprawy historyczne – kościół św. Anny, poczta, cechy” – Jerzy Hejda, „Tarnowskie Góry. Geneza i najstarsze dzieje górniczego miasta” – Danuta Dudzicz-Szlachcic, „Entenringu”. Bez ich autorów i wydawców ten artykuł nie zostałby napisany. Ich pracy należy przypisać całą zasługę w powstaniu tego zbioru informacji….”

Pomyślności życzę, Pani Aniu!




Na drodze z punktu A do punktu B - kobiety.

Czasem czegoś konkretnego poszukuję na drodze z punktu A do punktu B. Czasem przeciwnie – zatrzymuję się na trasie, gdyż niespodziewanie coś zaskakującego się na niej pojawi. W obu przypadkach między punktami A i B stwierdzam zaistnienie punktów X albo Y a nawet Z, których nie ominę, nie zignoruję, nie poznam.
I tak na trasie ze Śląska na Śląsk czyli z Tarnowskich Gór do Lądka Zdroju nie wybieram trasy szybkiej, krótkiej ani optymalnej tylko trasę „przez”. Raz przez punkt X albo Y, a innym razem przez punkt Z. Proszę bardzo – przykładowe X to Głogówek, do którego wstąpiłam z powodu kobiety. Oj, jakże mało kobiet jest wymienionych czy opisanych w dokumentach historycznych zdominowanych wyraźnie przez mężczyzn. A przecież bez kobiet nie byłoby mężczyzn!
  

Zdjęcie

Do rzeczy. W Głogówku najlepiej znaną kobietą jest Matka Boża Loretańska a konkretnie najstarsza na świecie figura Matki Bożej z Loreto, starsza nawet od tej oryginalnej z Loreto. Dziwne, prawda? Jak to możliwe? Dla wnikliwego nic trudnego – poszukiwanie w Internecie zwieńczy sukces: znalezienie odpowiedzi na to pytanie. 

  

Zdjęcie

Jakie kobiety są znane w Tarnowskich Górach? Jeden z moich typów to pani profesor Alfreda Bendkowska związana z miastem i jego dwoma liceami. Z "Sempą" jako absolwentka a ze "Stasiem" jako nauczycielka i obecnie przewodnicząca Stowarzyszenia na Rzecz Odnowy Budynku I LO. im. St. Staszica. Z okazji jej rocznicy urodzin skorzystam z tego miejsca, aby pogratulować Pani Profesor dokonań na jej dotychczasowej ścieżce życia i życzyć wszelkiej pomyślności na następnych jej odcinkach.
Życzę po tarnogórsku - szczerze i serdecznie, Pani Alfredo!  


Śląski Szklany Trójkąt

 Przypadkowe moje pobyty w miejscowościach, w które po drodze  się zatrzymuję, nieraz są mocno zaskakujące.
 Piechowice w pobliży Jeleniej Góry – mała miejscowość oddycha, żyje, nie została wyludniona. A może to dzięki przemysłowi hutniczemu a konkretnie hucie szkła, która funkcjonowała już w XIX wieku za sprawą m.in. śląskiego rodu Schaffgotchów?
 „Szklany trójkąt” Piechowice-Szklarska Poręba-Sobieszów rósł w siłę i sławę, dając pracę 1700 okolicznym mieszkańcom. Huta urodziła się jako „Josephine”, która po latach letargu i upadku odrodziła się jako „Julia” – maleństwo, w porównaniu do tej pierwszej, wielkiej i poważnej, zatrudnia obecnie zaledwie ok. dziewięćdziesiąt kilka osób.
  

 Ale rośnie i krzepnie. Przez 7 dni w tygodniu , 24 godziny na dobę pracują piece hutnicze, wytapiacze, grawerzy. I jeszcze coś! Przez 7 dni w tygodniu (!) odwiedzają „Julię” turyści; dla nich to odbywa się spektakl procesu produkcyjnego.

Przewodnik naszej grupy, pan Kuba (jakże kompetentny młodzieniec!), nie zająknął się ani razu, opisując etap po etapie proces ręcznego tworzenia urodziwych przedmiotów, które w 80% wyjeżdżają w świat, na eksport. Za granicą bowiem bardziej cenione są te wyroby niż u nas w kraju. Ciekawe, ale chyba gustujemy w taśmowo produkowanych azjatyckich produktach, nie bacząc na piękno tych produkowanych ręcznie i na kunszt ich wytwórców. Dodam, że i w "Julii" część produkcji wychodzi z automatów. Ale one nie przyciągają tak wielu zleceniodawców i kupców jak te wykonywane ręcznie.
   
 
Jakże zdziwiona byłam, rozmawiając przez ponad kwadrans z panem Kubą po zakończeniu wycieczki już nie na temat produkcji ale historii regionu. Sypał jak z rękawa nazwiskami dawnych właścicieli, datami i wydarzeniami ze 175-letniej przeszłości zakładu. Dlaczego pominął większość tych szczegółów w trakcie oprowadzania? „Zwykle wycieczkowicze mało interesują się dziedzictwem tych ziem. Raczej dopytują o szczegóły wytapiania, barwienia, grawerowania szkła” .
Skoro jednak młody człowiek nie oderwał się od przeszłości rodzinnego regionu a swą przyszłość związał z nim, nie upadam na duchu, trwożąc się o utratę tożsamości w młodym pokoleniu. Niech trwa! 
  
  
PS. "Julio"! "Julio!" Czy mnie słyszysz?! Wnioskuję o premię dla pana Kuby!




Dzień po wyjściu z miasta...

Powiedziano: odszedł. Powiedziano: opuścił nas. Powiedziano: zniknął z Tarnowskich Gór na zawsze.

            Dzień po pogrzebie Czesława Piernikarczyka odwiedziłam cmentarz przy kościele św. Anny. Było spokojnie, cicho, bez przemieszczających się alejkami  odwiedzających. Inaczej niż jak to zwykle bywa podczas ceremonii pogrzebowych znanych osób, gdy przybywa wielu ludzi z zamiarem pożegnania odchodzącego z grona krewnych, przyjaciół, współpracowników, sąsiadów.

            To również miejsce spoczynku Józefa Piernikarczyka. Obaj już zapewnili sobie trwałe miejsce w pamięci ludzkiej jako godni szacunku oddani miastu obywatele naszego miasta.  Obaj przez swą działalność społecznikowską związani ze Stowarzyszeniem Miłośników Ziemi Tarnogórskiej. Obaj też połączeni ze sobą więzami krwi. Teraz spotkali się po dziesiątkach lat...

  

Zdjęcie pochodzi  z profilu FB SMZT




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |