Trubadur kontra komtur

Taka sobie piosenka "Trubadurów":

Tajemnica pamiętnika
- nie wie o niej nikt.
Tajemnica pamiętnika
- znasz ją tylko ..

Nie, nie znasz dzisiejszej tajemnicy mojego blogowego pamiętnika. Dlatego właśnie jest tajemnic - nie nie zdradzę do jutra przebiegu dzisiejszych wydarzeń:
- mojego przedpołudnia handlowego,
- pracowitego popołudnia,
- wieczornego spotkania mieszkańców Osiedla Jana z samorządowcami
- późnowieczornego wernisażu MAGa z ptokiem
- pękającego ze śmiechu geburstagu Tolusia w Galerii NaTynku.  

Spadam! Wypadam! Odpadam! Spam!

Inna melodia o tych i dla tych spotkanych dzisiaj:

Wielu snem wiecznym zapadli
co się wczora spać pokładli.
My się jeszcze obudzili,
byśmy Cię , Boże, chwalili.




Lekko!

Ufff... koniec polityki! Wolę wolną wolę od ...

Samochód zajeżdża mi drogę, wyskakuje z niego facet = mieszkaniec - znam to. Pracujące łopatami przy wydobywaniu auta panie w kapeluszach - też spotkałam. Tzw. wypowiedzi ciężkiego kalibru w trakcie męskiego zajęcia czyli wypychania ze śniegu pojazdu - też mnie nie dziwią. Zdziwiło mnie natomiastb zdarzenie/objawienie, które miało miejsce wczoraj między godz. 16:28 a 17:58.

Opis:
godzina 16:28 - po kilku interwencjach mieszkańców i własnych w UM zatelefonowałam do firmy Wieczorek, która prowadzi Akcję Zima. Pan dyrektor Wojciechowski przyjął zgłoszenie i ... o godzinie 17:58 na zapomniane w tejże akcji ulice wjechał "ciapek" - wiecie, Ursus, z doczepionym nosem anty-śniegowym. I cztery, powtarzam, CZTERY razy ujeżdżał nawalony śnieg i troszkę go przesunął na boczki. Jest prawie OK   Utyskiwania, przynajmniej na jakiś czas zamilkną.  Panie dyrektorze, skuteczność Pana zasługuje na - DZIĘKUJĘ!

Dziękuję również Galerii Satyry NaTynku za zaproszenie na jutrzejszy benefis Tolusia Skupińskiego. Trójka moich znajomych też się stawi o 20-tej. Proszę o przysługę - może mała karteczka z napisem REZERWACJA znalazłaby miejsce na jakimś stole zanim tłum zatrzęsie wnętrzem Klubu 22? 

    




Mały deszcz

Miała być burza z grzmotami i ulewą a tylko lekko posiąpiło, taki sikacz pokapał, słaby strumyk niczym z uciskanej przez gruczoł męski cewki moczowej.

 Było też coś:

- o szybkim szpilu (czy to jest to samo co "szybki numerek"?)
- o pisaniu drobnym maćkiem
- o kuriozalnym Pcimiu Dolnym
- o szczerbatym, który rzuca się na suchary
- o konieczności dbania o higienę jamy ustnej i uzębienia osób elokwencją skażonych
- o częstotliwości korzystania z toalety w czasie sesji RM
- o absencji na sesji z powodu kłopotów z pęcherzem
- o śniegu, dla którego najwyższa władza radzi mieć wyrozumiałość
- o chorobie radcy prawnego i odchodzących w niebyt 600 tys. zł
- o 300 tys. zł na remont wyremontowanego budynku UM przy ul. Sienkiewicza 2
- o Goebelsie, Pascalu, duchownych i wojskowych
- o konieczności zakończenia sesji RM przed ostatnim sypaniem głów popiołem.

Ten ALBUM FOTOGRAFICZNY można otworzyć kliknięciem na miniaturce zdjęcia. Jest w nim tylko kilka z ponad 40, które wykonał kolega Radny Jarek Ślepaczuk i ja. Wszystkie zostały zaprezentowane podczas dzisiejszej sesji.

Remonty luty 2009

      
1. Szczotka przeciw-śniegowa w ręcach profesjonalisty podnosi jego prestiż.

    

2. nóż ostry w dłoniach dziewczęcych - Pani Kasia u Hankego, skąd wczoraj  wyniosłam 4 bułeczki dla miłych Pań z Biura Rady Miasta. W piątek kupię podłużne bułki ze śledziem czyli...? Kto poda właściwą nazwę tego śląskiego specjału? Ani moja kochana Pani Joasia ani Pani Zenia nie znały wczesniej tego specjału.

    

3. narzędzie zbrodni - bomba zegarowa. Której tabliczce zagraża? Też zagadka. A może uprzedzi skutki zbliżającego się remontu?

    Zdjęcia z cyklu: Narzędzia i narządy przydatne w życiu zawodowym i prywatnym




Dzisiaj łamane przez jutro

Na przełomie dnia z nocą umieszczam dla wprowadzenia w spokojny sen

 obiecane!
zapowiedziane!
oczekiwane!

OPOWIADANIE
 z cyklu

Z pamietnika kanadyjskiej tarnogorzanki.

Od paru tygodni, moja ulubiona stacja radiowa FM 93.1 z Barrie, nadaje czesto piosenke Viva La Vida zespolu Cold Play. Piosenka latwo wpada w ucho, jest przebojowa no i ten tekst ! Tekst jest fascynujacy. Dzisiaj po raz kolejny, zmywajac  gary przy zlewozmywaku, zaczelam nucic refren.

Przytaczam fragment refrenu:

I hear Jerusalem bells are ringing

Roman Cavalry choirs are singing

Be my mirror, my sword and shield

My missionaries in a foreign field

A to moje wolne tlumaczenie:

Slysze dzwaniace dzwony Jerozolimy

I spiewajace chory rzymskiej konnicy

Badzcie moim odbiciem, moim mieczem i tarcza

Moi misjonariusze na dalekim polu walki

Nie wiem co zainspirowalo autorow tekstu do jego napisania, wiem natomiast, ze ich tekst zainspirowal mnie do napisania o dzwonach. Ale nie o  tych jerozolimskich, tylko o tarnogorskich.

Wyjezdzajac z Polski do Kanady siedemnascie lat temu, nie zdawalam sobie sprawy, ze zostawiam za soba dzwony.  Ten najblizszy mi tarnogorski dzwon (mieszkalam na ul. Opolskiej), dzwonil z kosciola Matki Boskiej Krolowej Pokoju. Do dzis mam w uszach jego "tasmowy"  dzwiek. Glos dzwonu nadawany byl  bowiem z tasmy magnetofonowej i musze przyznac, ze brzmial bardzo realistycznie. Polak potrafi! Sam kosciolek byl dwupoziomowy, co sie kosciolom rzadko zdarza, ale bardzo przytulny, ze nie powiem przeladowany. 

Troche dalej dzwonil swoim dostojnym glosem dzwon kosciola sw. Piotra i Pawla. Do kosciola dostojnych swietych, chodzilam czesto zeby posluchac wirtuozowskiej gry pijanego organisty. Organista nie zawsze moze byl pijany, ale czesto udawalo mu sie nad organami przysypiac nie nadazajac za ksiedzem. Powodowalo to wielka konsternacje wiernych, a moja wielka wesolosc.Ten sam organista, zreszta mistrz w swoim fachu, przygrywal tez na moim slubie. Malzenstwo zakonczylo sie niestety rozwodem w Kanadzie. Moze dlatego, ze tez bylo troche "pijane".

Byl tez dzwon kosciolka Sw. Anny, ktory odwiedzalam glownie w lecie, konczac kazda msze milym spacerkiem przez park miejski. No i ostatni bliski mi dzwon, to ten dzwoniacy z kosciolka sw. Jozefa przy nowym cmentarzu. Do kosciola sw. Jozefa chodzilo sie glownie na kazania nieodzalowanego ksiedza Klapucha.  Jego kazania byly w tamtych czasach bardzo wywrotowe i inspirujace. Chociaz ja, wsluchiwalam sie glownie w gleboki i cieply, ze nie powiem seksowny, ton glosu ksiedza.

Po przyjezdzie do Kanady i ochlonieciu z pierwszych nie zawsze milych wrazen, stwierdzilam ze ZGROZA, ze w Kanadzie dzwony  nie dzwonia! Dlugo  sie nad problemem kanadyjskich dzwonow, a wlasciwie ich braku zastanawialam. Sprawa sie wyjasnila, gdy pewnego dnia zajzalam do ksiazki telefonicznej z Barrie pod haslo " Koscioly". W stutysiecznym Barrie, naliczylam bowiem prawie dziewiecdziesiat kosciolow roznych wyznan i nominacji.  Maja w moim kanadyjskim Barrie swoje koscioly: Anglikanie (11 kosciolow), Baptysci (7), Prezbiterianie (8), Rzymscy Katolicy (5), Ukrainscy Katolicy wyznania bizantyjskiego (1), Luteranie (3), Armia Zbawienia (3), Metodysci (1), Swiadkowie Jehowy (1), Adwentysci Dnia Siodmego (1) ... Lista jest o wiele dluzsza, ale zakoncze tutaj zeby nie zanudzac.

I teraz wyobrazilam sobie...przychodzi niedziela i prawie  setka dzwonow z kosciolow  Barrie zaczyna wzywac swoich wiernych. Nie wiem, kto wprowadzil zakaz dzwonienia w Kanadzie w niedziele, ale chyba nalezy mu za to podziekowac.

A ja ? Tez ma swoj przytulny, rzymsko-katolicki kosciolek. Kazania ksiedza proboszcza nie ustepuja kazaniom ksiedza Klapucha. No i glos nasz proboszcz tez ma niezwykle seksowny. Dzwonow moj kosciolek nie ma.

PS. Zgodnie ze statystykami: Rzymscy Katolicy stanowia 45% ludnosci w Kanadzie.

Pozdrawiam wszystkich Tarnogorzan.

Alexandra Kuziw
..................................................................................................

Od blogerki: w opowiadaniu zachowana została oryginalna pisownia - bez znaków polskich. Prawda, że opowiadanie jest w dwójnasób oryginalne i ciekawe? 

    

   




Zapowiedź

Mijający czas zbliża mnie do godziny zero, która eksploduje w środę w tzw. epicentrum czyli w ratuszu. Jak daleko nieść się będzie pieśń biesiadujących przy ognisku zgody, to jest przy stole sesyjnym? O tym napisze Gwarek, Dziennik Zachodni, mój blog, doniesie przekaz ustny, poczta pantoflowa i inne profesjonalne lub nie media.

Posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Prawnego unicestwić mogło moją koncepcyjność, dokonać destrukcji połaczeń między synapsami mojego (damskiego) mózgu ale nie... przeciwnie - projekty uchwał wpłynęły na mnie podniecająco i podnieciły też kolegów radnych. Oj , była żywa dyskusja, żwawa wymiana opinii, życiowa argumentacja. Iskrzyło, błyskało, grzmiało - to nie standard przedburzowy czyli przedsesyjny. 2! Dwie godziny energetyzujące mnie i 5 panów! Czegośmy się opili albo zażyli? No cóż, sklep z dopalaczami dopiero w przyszłości majaczy europejsko, światowo (niektórzy powiadają, że jest na wyciągnięcie ręki). Wypiłam .... kawę z ratuszowym kamieniem czajnikowym.

    

     Zdjęcie licznej Rodzinki Pani Gabrieli Szubińskiej poprawiło mi nastrój przed snem tak jak i posty moich dawnych uczniów i kolegów szkolnych. Młodzieży! W Was moja nadzieja! Pozdrawiam dorosłych i dzieci naszego miasta! Ukłony dla zgodnej Rodziny.
............................................................................................
ZAPOWIADAM  kolejne wspaniałe wydarzenie na moim blogu!
Aleksandra z Kanady przysłała mi dzisiaj swoje już trzecie opowiadanie, które opublikuję... w oryginalnej pisowni anglosaskiej. Be here tomorrow!
.....................................................................................................
Anegdota miejska:
jadę sobie około godziny 16-tej ulicą, na której leżą dwie sterczące prawie metrowej wysokości grzywy irokezów śniegowych czyli zwały śniegu skrupulatnie zsuniętego, zebranego, zdrapanego z chodników przez właścicieli posesji. "Mieszkańcy spisali się wzorowo - myślę - cały chodnik czyściutki. Za to wywóz się zapomniał".
Zatrzymuję samochód, bo właśnie strażnik miejski wykonuje zdjęcia. "Co się dzieje? Czy będziecie interweniować w sprawie śniegu?" Pada odpowiedź: "Będziemy karać mieszkańców za ten śnieg".
Odjechałam, zafascynowana wizją nastepującą: baty na miejskim rynku (tam, gdzie pręgierz stał przed laty) dla tych, którzy na własnym grzbiecie nie wynieśli gór śniegu nie tkniętych przez  przedsiębiorstwo odpowiedzialne za odśnieżanie. Podobają mi się umiejętności menedżerskie zarządzających miastem - Jaś nie zrobił, Grzesia po karku zdzielili. Czy podobają mi się ...? Nowatorskie.




Promyk z chmur przed burzowych.

Dzień dobry, Panie Rafale,
jak sie cofna do zadka z myśloma, to spomna sie mojo oma, co ino doma po noszymo godała, i opa s niom. We szkole i kaj indzij my, bajtle, ino po polsku, godali. Tera se mysla, co jo gupio dzioucha boła i niewiela łosprawioła s miemi po ślunsku.
Terozki z chenciom czytom szrajbnione ślonskom godkom ksionżki (cajtungóf nie widziałach) ale czasu miniej mom na to. Ślonsko szpracha jest terozki kodyfikowano, ino profesory godajom, co nie poradzom, eli nie miarkujom.
Uffff...
Dlatego też podziwiam pracę (społeczną) kilku zapaleńców, ich starania i pasję, coby łostawić ślonsko godka szrajbowano drugim generacyjom.
Ufff... Ufff.

Pyrsk!

PS. Dodał mi Pan skrzydeł - dziękuję. Lecę więc zenergetyzowana w dzień (dzięki Panu), chociaż czeka mnie w południe grom - posiedzenie komisji. Brrrr...





Relaks przed burzą.

Ranek mroźny, szaro-pomarańczowy, oszroniony, chrupiący, bez śniadania, wśród gęstego powietrza.


Samochód nie zamrożony, bo garażowany został użyty na dojazd na basen. Po pływaniu i generalnym wymoczeniu przedłużyłam standardowy relaks o prasówkę i kawę w Galeonie. Wraz z uśmiechem Pani Ivetta podała mi do kawy słoneczko na piance z mleka. W tym czasie zapewne trwały przygotowania do biegu narciarskiego w Parku Repeckim przy Szybie Ewa. Dwa bieguny: "Ewa" polarna i Alicja cieplarniana. 

    

Powrót. Śniadanie gorące (zimą koniecznie), rozpakowanie torby, "przebiórka" w ubranie "do kościoła".
Msza południowa w kościele św. Anny, gdzie siedziałam na ławce blisko trzęsącego się i hałasującego pieca.
W niskim świetle lutowego południa zdjęcia obiektów wybranych, jeszcze nie unicestwionych.

    

   Zachwycający obraz uratowanej przeszłości mocno zaburzony przez ingerencję niegustownej współczesności. Trzeba jednak pochwalić gospodarza za doskonale wykonaną pracę. Obecny szpital przy ulicy Lipowej, dawny pałacyk zarządcy dóbr Donnersmarcków został uratowany przed sniszczeniem. Pamiętam piękny herb rodowy szlifowany na szkle wstawionym w świetlik na drzwiami głównymi do pałacyku. Zniknął.

      

     Dawna willa fabrykancka, w której mieszkali pracownicy administracyjni Donnersmarcków rozpada się bez pomocy i nacisków; bierność właściciela robi postepy - rujnuje. Aby nie zepsuć sobie nastroju widokiem niszczejących murów, zdjęcie wykonałam ze znacznej odległości. Gdzie znajduje się budynek administracyjny dóbr Donnersmarcków, w którym pracowali mieszkańcy pałacyku i willi?

Powrót na obiad, przed komputer, do układania dokumentów.
..............................................................................................
Grożą nam epidemie:

1. grypy  - WHO ocenia, ze weszliśmy w trzeci stopień zagrożenia pandemią grypy

2. cukrzycy i otyłości - chorych jest coraz więcej

3. nadciśnienia tętniczego - w Polsce rozwija się szybciej niż na świecie! Jesteśmy nareszcie w jakiejś dziedzinie najlepsi! Poziom 25% dorosłych z nadciśnieniem przekroczyliśmy już na początku XXI wieku. POLSKA! POLSKA!

4. depresji - we wszystkich przekrojach wiekowych, od uczniów do emerytów

5. uprawiania seksu - szczególnie wśród nastolatków w wieku 16 - 18 lat; można się tym cieszyć (prokreacja radosna i nieopanowana) ale i martwić (lekceważy się zagrozenie HIV i chorobami przenoszonymi drogą płciową) 





strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |  244 |  245 |  246 |  247 |  248 |  249 |  250 |  251 |  252 |  253 |  254 |  255 |  256 |