Okna i drzwi.

Z pamięci wyciągnęłam małą cząstkę wspomnień. Idę oto na początku września pewną ulicą, wcale nie jest późno, ot, około 18-tej, 19-tej. Ciacham sobie zdjątka bardzo happy z zachodzącego słonecznie światła oraz zaistniałej pustyni i puszczy nie sienkiewiczowskiej a ulicznej. Zupełnie nie odczuwam żalu z powodu braku samochodów - odsłoniły przecież mury kamienic. A tym bardziej nie rozpaczam nie widząc rozkołysanych dromaderów czy baktrianów. Zza moich pleców dobiegają moich uszu nie moje słowa, bo męskimi przecież wypowiedziane głosami: "Obejrzyj sie ino, łona mo aparat. Wezna se, no niy? Byda mioł czym zdjyncia robić na Gwarki". Po chwili minęło mnie jednak zagrożenie burzą nie tylko piaskową, bo ziomale, żule albo chopy minęli mnie postukując szkłem w reklamówkach, pozostawiwszy zapach przepalonych "cygarytów" za sobą.

    

Okna w sukienkach z epoki, stosownych do stuletnich murów kamienicy. Na taki strój zasługuje i stara kamienica i stare miasto. Jaka to ulica?

     

    Drzwi jak okno - światełka i cienie. Gdzie?




Symultanicznie? Symulacyjnie?

Postać jego wyyyyniosła i wyyyyyrosła kojarzy mi się z Mariuszem Dmochowskim, regulaminowym a niegdysiejszym odtwórcą roli królów, wodzów, przywódców w filmie polskim. Jego spowolnione ruchy odpowiadają gestykulacji jak wyżej opisano a artykulacja słów przypomina niejednokrotnie cedzenie, cyzelowanie, odmierzanie wyrazu po wyrazie z tradycyjnym: "Z całą mocą podkreślam..." Dudnienie wygłaszanych w tempie wolnego marsza lub poloneza zdań, niczym gromy w obłokach zwiastuje burzę. "Sprzeciwiam się stanowczo...!" No i na pozytywną ocenę tej postaci ma wpływ jeszcze aspekt damsko-męski, że tak to ujmę. Każda dama, pani, kobieta może być pewna, iż w jego obecności nie poczuje się w dyskomforcie, bowiem już jej przywitanie odbywa się w pozycji stojącej a na ustąpienie miejsca siedzącego może z jego strony z całą pewnością liczyć. Chwała wielkiemu!
...........................................................................

Oto ALBUM FOTOGRAFICZNY ze spotkania PZERiI w Rybnej. Niestety, nie wszystkie wykonane wówczas przeze mnie zdjęcia się w nim znajduja - w dziwny i tajemniczy sposób wyparowały z cyferek aparatu. Będę ich szukać a to szczególnie z powodu pewnej Pani, którą zapamiętałam z podobnej uroczystości przed rokiem; jej niezwykle elegancka garsonka utkwiła mi w pamieci. Pozdrawiam wszystkich Państwa i naprawdę żałuję niewypału. :)

PZERiI - 09.12.2008

........................................
Kilkumetrowej wysokości przesuwane drabinki na bloczkach wprawiały mnie zawsze w dziwny strach; sale gimnastyczną z dziwnymi i monumetalnymi przyrządami pamietam do teraz z lat dzieciństwa. Inne przymocowane do sciany drabinki w zestawach zostały zainstalowane tu moim zdaniem jeszcze przed wojną. I te właśnie równie dobrze pamiętam.To się nazywa przedwojenna jakość, oto solidny materiał!

Dzisiejsze natomiast są dziewczęta z gimnazjum w kolorowych rajstopach i chłopcy w kimonach i innych sportowych strojach.

Otwarcie boiska 09.12.2008



Zaproszenia.

Niektóre mają charakter serdeczny, jak to właśnie:


    

Inne - znaczący, mimo ustnej formy jak to na spotkanie opłatkowe Koła Tarnogórskiego PZERiI połączone z wręczaniem odznak i wyróżnień. Spotkanie odbyło się w świątecznie już ozdobionym pałacu w Rybnej.
.................................................................
Jeszcze inne - edukacyjny, jak to na uroczyste otwarcie boiska przy Gimnazjum Nr 2, za które Dyrekcji szkoły, Nauczycielom i Uczniom serdecznie dziękuję i zaraz się tam wybieram. Czyli - u mnie przerwa.
...............................................................
Godzina późno nocna (22:55). Z uwagi na opóźnienie w przebiegu moich procesów życiowych w sferze zawodowej, społecznej i prywatnej, zawieszam wpis blogowy. Z cała powagą, bez prześmiewek i żartów. Ale nie żartem był chyba bukiet kwiatów, wręczony mi dzisiaj ... przez ... przez ... przez ... Pana Burmistrza...

    

    No i jak? Jest się z czego pośmiać? Młodzież reprezentująca gimnazjum sportowe wraz z opiekunem. Pozdrówka! Do Waszej szkoły tzw. "Parkowej" przy ulicy Wyspiańskiego chodziłam przez 8 lat ja sama i mój brat. Uczennicą jej była też jeszcze przed wojną moja Mamusia.

     

     Niezwykle udany wizerunek lokalnych prominentów - ciemne garnitury i krawaty jak najbardziej pasują do uroczystych chwil w arystokratycznych wnętrzach. Moje uszanowanie Panom! Wprawdzie nie na boisku szkolnym ale w samo południe w holu pałacyku w Rybnej zebrały się tarnogórskie VIP-y: Przewodzniczący Rady Powiatu - Andrzej Fiała, Poseł Tomasz Głogowski, Burmistrz Arkadiusz Czech, Wice Starosta Artur Maligłówka, Przewodniczący Rady Miasta - Piotr Szczęsny. 
...............................................................
Eeee tam. jutro też jest dzień. UWAGA! Jutro przygotuję albumy fotograficzne !!!




O niej, o nich

Basiu, Basieńko, Baśko! W jaki sposób myśleli o Tobie wszyscy Panowie świętujący Twoje imieniny - patronki górników -  wczorajszego wieczora? W kaplicy pw. św. Barbary zalśniło dla wszystkich obecnych na mszy sklepienie niebieskie - dla górników współczesnych i gwarków ... współczesnych też.

     

Najbliższa rodzina Szymka, laureata konkursu śląskiej godki (bardzo dumni ze swego synusia i braciszka). Konkursowi patronowała Pani Senator Maria Pańczyk-Pozdziej obecna również na uroczystościach barbórkowych.

Na oficjalnych uroczystościach zalśniły złociście wypolerowane guziki, bielą zaszeleściły pióropusze, czernią wyprostowały się mundury górnicze, szable poszturchiwały i rozpychały się nieszkodliwie. Naszo godka ode Radzionkowa płynęła z ust Pana Starosty Korpaka i gardziołka małego Szymka.  

      

Eleganckie mundury górnicze znalazły się w przytłaczającej wiekszosci nad garniturami (tu przedstawiciel mniejszości garniturowej, Przewodniczący RM)  

Teraz uwaga! Po kliknięciu lewym klawiszem myszy na miniaturce zdjącia otworzy się album fotograficzny.

06.12.2008 - Barbórka



Mamy i synkowie

Synkowie mili, dzieci kochane! Przysięgajcie dzisiaj szczerze  ale do domu wracajcie. Tam matki Wasze, mamy, mamusie czekają na Was, zaglądając co dzień w kalendarz.

     

      Za mundurem chłopcy w mundurach. Czołem!

Rano uroczystości zaprzysięgania żołnierzy ostatniego tegorocznego naboru w garnizonie tarnogórskim poprzedzone mszą. Po południu po mszy spotkanie z Barbarą, Barbórką, barburką.

     

     Od wielu lat niezawodna orkiestra Kopalni Julian. Świetni.

Teraz wieczorem kajam się i skłaniam ku podusi sennie mieszając literki.  Jutro... jutro... 
..................................................................................

Aby otworzyć album fotograficzny, należy kliknąć lewym przyciskiem myszy na miniaturce zdjęcia. OK?

Ostatnia przysięga 2008.



Iluminacja zimowa.

Ktoś zastukał ciemnym świtem do moich drzwi, zapukał albo zaskrobał. Nie była to Katarzyna, Basia ani Marcin ale MMMMmmmmmiiiiikooołaaaaaaaajjjjjj. A właściwie Mikołajek, zawstydzony, zakłopotany, zagubiony w grudniowej roli. Jego zdjęcie zamieszczam na końcu dzisiejszego wpisu.
.........................................................
  Coś "zabodźcowało" tych członków lokalnej społeczności, którzy pieszczą nieruchomości swoje. Remontują kamienice, budynki, domy przywracając im dawny wygląd tak, jakby zaklinali na następne sto lat trwającą juz wiek magiczną tarnogórską chwilę.

Błądzić, spacerować, maszerować, wałęsać sie, przemieszczać. Wieczorem widok iluminowanego ratusza łagodzi smutki dnia a kościół ewangelicki przyciąga wzrok słupami świateł i cieni. Kształt, gabaryty, pionizację tegorocznego świątecznego drzewka można ocenić pozytywnie. Jednak ta "nasztramowana" choinka przyzywa mroczne myśli smucąc ciemną czerwienią światełek. Jakieś białe, pomarańczowe i  żółte piegi na jej srebrno-zielonej szacie rozjaśniłyby środek rynku. 

Kilka uliczek dalej na placu targowym przy ulicy Szymały widoczny jest świetlny kontur tarnogórskiej synagogi "przyklejany" wieczorami do ściany budynku. Plac oznaczono obeliskiem upamiętniającym bóżnicę, która stała tu zanim spalono ją po wejściu do miasta wojsk hitlerowskich. Taaaak, łatwiej postawić pomnik niż zachować, to co istnieje. No cóż, i ten kawałek kamiennej kolumny wart jest pochwały, warci jej są i ci, którzy go tam postawili i jeszcze ci, wśród których ciagle stoi nietknięta.

I znowu jakieś dwieście metrów dalej na skrzyżowaniu ulic Opolskiej i Wyspiańskiego "lukrowane ciasteczko" na deserowym talerzyku placu budowy - odremontowany budynek dawnego sanepidu ogarnięty słodkimi żółtymi i szarymi światłocieniami wyłania się z tej samej stuletniej bajki.

Gdy spadnie śnieg i cienką choćby kołderką otuli dachy i ziemię, a zimowy księżyc wystawi srebrny nos zza obłoków, wyjdę ja, wyjdziesz ty, wyjdzie pies w tężejące, mroźne powietrze i spróbujemy łapać spadające płatki śniegu z naszego dzieciństwa... A nasze źrenice otworzą się szeroko w ciemności przenikanej iskrami połyskujących kryształków... I tego wieczora rozpocznie się coroczna zimowa, zaczarowana bajka opowiadana przez bajarza o imieniu Czas i bajarkę zwaną Pamięcią.    
.................................................................................................
Świąteczna iluminacja, wieczorne oświetlenie w TG; podoba mi się, odbieram dość pozytywnie, ładne, ładne... OK... Ale dziura ozonowa i globalne ocieplenie klimatu psują mi nastrój. Nadprodukcja produkcji czegokolwiek i wszystkiego puszczanego z dymem (mniej lub bardziej widocznym) i przez przewody pokarmowe królującego nie ziemsko na Ziemi myślącego rozmyślnie o sobie gatunku Homo sapiens. 

Eeeee tam....
...............................................................................................
       

Witajcie w grudniowej bajce!





Tak albo siak.

Ząb... ZĄB... ZZZĄĄĄBBB!!!

Przedwczoraj dowiedziałam się o jego istnieniu  na skutek odczuwalnego bólu. A doktor zamiast zabrać się do borowania (nie uciekam przed wizytami u stomatologa) powiada: "Eeeee tam, nie śpieszymy się; najpierw proszę do zdjęcia a później zobaczymy, jak pani wyszła". Utrapienie... Wyrwać, nie wyrwać?

Dla poprawienia kondycji jednej z piękniejszych kamienic na tarnogórskirm rynku odbyło się najpierw trochę bujania w obłokach a później robótka na wyciągnięcie ręki i na oczach widzów. Kto z przechodniów chciał i podniósł oczy w górę, mógł zobaczyć nie tylko manipulantów ale i ozdobne kamienne zwieńczenia dachu. Zrzucić, nie zrzucić?

     

Tak mi się nasunął na myśl młodziak - "wieloryb" wsparty na staruszku - kościele ewangelickim. Może dodać by mu jakąś czapeczkę, może tylko liftingować i wyłagodzić rysy tego wyschnietego, oziębłego walenia, który przeszedł majstrowanie w chromosomach? Acha, rośnie jego duplikat genetyczny kilkanaście metrów dalej, będzie jak ulał dwa ------ki przedzielone bruzdą ulicy. Burzyć, nie burzyć?

      

      Takie pytanie: jaka jest różnica miedzy zdjęciami? Ile szczegółów można znaleźć?

     

Z innej strony Tarnowskich Gór. Rodzina Bryszów mieszka tutaj od ??? lat. Hieronim Brysz - jego imieniem nazwano jedną z ulic w Zabrzu. Henryk Brysz, jego wnuk, ma tu swoje grunty: "W tym miejscu znajduje się szyb Szczęść Boże, ta droga biegnie dawnym nasypem kolejki wąskotorowej. Te zabytki mają po kilkaset lat."  Wyrównać,  nie wyrównać?




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |  244 |  245 |  246 |  247 |  248 |  249 |  250 |  251 |  252 |  253 |  254 |  255 |  256 |