CAŁY!!! dzień ulatałam się jak ... nie wiem co, nawet pisać bloga nie mam siły, nawet do Magazynu na urodzinowy koncert nie wybrałam się z tegoż powodu. Może za tydzień na urodzinowe party a teraz życzenia:
Panie Magazynierze! Życzę Panu i całej Pana Zmagazynowanej Rodzinie dużo pomyślności na drodze kulturalno-kulinarnej aż do obchodów drugiej rocznicy istnienia Magazynu!
Między blokami mahatanu tarnogórskiego znaleźć można drogę do Magazynu.
................................................................................
Moje plany na niedzielę:
- 7:00 pobudka (albo może lepiej o 5:30
- różności takie rutynowe w standardach mikro-przestrzeni życiowej
- moczenie psa w trawach mglistego poranka; nie brytyjskiego przecież
- śniadanie psa i moja maślanka z ziarnami
- wyjazd na basen i kawę z gazetką w Galeonie (obie panie z kawiarni - Iwonka i Ilonka - już są szczęśliwymi mamami: gratulacje i pozdrowienia
- śniadanie niekontynentalne na kontynencie europejskim w zaułku tarnogórskim
- zajęcia w szkole, o których dowiedziałam się dzisiaj; nie przeraziły mnie - z zimną krwią stawię się
- od godz. 14:00 do ... (quasi)nieskończoności(??
- pozostanę na słonecznym powietrzu czekając na...jak mu tam ... Godota???
..................................................................................
Dzisiaj zrobiłam coś dla siebie samej: spędziłam z suńką i nie tylko z nią (przyjechała Bożenka z Katowic, miłośniczka Tarnowskich Gór) chyba całą szychtę - kilka godzin; nie mogę prawie w to uwierzyć. To było jak sen. Więc dla kontynuacji - teraz spam.