Nie pojadę latem do Hiszpanii, Chorwacji czy Egiptu. Od TG oddalę się jedynie na rzut beretem, bo planuję tylko krótkie trasy po Śląsku wzorem poprzednich.
Do miasteczka tkaczy trafiłam po śladzie Gerharda
Hauptmanna, autora dramatu „Tkacze”, śląskiego noblisty, którego willę w Jagniątkowie
odwiedziłam przed rokiem, a którego miejscem urodzenia był pobliski Bad Salzbrunn, obecne Szczawno-Zdrój. Kotlina Jeleniogórska to "zagłębie lniarskie” a len to tamtejsze dawne, naturalne bogactwo (chociaż nie węgiel), dzięki któremu rosła zamożność mieszkańców zachodnich krańców naszego regionu a sława muślinów, tiulów,
woalów sięgała daleko stąd.
Podcienia podcieniom nie równe – te w kamieniczkach podcieniowych przy rynku – murowane i przestronne, te w domach tkaczy przy pobliskiej uliczce – drewniane i niskie, ciasne. Dla jednych i drugich warto nieco zboczyć chociażby z drogi do klasztoru w Krzeszowie, odwiedzić Chełmsko Śląskie -przedwojenny Schoemberg.
Zaledwie 100 lat minęło a z uczęszczanej przez letników
miejscowości zasiedlonej głównie przez rzemieślników
(wśród nich tkaczy sprowadzonych tu przez cystersów z Krzeszowa), tętniącej
gwarem bywalców licznych pensjonatów, domów gościnnych, gospód i karczm,
pozostała prawie zapomniana wieś, do której z rzadka zaglądają turyści. Zmiany na niekorzyść dla niej następować zaczęły po roku 1945,
niestety.
A przecież gości, wędrowców, podróżników można tu skierować, także tych, którzy nie potrafią,
nie mogą dowiedzieć się o Chełmsku z Internetu; internauci przyjeżdżają tu
częściej niż inni (spotkałam takich, rozmawiałam z nimi). Zachęcam do podróży na zachód (ale niekoniecznie z granicę).
PS. Apostołów oczywiście było dwunastu. "Dwunastoma apostołami" nazwano domy, których jest ... jedenaście.