Porozumienie damsko-damskie

Mała, ciasna pracownia krawiecka przy ul. Oświęcimskiej. Pogodne twarze, swobodne, taktowne wypowiedzi, szpulki nie mieszczące się na półkach, maszyny warczące, nici i skrawki materiałów na podłodze, guziki, sprzączki, miary krawieckie, wieszaki, tobołki, manekiny, maszyny, taborety, krzesła wciśnięte wraz ze stolikiem pod ścianę, zapach rozbieranych mandarynek i szelest rozbieranych z garderoby klientek. A-tmo-sfe-ra-! Atmosfera przyjazna, szczera, bez kamuflowania braku umiejętności, z otwartością na sugestie i ... negocjacje. Zespół krawiecki pań: Marioli, Grażynki i... zapomniałam. Wrócę tam! Innym klientkom wstęp wzbroniony, nie pomieścimy się wszystkie!

„Wzruszyła mnie pani. Niczego nie wiedziałam o tym miejscu” - powiedziało młode dziewczę. Szczerze? Może i tak. I może jest nadzieja na wrażliwość młodości. Opowiedziałam jej wcześniej, że jako mała dziewczynka w wieku szkolnym przychodziłam tu z moją babcią, aby w ówczesnym sklepie, u rzeźnika, robić mięsne zakupy. Nie chcę z tej bajki wychodzić i mam nadzieję, że śliczna dziewczyna z pizzerii Mamma Mia będzie się od dzisiaj czuła tu niczym bajkowa panna sklepowa, subiektówna jakby wzięta z XX-tego lub nawet XIX wieku. Szczęśliwie nie usunięto kafli ze ścian, aby położyć na nich kultową boazerię. Z narożnika kamienicy wchodzę do wnętrza stylowego obrazka; jak egzaltowana Alicja w Krainie Czarów chłonę pokryte glazurowanymi ornamentami ściany, niemych świadków i widzów, kupców i kupujących. Do śmietnika trzeba wyrzucić salonowe kotary i kurzące się graciarstwo na pseudo-półkach, odsłonić całe ściany! Toż to dopiero będzie widok!

 

W holu głównym poczty przy ul. Piłsudskiego głęboka zieleń dekoracyjnych kafli też pozostała mi w pamięci od lat dzieciństwa. Ilu klientów, petentów, interesantów rozgląda się po ścianach, patrzy na strop? To tarnogórska poczta i tarnogórskie budynki, to my – tarnogórzanki i tarnogórzanie.

Z tarnogórzankami dzisiaj porozumiałam się, z tarnogórzanami nie. Zapewne porozumieniu nie sprzyja ratusz, sala sesyjna może, e-karty, tematyka: wykonanie nakładek i innych remontów dróg w poniedziałek o godzinie 14-tej powtórka z komisji!
Może jutro - Walenty się odezwie - nastąpi między nami skuteczniejsze porozumienie?

Two in a car,
two little kisses.
Two weeks later,
Mr and Mrs.


The 21-st century.

Wypowiedź zaczyna się od NIE ale kończy na TAK – nagrane, zapisane przez aparacik/sprzęcik elektroniczny. Mówię, mówisz, mówi, móóóó... znowu punkt za aktywność dla radnych (jeden zabierał na poprzedniej sesji głos podobno 22 razy). Efekt – gdy się ta wypowiedź zmaterializuje na mówiącej stronie Urzędu Miasta, to jej każdy będzie mógł wysłuchać. Jesteśmy w 21-wszym wieku!
Ale... ale... ale jest i takie "cośbógwico" - mównica z socrealizmu wyjęta; pinezkami spinane sukno, malunek kodu niekreskowego. Korciło mnie! Ostatecznie kontrowersyjne pudełko (przy tej mównicy głos zabierali nieraz ważni, wielcy, wybitni) zniknie ustąpiwszy miejsca nowoczesnym na razie wirtualnym meblom i wyposażeniu Sali Sesyjnej ratusza. Wiek XX-ty odpłynie we wspomnienia.

Rano do południa - praca przerywana kilknaście razy telefonami do i z Urzędu Miasta, Biura Rady Miejskiej, radnych - członków komisji.
Godz. 13:00 posiedzenie Rady Społecznej Ośrodka TOTU, której jestem członkiem (-kinią?). W porządku posiedzenia – projekt uchwały w sprawie zaopiniowania planu finansowego TOTU na 2008. Zadowolenie – moje wskazania i zalecenia Rady Społecznej z ubiegłego roku dały dobre rezultaty; nowa dyrekcja się o to postarała – tak trzymać!


zajęcia dla dzieci prowadzą opiekunowie-terapeuci

Ok. 14:30 – gęsim sposobem przełykam zakupiony w TOTU obiad (tylko drugie danie)
Wpadka do domu, wysikanie psa, wyrzucenie z torby papierzysk i załadowanie innych, przebieranka i dalej:
Godz. 17.30 spotkanie z mieszkańcami w sprawie ich interwencji. Droga! Drogi! Chodnik! Chodniki! Błoto, dziury, 30 lat itd.
Godz. 19:00 spotkanie z posłem Głogowskim itd.
Godz. 21:30 – to ja, to ja, to ja! Wołam słabym głosem wśród ścian głuchych ale domowych. Spać, odleżeć, przytulić zwierzątko, gdzież ono? Czy mnie jeszcze pamięta? Czy tak speedowo będzie wyglądać mój XXI wiek?

Przytłoczona i zgnieciona jestem dzisiaj, „taka mala ala”
A jutro? Co będzie jutro? JUTRO WEJDĘ W BAJKĘ., taką jak ta, na zdjęciu.




Zagadka

Gdy podchodził do mnie ratownik zadrżałam i zrobiło mi się ciepło, gdy usłyszałam łagodny głos „Dzień dobry”. Oj niedobrze, zbyt aksamitnie zaczyna - pomyślałam - czyli zażąda okazania karty pływackiej lub innego dokumentu z datą urodzenia. Ufff, jednak niedziela to mój szczęśliwy dzień, bowiem przekazaliśmy sobie standardowe uprzejmości i plotki(?) o zalewie Nakło-Chechło - gospodarza mu trzeba, co utuczy jak konia własnego alboli kobyłkę! http://www.tg.net.pl/harmider
Dowolnie można sobie wyobrazić towarzystwo przystojnego wielofunkcyjnego ratownika i omalże kierownika akwenu krytego, dlatego usunęłam prawą część mglistej i w romantycznym nastroju fotki, odpowiednie gratyfikacje skłonią mnie jednak do zamieszczenia jej drugiej części. Zagadka - kto lub co to mogło być? Nietrudno się domyślić jakiejś wodnej istoty np. foczki.

Trio Ars Harmonica czyli panów trzech: wesoły, melancholijny, poważny, z instrumentami nie starymi (200 lat na świecie) i zbudowanymi w skomplikowany sposób. Zręczność manualna i doskonały słuch zapewniły perfekcyjne obsłużenie instrumentów i porywające wykonanie kompozycji także autorstwa własnego. Tercet, trio, trójca wirtuozów, muzyków, wykonawców w muzeum Pod Renesansowym Stropem przed niedzielnym południem. Słuchacze uczestniczyli nie tylko w koncercie muzycznym ale stali się również widzami występu choreograficznego (stopy też były w ruchu!) i omalże transu artystycznego wykonawców dwóch (jeden odjeżdżał w daleko out-space, drugi bliżej a trzeci jednak pozostał niezmącenie w realu). Bis! Aplauz na stojąco! Zagadka - jaki to instrument?


buty też grają a może tańczą


solo a jednak w trio.


„za kulisami”

Przed koncertem na mój aparacik zdjęciowy nałożono skobelek, co ograniczyło mi możliwości fotografowania no i nie zagrażałam zawodowcom (przed koncertem w moim mniemaniu także nie). Brak błysków mojego flesza został zrównoważony przez aparat sąsiada z rzędu, czyli bilans był ostatecznie na zero..

"Przybyli ułani pod okienko " w mundurkach koloru może seledynowego, może pistacjowego ale z pewnością wrzeszczącego typu "jacipokarzę". Wzrost zaledwie ok. 80 cm bez koni (?) ale za to aparycja gigantyczna - wieloryb nie powstydziłby się takich mikro-kumpli przewymiarowanych chromatograficznie. No i zwielokrotnionych, no i na starówce, no i wieczyście niezniszczalnych bo plastikowych, no i ... gustownych (?). Zagadka - czy zatrudniono już Pełnomocnika lub Koordynatora d/s ...patrz wcześniejszy wpis?

icon_cry


Kulturalnie i po śląsku (?)

Zupa meksykanska w greckiej knajpce pod nazwa El Greco nie może nikogo zaskoczyć, tak jak ciepła kurtka okrywająca młodego greckiego "restauranta". Krótka przerwa na posiłek dobrze mi zrobiła, zwłaszcza za przyczyną świergolących papużek (papużki do kotleta - tez cos nowego:-)

Na wernisażu w Nakle stawili się przedstawiciele Starostwa, Rady Powiatu i Rady Miejskiej, mediów i kręgów artystycznych i intelektualnych Śląska. Brzmi nieźle i można by powiedzieć, pompatycznie. Ale nie, było naturalnie, nie sztywniacko, jednak nie naiwnie, choć kolekcja Barw Śląska opiera się na dziełach sztuki intuicyjnej czy też naiwnej. Panoczki, dowejcie ino sam pora inkszych łobrozków. Ino we zomku wyrychtować trza wjyncyj placu.


Kolekcjoner Stanisław Gerard Trefoń(drugi z prawej) w towarzystwie Franciszka Żurawki (pierwszy z prawej) otwiera wernisaż Floriana Zająca – w środku. Po lewej stoi Erwin Sówka z małżonką.

Henryka Wańka nie przysłoniłam własną osobą, więc umożliwiło mu to niezakłócony pobyt w Innym Śląsku. Goście z TG , Katowic, Zabrza, Gliwic, i innych „nudnych dziur” Śląska zjechali dzisiejszego wieczoru, zasiedli na licznych krzesłach, podpierali ściany, wykurzyli dziesiątki papierosów (Bożenka bolała nad tym dramatycznie) i tęgo konwersowali. Wyłowiłam zbieżność rysów twarzy niektórych postaci rysunkowych z cechami lica autora rysunków i rysuneczków eksponowanych na ścianach galerii. Zapytany przeze mnie o „autoportreciki” Waniek przyznał się jedynie do rysowania ich podczas rozmów telefonicznych i słuchania radia i nie potwierdził celowego „samosięportretowania”. Potwierdził natomiast własnoręcznym podpisem autorstwo książki, rozdzielonej w niewielu egzemplarzach wśród słuchaczy. Uwaga! Pan Henryk nie lubi oglądać filmów, chyba że są dobre. Dodam, że jego słowa pochodzące z artykułu ubiegłorocznego o TG cytuję na mojej stronie www.alicjakosibalesiak.tgory.pl.

Nauczyciel wychowania plastycznego z LO Sempołowskiej i artysta plastyk, Edward Inglot, zaskoczył mnie po xxx latach swą obecnością na spotkaniu z Wańkiem i, co tu dużo mówić, nieszablonową, malowniczą sylwetką godną nie tylko artysty ale może też Skarbnika z kopalni srebra. Niezwykle lubiany w szkole, zaledwie rok prowadząc przedmiot, zapadł mnie samej i innym uczniom klasy maturalnej w pamięć i serce. Jego kopia genetyczna, czyli syn, wykonał zdjęcia ojca obściskiwanego przeze mnie publicznie a także w obecności szanownej małżonki i przedstawicieli licznej rodziny. Dużo, dużo zdrowia życzę Panu, Panie Profesorze, i rodzince!




Motoryzacja

Godzina ok. 12:00
Przerdzewiałe felgi są przyczyną uciekania powietrza z opon; odstawiam więc auto do zakładu wulkanizacyjnego przy ul. Karola Miarki. Trzech pracowników + szef. Spokojnie, z uśmiechem i zajadaną bułką, brudno, żartobliwie, z przyplątanym pieskiem, swojsko. Kilka samochodów klientów. Zostawiam auto; będą oczyszczać dwie najbardziej zardzewiałe stalowe (antyk) felgi, lecę do ratusza. Wracam po godzinie. „Gotowe już od 30 minut” – powiada Bartek , mój dawny uczeń. 37,90 zł. Faktura. Teraz PAN Bartek pozwala sfotografować dredy – spięte i puszczone wolno. Dwa ujęcia.

Godzina 15:40.
Elegancki salon samochodowy. Za 20 minut pracownik zajmujący się sprzedażą interesującego mnie UŻYWANEGO samochodu kończy dzień pracy. Może jednak odpowie na kilka pytań. Będzie miło – przystojny, ogolony, garnitur, krawat, elegancki płaszczyk. Nie udało się, na 5 minut przed 16-tą okazał zniecierpliwienie i zaburczał coś, co ja, czyli klientka, uznałam za mało taktowne jak na moje 20 tys. złotych. Za mała sumka pana zdaniem za 5 minut cierpliwości, prawda, proszę pana? Zostanie w mojej kieszeni! Wychodzę!

Bartek! Znowu do Was przyjadę moim 8 letnim autem. Może jeszcze kilka razy przez następny rok! Do zobaczenia, Mili Panowie!

icon_razz




Pamiętaj człowieku...

Środa Popielcowa. "Pamiętaj człowieku ... z prochu jesteś ..." A może ...pariasem wszechświata jesteś, pamiętaj. Co myślałam idąc ze spuszczoną głową pod ołtarz na postawienie kropki na czole, nad „i”? Nie pamiętam. Czarnym prochem nastąpiło przypieczętowanie corocznej umowy dwustronnej na czas nieokreślony.
......................................................................................

„Barwy Śląska” wernisaż wystawy Floriana Zająca, zamek w Nakle Śląskim, ul. Parkowa 1, 08 lutego, godzina 17-ta, www.barwyslaska.pl.Zapraszają: Starosta Tarnogórski Józef Korpak i Gerard Trefoń, kolekcjoner śląski. Wcześniej w parku rozejrzę się wysoko po koronach rosnących tu drzew, obejdę zamek dookoła znowu patrząc wysoko na poziom piętra, dachu, wieży. Wejdę od frontu, głównymi drzwiami, nie spuszczając wzroku, nie ze snobizmu czy dla szpanu, wcale nie...

Lepiej nie widzieć zakamarków i bocznych niskich poziomów nie tak doskonałych jak goszcząca tu sztuka.
.............................................................................................................................
Fragment komentarza jednego z podobno już ponad 12-to tysięcznej comiesięcznej rzeszy czytelników mojego bloga przytoczę teraz:
"autor detalista data 1 lutego 2008, 19:24
Pani Alicjo
Zatem będę oczekiwał wpisu i ewentualnej fotki.
Co do bloga, (...tu opuszczę - kindersztuba i tyle...). Co do Tarnowskich Gór to również jestem ich fanem i stąd moje wizyty na Portalu, gdzie trafiłem za pośrednictwem Indinera, pod którego wrażaniem, jak i Harmidra, jestem, Zresztą cały Portal fantastycznie promuje Wasze miasto. Pani blog (... tu zmilczę znów skromnie...)... – promują społeczeństwo tarnogórskiie. "

Krótko. Gdybym była mężczyzną, Panie Redaktorze, Panie Zbyszku, założyłabym czapeczkę na głowę po to tylko, aby ją zaraz zdjąć ... przed Panem. Nie jestem, wiec przesyłam tylko uśmiech w podziękowaniu za Pana pracę i dla zachęty do dalszej, i jeszcze życzenia znalezienia czasu na zdrowy, spokojny sen codzienny :-) www.tg.net.pl




Wyobrażam sobie

Jak kamyczek do ogródka Zosi wpadł do mojej mózgoczaszki (obrzydliwa anatomia, fe) przypadkowy news. Otóż powiada się, iż już na dniach starostwo czy magistrat, nie spamiętałam które, zorganizuje konkurs na stanowisko Pełnomocnika d/s EUiDGwZWiNCL czyli uwaga... Estetyki Urbanizacyjnej i Dobrego Gustu w Zakresie Widocznego i Namacalnego Całokształtu Lokalnego. Co ciekawe, Pełnomocnik będzie: - posiadać gust określany krótko jako „dobry” - działać jednoosobowo lecz efektywnie - odznaczać się dobrą wolą i na koniec a może od początku: - wykonywać czynności wynikające z rozległego zakresu obowiązków na zajmowanym stanowisku, określonym wyżej podaną nazwą.
I (nie stosować „i” na początku zdania) dzięki tej osobistości nie usłyszymy już określeń jak np. pasuje jak pięść do nosa, przypięli kwiatek do kożucha, podali rolmopsa z tortem. Więc (nie zaczynać zdania od „więc”) wyobrażam sobie, że przebudowa, modernizacja czy reinkarnacja ulicy Krakowskiej przebiegnie zgodnie z zasadami sztuki architektonicznej, wykonawczej i z dobrym smakiem. Wyobrażając sobie to wszystko zasnę dziś spokojnie.

A jeśli wyobrażenia moje są tak samo trudne do zrealizowania jak spowodowanie, że na nagim psie meksykańskim wyrośnie sierść? To co, to co wtedy?

Ilonko, czy jest możliwe "ubrać" Twojego psa w sierść? Jeśli odpowiedź brzmi TAK, oznacza ona nadzieję na lepszą przyszłość! Niech więc lepiej będzie to TAK

PS Króciutkie zasadki ujęłam w nawiasiki, aby zapobiec ich wpływowi na kogokolwiek.

PS 2 Być może Zosieńka w ogródku tarnogórskim posieje byle co byle gdzie albo nawrzuca do niego jakichś żółtych i pizd... pistacjowych kamyczków albo betoniczków i wówczas... nici z moich wyobrażeń. No chyba, że posieje w nim części swej garderoby aż do własnego negliżu pełnego je usuwając i wówczas... może będzie co podziwiać. Ale (nie rozpoczynać zdania od „ale”) wówczas... ktoś może powiedzieć: „Król jest nagi!” a ktoś inny postawi żółtą tablicę:

icon_twisted


strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |  244 |  245 |  246 |  247 |  248 |  249 |  250 |  251 |  252 |  253 |  254 |  255 |  256 |