Jako notkę na marginesie mojego bloga umieszczam w tym
miejscu informację ale nie „news”. Oto ona: „małe jest piękne”. Dodam, że takie „małe”, które mam na myśli, niekoniecznie jest dziełem sztuki (chyba że odlewniczej i
wzorniczej) ale przedmiotem użytkowym/użytkowanym na co dzień w krajobrazie miejskim.
Pokrywy włazów do kanałów instalacyjnych, kanalizacyjnych są, jak pokazują zdjęcia, nośnikiem wartości edukacyjnych i poznawczych – umieszczono na
nich herby miast śląskich. Prozaiczne pokrywy włazów kanalizacyjnych zwykle „traktowane
butami” warte są uwagi, naprawdę. Uwagi mieszkańców, przyjezdnych i władz
miejskich. A może by tak i w Tarnowskich Górach … Bo przecież tak niedaleko stąd: w Czeladzi, Gliwicach, Bielsku - Białej, Jaworze...
Sprawy marginalne
10 grudnia 2015, 00:08Po imieninach. I po ... hałdzie ?
4 grudnia 2015, 22:48 Imieninowe uroczystości są za nami czyli do szarości dnia powszedniego przed kolejnymi imieninami wracamy.
Swój pierwszy wpis nt hałdy popłuczkowej wstawiłam w blogu w roku ... hmmm.... 2007? Dość, że wspinałam się na jej koronę, wchodziłam na jej płaski "quasi- szczyt" w róznych porach roku. Sama, z psem, z rowerem, z rowerem i psem, z kolegami, z dziećmi znajomych, z grupą kilkunastu- i więcej osób, itp...
Dla uzupełnienia wiedzy tych, którzy hałdę mają za tor treningowy, trasę jezdną pod pojazdy terenowe, tutaj wstawkę zrobię z pewnego dokumentu. A napiszę jeszcze o tym miejscu czyli na temat hałdy, więcej w przyszłości.
PS. Ogrodzenie hałdy za radą, która wypłynęła niedawno z miejskiej rady, odradzam. Ogrodzonych betonowymi, blaszanymi, drucianymi płotami bloków mieszkalnych, domów jednorodzinnych i innych nieruchomości w TG już mamy dostatek. Lepiej - jak podpowiedział ktoś z moich znajomych, zaminować i wysadzić w luft. A ja dodam: raz a dobrze zrobić z tym całym parkiem kulturowym porządek. I po kłopocie.
Fragmentu dokumentu pn. Plan Ochrony Parku Kulturowego :Hałda Popłuczkowa" poniżej cytuję; możliwe, że się komuś, coś, kiedyś, jakoś ...
1. Podstawa prawna
Park Kulturowy pn. „Hałda Popłuczkowa” w Tarnowskich Górach powołany został Uchwałą Nr LXVIII/597/2006 Rady Miejskiej w Tarnowskich Górach z dnia 25 października 2006 r. Park obejmuje obszar 6,77 ha w granicach administracyjnych gminy miejskiej Tarnowskie Góry w rejonie ulic Małej i Długiej.
Celem utworzenia Parku
Kulturowego „Hałda Popłuczkowa”, zgodnie z §1ww. uchwały, jest:
Ochrona krajobrazu antropogenicznego
unikalnej hałdy pozostałej po płuczce rud cynku (galmanu);
Ochrona zespołu tzw. roślin
galmanowych, wraz z rzadkimi gatunkami roślin i muraw kserotermicznych;
Ochrona terenów okalających przed
przedostawaniem się do nich zawartości hałdy;
Ochrona dwóch nieczynnych szybów
porudnych „Sophia” i „Frieden”, w tym okalających nasypów i grup zadrzewienia;
Ochrona zespołu zabytków architektury
militarnej z okresu II Wojny Światowej, obejmującego betonowe stanowiska
strzeleckie i ciągi transzei;
Zachowanie i utrzymanie doskonałego
punktu widokowego na miasto Tarnowskie Góry.
Ochrona parku kulturowego, zgodnie z §3. ww. uchwały, ma być prowadzona poprzez … itd
Zdjęcie
PS. Uchwała powołująca do istnienia Park Kulturowy pn. Hałda Popłuczkowa rzeczywiście istnieje i została podjeta przez RM legalnie. Można spróbowac poszukać jej tutaj: http://prawomiejscowe.pl/institution/19241/collection/1
PS. 2 a u mnie było kiedyś to: http://www.tg.net.pl/blog/post/kosiba-lesiak/4687/Wielkie-dni-wczoraj-dzisiaj
Łąkowy Kamień i śląskie tęgie głowy
27 listopada 2015, 08:12Jakie to przyjazne budowli fatum sprawiło, jakie szczęśliwe zrządzenia losu zadecydowały o tym, że istnieje do dzisiaj, nie zrujnowano jej, jak wielu, wielu dziesiątek czy setek nieruchomości Dolnego Śląska, trudno mi powiedzieć. W tym niezwykłym miejscu, w otoczeniu tego domu, jeszcze dzisiaj można poczuć tak jak i w jej wnętrzu, pod sklepieniami pokrytymi zadziwiającymi malowidłami o zaskakujących barwach ducha człowieka niepospolitego, o umyśle dziwnym i tajemniczym.

Zdjęcie
Dla mnie miejsce to stało się jakby symbolem odwiedzających
je gości: artystów,
intelektualistów, twórców ale i symbolicznym pomnikiem pamięci naszych
ślaskich, jak Hauptmann, noblistów. A wydał ich Śląsk aż dwunastu. W
żadnym innym europejskim regionie nie były ich
aż tak wielu.
Podwójne miasto
21 listopada 2015, 00:13Dwumiastem zwane są Cieszyn polski i Cieszyn czeski;
w każdym z nich wiele wspólnego z sąsiadem ale i niemało w nich kontrastów. I tak przykładowo:
- dzieli je i równocześnie łączy rzeka Olza
- zajmują one dolinę rzeki ale i wznoszące się ponad nią wzgórza
- niegdyś przez Cieszyn przebiegał szlak solny z Małopolski na Morawy a teraz –
droga ekspresowa z Norwegii do Grecji
I tak dalej…
Zdjęcie – widok z wieży piastowskiej na Olzy i fragmenty obu miast.
Zdjęcie – a propos kontrastów i łączników:
w pięknej bramie starej kamienicy postawiono paskudny kubeł na
współczesne śmieci, są i inne
uzupełniające całokształt detale. Podobnie i w naszym mieście spotyka się nierzadko
takie widoki.
PS. Oba Cieszyny przypominają mi TG i Bytom – tak bliskie
sobie, sąsiadujące „ramię w ramię”, a przez różne wydarzenia dziejowe
rozdzielone. Obserwuję więc z zadowoleniem, jak wreszcie po latach „zimnego
spokoju” zaczęły się odnawiać związki między górniczymi miastami, jak wreszcie dwa miasta historycznej Ziemi Bytomskiej wysyłają do
siebie wirtualne pozytywne fluidy.
I tak dalej trzymać! Wszak nie godzi się mijać
bliskiego sąsiada bez pozdrowienia go, obojętnie albo z lekceważeniem. Dobrze
więc, że czasy oddalenia Tarnowskich Gór i Bytomia odchodzą w coraz odleglejszą przeszłość.
zdjęcie -
Wenecja tu, Wenecja tam.
13 listopada 2015, 23:00Wenecja jest tylko jedna. Czy to pewne? Może jednak nie? Odwiedziłam niedawno
śląską Wenecją, zobaczyłam brukowane wąskie uliczki, wędrowałam nimi wzdłuż ‘Młynówki”
– sztucznego kanału Olzy, nad którym stoją niewysokie domki, niegdyś
cieszyńskich rzemieślników, obecnie zwyczajnie – współczesnych mieszkańców. Ta
urokliwa scenografia jak z włoskich filmów, zachęca nie tylko tutejszych ale i gości Cieszyna
do spacerów tą magiczną częścią miasta, zaprasza do znajdujących się tutaj knajpek,
zatrzymania się przy balustradach ciągnących się wzdłuż kanału, wpatrywania w
płynącą wodę miejskiego potoku, spojrzenia na powstające pod pędzlem artystów
obrazy.
Zdjęcie - fragment współczesnej zabudowy nad bardzo starym "rowem". Przeczytać o nim można tutaj: http://www.gornyslask.net.pl/miejsca/szlak-architektury/cieszyn-wenecja/
Jeszcze sporo wody w Młynówce upłynie, zanim Cieszyńska Wenecja doczeka się
intensywniejszej opieki, właściwego docenienia jej walorów.
Wolno przenikają one do świadomości decydentów, słabo jeszcze odbierane są jako
znaczące, atrakcyjne turystycznie ale… nadzieja na ich docenienie trwa a dowody na to, iż nie jest płona, już są w postaci ciągle pojawiających się dowodów.
Zdjęcie - Wenecjanki? Z pewnością nie, ale to dwie urocze dziewczynki spacerujące nad kanałem Młynówki. Miło wspominam nasze spotkanie i rozmowę o naszych pieskach! Serdecznie Was pozdrawiam!
Oby i w naszym mieście należycie doceniono jego walory. I oby stało się to
szybko, gdyz kolejne lata biegną a inne miejscowości kierują w swoją stronę coraz
więcej uwagi turystów, chętnie zmierzających tam, gdzie znajdą inność, rzadkość,
odmiennośc.
PS. Obyśmy też byli w stanie realizować nasze plany i marzenia w spokoju. Tutaj - na Śląsku, w kraju, w Europie.
Place miejskie ciąg dalszy; rynek
7 listopada 2015, 00:50Śląsk. Dolny. Świdnica. Rynek.
Koło koło koła. Toczą się, przestają. Dwa, cztery, więcej.
Jak to stało się zwyczajem powszechnym rynek miejski przestrzenią
pustą rzadko bywał w przeszłości. Odbywały się tu zwykle doroczne albo sezonowe
jarmarki a stoiska drobne albo stragany wystawiali pomniejsi kupcy na co dzień.
To zwykle miejsce handlu. W domach czy kamienicach stojących przy rynku bogatsi
prowadzili swe kramy przez cały rok bez obawy przed kaprysami pogody. Budowano na rynku studnie, baseny do zbiórki wody, stawiano na rynku pomniki
religijne i świeckie no i pręgierze wolnostojące lub do ścian ważnych budowli
przystawione. Sadzono roślinność drzewiastą, krzewy i organizowano rabaty
ozdobne – kwiatowe.
Zdjęcie - W obecnych czasach
jednym ze sposobów użytkowania rynku jest wyznaczenie mu funkcji parkingowych
dla dwu- i czterokołowych pojazdów mechanicznych a kramy i stoły kupieckie
zastąpiono stolikami i krzesłami pod parasolami i namiotami. Tak to czasy się zmieniają ale jednak nie bardzo w gruncie rzeczy. Jedno jest pewne: rynek nie znosi pustki. A więc: Witajcie, Zmotoryzowani! Było co oglądać pod świdnickim ratuszem - nie tylko jednośladowe rumaki ale i jeźdźców w ich zbrojach.
Zdjęcie - z tras rajdowych zjechać czasem trzeba, pod sklepem zaparkować no i przechodnie mają co podziwiać. Ja oglądałam, chwaliłam, fotografowałam, bo taki fachowo "wyrobiony" egzemplarz w rajdowej wersji Poloneza na uwagę i zapamietanie zasługuje. Klatka, nadkola, zawleczki itd. Gratulacje dla kierowcy i pilota!
Zdjecie - no i niespodzianka: reinkarnowana Syrenka w swym kolejnym życiu.
W świetle zagadnienia aktualnego aczkolwiek właśnie minionego - tzw. konsultacji społecznych na temat regulacji ruchu ulicznego w TG tylko spokój nas może uratować. Bez pośpiechu! Kto ma pierwszeństwo: piesi , rowerzyści, mocykliści czy samochodziarze, to się za jakiś czas pokaże. Czekaliśmy lata całe (z dziesięciolecie już stuknęło, poczekamy i następne.
Place i pomniki
30 października 2015, 23:27Temat reorganizacji targowiska właśnie funkcjonujący w
naszych lokalnych mediach papierowych i na stronach internetowych, nasunął mi
wspomnienie z niedawno odwiedzonego Tarnowa. Oto teren, na którym
ulokowano kilkadziesiąt stoisk bardziej lub mniej zabudowanych i zadaszonych oraz stołów
handlowych, nie został tam ogrodzony ale
wyraźnie wizualnie „wycięty” z otaczającej go zabudowy; mieści się na tak
zwanym Burku. Pochodzenie tej zwyczajowej miejscowej nazwy nie jest jednoznacznie ustalone a wyjaśnień - co najmniej kilka. Ustawiono tu figurę z brązu przedstawiającą historyczną postać
kataryniarza tarnowskiego z papugą na ramieniu i katarynką zaopatrzoną w
symbole tarnowskie a wygrywającą staromodne melodyjki.
Zdjęcie
W jaki sposób plany budowy w naszym mieście „klatki na
kartofle i kwiatki” zostaną zrealizowane, to się niebawem okaże. Być może zarys
fundamentów budowli wykonany w bruku symbolizujący zmiecioną z powierzchni ziemi
bóżnicę zniknie niebawem bezpowrotnie. A obelisk-pomnik upamiętniający
usuniętych przez hitlerowców członków przedwojennej tarnogórskiej społeczności
żydowskiej pozostanie tu pod murkiem jak odcięty od chorego ciała i porzucony,
niechciany już jego fragment.
„Plac Synagogi”… To nazwa zwyczajowa wolnej przestrzeni powstałej po usunięciu z
niej ruin zburzonej świątyni. Taki plac w wykazach i mapach miejskich nie
istnieje, choć nazwa ta używana jest też przez urzędników magistratu. Funkcjonuje ona nieformalnie; czy z tego powodu mieszkańcy powoli pozbywają się wspomnień, pamięci i szacunku do ludzi, którzy w
naszym mieście wspólnie z innymi żyli, pracowali, budowali je i kochali?
A gdyby miejsce to nosiło nazwę „Plac Holokaustu”? Czy
miałoby to wpływ na jego użytkowanie, na przeznaczenie, na przyszłość tej części tarnogórskiej starówki?
Obyśmy w dniach świąt Naszych Zmarłych mogli się dobrze i w spokoju nad przeszłością i przyszłością zastanowić.