Trochę po polsku, trochę po ślonsku

Do mojej skrzynki mailowej trafił dzisiaj wierszyk przysłany  mi przez kuzyna. Z urodzenia tarnogórzanin, wykształcenie zdobył we Wrocławiu, osiedlił się na opolszczyźnie, czyli nie inaczej - Ślązak. Kochany Andrzejek, którego kilka zdjęć (także to w gimnazjalnej czapce uczniowskiej na głowie) mam w swoim archiwum, przysłał mi wierszyk, uroczy, zabawny i pisany ni to po polsku ni to po śląsku. Wzruszył mnie, bo przypomniał znienacka dzieciństwo. I zimę, i balik karnawałowy w przedszkolu.
   

Oto i wierszyk, a niżej ja - większa od przedszkolaka.

ZIMOWE SZCZEWICZKI*

Pani Krysia, przedszkolanka,
już sie fest nerwuje.
Czeko na małego Janka,
aż tyn sie łobuje.
Wcióngo harboł pół godziny
i łobuć niy może!
Wprowdzie jedna noga driny,
ale z drugóm - gorzyj.
Jak nareszcie sie udało
łobuć mało stopa,
zarozki sie okozało,
że bydzie utropa!
Już sie do dóm wybiyrała
pani przedszkolanka,
jak ze zgrozóm usłyszała,
cichy głosik Janka:
"Sóm na łopa łobleczóne"
- przedszkolanka w sztresie!
Łebóń tym jest ubawióny,
Łónyj - beczeć chce sie!
"Dyć niy moga go udusić,
trza sie łopanować!
Do uśmiychu gymba zmusić,
gupiego udować"
Nazot z nóg ścióngo harboły,
sznórki łodwiónzuje,
dyć sie knółtle porobióły
Już palców niy czuje!
Wstyrko zaś oporne stopki
w te ciynżke bergole,
a z wyśyłku potu kropki
lecóm i po czole!
Dyć skończóła, ledwo dyszy,
ze zmynczynio fuczy.
Ale zaś cichy głos słyszy,
choć w uszach i huczy:
"Te szczewiki niy sóm moje" -
- jeszcze w to niy wierzy!
Proszczóm sie we mózgu zwoje,
hóncwot - zymby szczyrzy!
Jeszcze cosik dó nij godo,
ale już jest głucho.
W gowie "Dzwón Zigmónta" dzwoni,
w hyrtóniu - blank sucho!
Pot po plecach w badki ściyko,
bo w szatni jest ciepło!
Zaś szczewiki ze nóg zwlyko...
i nogle jóm sztopło!
Juzaś słyszy głosik Janka:
"...sóm mojego brata,
alech łobuł je dziś z ranka,
bo mi kozoł tata"
Pani Krysia, już pół żywo,
bez płaczki sie śmieje.
Czuje, jak jóm krew zalywo,
zarozki zymdleje!
Dyć sie w kupa zaś zebrała,
łoblykła szczewiczki,
potym Janka sie spytała -
- kaj mosz rynkawiczki?
Sóm w szczewikach" - usłyszała
cichy głosik Janka.
Potym zbladła i zymdlała,
pani przedszkolanka.

Autorem wiersza jest *Bernard Śmigała* mieszkaniec Goduli (pochodzi z Wirku), laureat wielu konkursów poetyckich po śląsku. 


  



Dwie pozycje - indyjska i międzywojenna (?)

Dwie pozycje książkowe leżały na stole i wokół nich kręciło się dzisiejsze wydarzenie. Zaś tylko jedną pozycję z „Kamasutry” zilustrowaną realistycznie i oprawioną w ramki przekazał pan Krzysztof Mazik swemu imiennikowi, panu Krzysztofowi Mroziewiczowi w obecności  pani dr Urszuli Glensk. A działo się to na oczach świadków całkiem niedawno, bo dzisiejszego wieczoru w Galerii Sztuki „Inny Śląsk”.
   

Zdjęcie - pamiątka z TG pojedzie w świat.
         

Zdjęcie - widoczek lokalny pt. "Wieczór w małym mieście" pozostanie na swym miejscu
PS.
1. "Pastwisko świętych byków" - Krzysztof Mroziewicz
2. "Historia słabych. Reportaż i życie w dwudziestoleciu (1918-1939" - Urszula Glensk




W pociągu i w operze

Pozytywnie odebrałam informację Kolei Śląskich o Srebrnym Bilecie Miesięcznym

Na linii Katowice – Tarnowskie Góry będzie taniej! 1 lutego zacznie obowiązywać nowa oferta specjalna – „Srebrny Bilet Miesięczny”.

W celu uzyskania szczegółów informacji poszłam jednak dalej, czyli pod adres: http://kolejeslaskie.com/upload/1421066444Oferta_spesjalna_Srebrny_Bilet_Miesi%C4%99czny.pdf Czy tzw. „target” odbierze ten kwartalny prezent z satysfakcją czy z rozczarowaniem? Ilu jest członków grupy docelowej? Czy ich oczekiwania są zbieżne z proponowaną ofertą przewoźnika? Jak sprawdzi się całość w życiu? Poczekamy, posłuchamy, poczytamy.

Przy okazji biletu kolejowego pomyślałam o innym bilecie - teatralnym, ponieważ wczoraj udałam się do Opery Śląskiej, gdzie obejrzałam wystrzałowy (dosłownie i w przenośni) spektakl pt. "Phantom". Bytom, to starszy brat Tarnowskich Gór i tak jak one - „srebrne miasto”, wczoraj miał specyficzny urok. Zimny i zimowy blask i połysk srebrnego globu zwrócił moją uwagę na osrebrzone światłem miesiąca i iluminowane srebrnymi luksami fasady bytomskich budynków. Taki wieczór nieczęsto się zdarza.

    

Zdjęcie - Tak pisał o bytomskim srebrze Walenty Rozdzieński w swym staropolskim poemacie:
,, Srebrnym był zwan Bytomiem i tak wszędy słynął…”




Oczekiwane; oczekujący.

Co przyniesie poniedziałek na nowy tydzień roboczy, okaże się w sobotę. Póki co, temat na czasie.
Pozytywne myśli  i nadzieje wzbudziła w mieście informacja o przygotowaniach do budowy 72 mieszkań gminnych.  Przed kilku laty potrzebujący mówili z niepewnością i smutkiem o długiej kolejce wniosków (przekraczającej 1300) tych, co starali się o przydział tanich, czynszowych lokali mieszkalnych. To było… to było… w 2007 roku? Nastąpiły zmiany i lista oczekujących skróciła się znacznie ale … Wówczas to dopiero była kolejka! No, no! Gdzie się ci wszyscy wnioskodawcy podziali?

Dodatkowo można się cieszyć z innego powodu, bo oto po 25 latach odrodzonego samorządu tutaj, w naszym mieście a zapewne i w wielu innych w Polsce, takie właśnie inwestycje mieszkaniowe, chociaż w skromnym wymiarze, powstaną. Można więc docenić lokalną władzę i dodać, iż gmina ostatnie własne budynki mieszkalne wybudowała dawno, dawno temu, bo jeszcze w okresie międzywojennym. Ale to historia, kto chce, danych poszuka i pogłębi swą wiedzę o Tarnowskich Górach. Grunt, że rzeczywistość niesie nowe.
  

Zdjęcie - przy budynkach mieszkalnych i użytkowych powstały zabudowania gospodarcze: chlewiki, szopy, komórki, fiśle, lauby czy jak im tam... W "Starej Stajni u Wojtachy" stanowią scenografię koncertów ale i "zaglądają" gościom restauracji w talerz z kotletem albo kapuśniakiem. Pozostawione i zadbane cieszą swą użytecznością.
    

Zdjęcie - Towarzyszą familokom a kondycja ich słabnie z roku na rok.




Dzień Babci - 21 stycznia i Dzień Dziadka - 22 stycznia

Jeśli święto, to wzmocnione podwójnie - Dzień Babci i Dzień Dziadka, dzień po dniu. Spotkaniom i życzeniom, wspomnieniom i dobrym emocjom niech towarzyszy słońce na niebie i w sercach.
Przy tej okazji przypomniałam sobie o fotografiach rodzinnych. I o artykule, który znalazł się jakiś czas temu w naszym lokalnym tygodniku, w Gwarku. Może jak iskierka roznieci on u niektórych czytelników ogień zainteresowania losami krewnych w przeszłości. Także u tych, których los rozrzucił po świecie daleko od rodzinnego domu i miasta.

 


Kolęda kiedyś, kolęda teraz... C+M+B/K+M+B

Kiedyś… Kiedyś księża chodzili po domach, aby pobłogosławić je. I to właśnie udzielenie błogosławieństwa domostwom, a nie spotkania i rozmowy z parafianami, było celem odwiedzin duszpasterskich.



Zdjęcie - ksiądz Piotr Kalka podążający wraz z ministrantami na kolędę - 11.01.2010. To ci dopiero była zima! Ale chłopcy tęgie głowy mają i czapek nie zakładają.

Obecnie coroczne odwiedziny domów (kolęda) wiążą się m.in. z zapisaniem na drzwiach mieszkania trzech liter: C, M, B oddzielonych od siebie krzyżykami (lub K+M+B).Zwyczaj umieszczania za pomocą święconej kredy tych trzech liter (jako inicjałów imion Królów lub Magów) na drzwiach nie jest wcale tak bardzo stary, gdyż upowszechnił się w Europie podobno dopiero w XVIII wieku, natomiast
jako odwołanie do Chrystusa zaczęto popularyzować dopiero w połowie XX w.

Interpretacji zapisu tych liter dokonanych przez niejednego a raczej szereg profesorów, biskupów, księży (oraz świętego Augustyna też) jest sporo a to z powołaniem na skróty łacińskich słów jak np. Christus Mansionem Benedicat albo Cogito - Matrimonium – Baptismus czy Gathaspa, Melchior, Bithisarea (Kacper, Melchior, Baltazar) a nawet Króluje, Mieszka, Błogosławi i Królem Moim Bóg.

Czy źródłem są pogańskie zwyczaje z czasów starożytnego Rzymu, gdy to pewien rodzaj egzorcyzmów w formie napisów na drzwiach i murach domostwa miał ochraniać mieszkańców, tego nikt nie może być pewien, tak jak i tego, czy najpierw były litery C, M, B a później imiona czy też odwrotnie, jak niektórzy sugerują.

Duszpasterskie kolędy w toku, Święto Trzech Króli za nami a więc dwie fotki na ten temat

Zdjęcie




Zaśnieżyło albo i nie.

Z zimą, ze śniegiem, z mrozem to jest tak, że są albo ich nie ma. Na przełomie 2014 i 2015 święta Bożego Narodzenia, sylwester i dzień Nowego Roku były niepolskie, tak bym to ujęła. Nie w zimowej szacie mijały te dni.

Jest jakoby zima. Hmmm…. Spojrzałam w moje komputerowe archiwum zdjęciowe i wypatrzyłam: zima na przełomie lat 2010 i 2011, ulice Tarnowskich Gór zasypane, trudności w poruszaniu się samochodami i na piechotę nawet w ścisłym centrum miasta. I w takich to „okolicznościach przyrody” wysłałam do urzędu miasta pisemną ”… propozycję sposobu utrzymania, a właściwie odśnieżania, miejskich ulic. Ujęty w plan, powinien zostać włączony do warunków umowy z wykonawcą, któremu Gmina zleci zimowe utrzymanie miasta” Z tabelkami, wykazami, zdjęciami itd.  – 7 stron. Uff! Odpowiedź otrzymałam w terminie administracyjnym, a jakże. Drugi raz tej samej zimy z początku 2011 r. zapaści śniegowej nie było. Przyda się być może choć część moich propozycji w przyszłości.  

Przy tej wyżej wspomnianej zimowej okazji przypomniałam sobie również  zaszłość nieczęsto powtarzająca się w przyrodzie: częściowe głębokie zaćmienie słońca w dniu 04.01.2011. Zdjęcia w tych warunkach nie potrafiłam wtedy dobrego zrobić (teraz też nie potrafiłabym); pan Maciek Goryl, nasz tarnogórski utalentowany fotograf/ik z pewnością nie miałby z tym zjawiskiem atmosferycznym problemu. Życzę mu więc podobnej okazji i scenografii naszego starego miasta i nie tylko.


Zdjęcie: zima 2010/2011




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |  244 |  245 |  246 |  247 |  248 |  249 |  250 |  251 |  252 |  253 |  254 |  255 |  256 |