Podróże, nawet te krótkie czasowo i dystansowo, kształcą.
Potwierdzam to własnoręcznie, wystukując klawiszami klawiatury te słowa. Gdy
odwiedzam mniejsze i większe miejscowości Śląska, mniej lub bardziej od mojego
miasta oddalone, wypatruję szczegółów, które mogłabym porównać do podobnych w
Tarnowskich Górach. Analizuję amatorsko „całokształt” zurbanizowanych terenów w regionie dla konfrontacji z naszym, lokalnym „całokształtem” miejskim. Bywa, że
tylko … kontempluję, wchłaniam, delektuję się (lub degustuję, rozczulam się
albo współczuję, aby po jakimś czasie odnieść konkretne tematy obserwacji poczynionych gdzieś tam, gdzieś, do tarnogórskich
zaszłości.
I tak stwierdzam, co następuje: w Polanicy i w
Tarnowskich Górach w podobnym okresie czasu przeprowadzono współfinansowane w
ramach różnych funduszy europejskich prace mające na celu rewitalizację fragmentów starych
centrów miast. Gdzież się tam mierzyć Polanicy z Górami! Toż to podlotek
jeszcze z tego uzdrowiska przy naszym okrzepłym w wieki i historię mieście. Ale
deptak to polaniczanie mają, że ho ho! I to zdublowany, bo po obu stronach Bystrzycy. Z parkingami, zatoczkami widokowymi, mostkami, ławeczkami, kamiennymi gazonami i takimiż "donicami" na drzewa itd, itp. A nawet z modnymi tabliczkami w nawierzchni. Tak jak na naszej Krakowskiej. No, może nie zupełnie tak, jak na naszym deptaku... Hmmm...
Zdjęcie 1

Zdjęcie 2