Światło.ŚWIATŁO DLA WSZYSTKICH
1 stycznia 2020, 02:01Niezależnie od genezy tych świąt, od źródeł ich pochodzenia , przebiegu, rytuałów jedno wiąże te święta kilku wyznań. Światło, światło gwiazdy betlejemskiej, światło świec podczas nabożeństw i mszy i to od świec w chanukiji. I jest jeszcze światło ozdób świątecznych i iluminacji miejskich i jeszcze to rozświetlające zimowe ciemność o północy w ostatnią noc starego roku. Światło na znak nowego początku, światło życia i radości.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Wege, koszer czy krupniok?
28 grudnia 2019, 09:12Na zakończenie roku, przed balowaniem sylwestrowym migawki i
przebłyski myślowe o mieście mi się w głowę cisną.
Wszystko tu mamy! Tak, w Tarnowskich Górach jest wszystko, co
potrzebne do życia mieszkańcom, gościom mieszkańców i
turystom. Zacząć wyliczankę? Eeeech, nie bardzo chcę tu
widzieć ten długi łańcuszek słów ale kilka ogniwek, czemu
nie. Otóż jest lub są: dach nad głową i posadzka pod
stopami, ciepełko w pomieszczeniach się rozchodzące i z kranu
wyciekające, garnek na płycie kuchennej i talerze na stole,
drzwi i okna, schody, kot i pies, kwiatki i drzewa, chodniki przy
jezdniach, samochodów w bród, rowerów nie tak mało, piesi i
pasażerowie są … itd. Stop!
A czego brak? Co pasuje do miasta z wpisu na Listę UNESCO, do
jego historii i nowoczesności a nie widać, nie słychać, nie
czuć? No cóż, przyzna chyba każdy lub niejeden, że do współczesnego
miejskiego życia z przeszłością w tle trzeba kromki chleba.
To taki skrót myślowy, a prowadzi on do tematu lokali
gastronomicznych.
- Tych ci w TG dostatek! – usłyszę być może, a ja przyznam
- A jakże! Są ci one, przybytki te kulinarne, a są! Na starym
mieście tłum ich widoczny przez tłumy (okresowo) odwiedzany
ale i na przedmieściach drzwi otwarte gospodarze i menadżerowie
otwierają do swoich.
A jednak mi żal… A przecież mi brak … Takiej z historii żydowskiej
knajpki, z koszernymi daniami: karpiem na zimno, czulentem może,
z rosołem z gęsiny a na deser … Cymes! Czemuż nie!
I jeszcze na czasie, modna w dzisiejszych dniach wege-chatka. No
nie? Może podobna do tej w Cieszynie, staczająca się z ulicy
Stromej. Odwiedzam ją za każdym razem przy okazji wjazdu do
tego miasta. Albo salonisko wegańskie, niczym to z wrocławskiego
rynku. Co?
A jeśli nie odrębne dwie restauracje to chociaż dodane do
zasadniczego małe menu wegetariańskie w jednej z już istniejących
restauracji a żydowskie w innej. Restauratorzy podzielą się?
Porozumią? Nie wiem… Ale czekam! I już.
Dobrego jadła i napoju w Nowym Roku!
PS. Tak mi się przy okazji świąt przypomniały restauracje, bary, lokale gastronomiczne...
Pomiędzy
5 grudnia 2019, 10:01
Autor dwóch "inwestycji na lata" - kanalizacji XXI w. i kościoła Jakuba (obecnie św. Anny) z XVII w. nie działał sam. W pierwszym przypadku z zespołem wydziału tarnogórskiego urzędu miejskiego a w drugim .. z Frau Goske - współfundatorką kościółka. Marek Połulich vel Jakub Gruzełka, burmistrz Tarnowitz, którego rolę odtwarza w pochodzie gwarkowskim pan Marek
https://www.gwarki.tg.net.pl/pochod/jakub-gruzelka/
Po premierze; przed pokazem
27 listopada 2019, 22:34W dniu polskiego święta narodowego, 11 listopada bieżącego
roku, odbyła sie premiera filmu, który został zrealizowany
przez Regionalny Instytut Kultury w Katowicach. Uczestniczyłam w
premierze na zaproszenie zespołu realizacyjnego. Pojechałam a w
ślad za mną Aleksandra Jelonek - Ślązaczka, działaczka
społeczna, kobieta aktywna. Czyli bardzo podobna do Józefy
Bramowskiej, której film dotyczył.
Jutro zaś odbedzie się projekcja tegoż filmu w Centrum Kultury
Śląskiej w Nakle Śląskim; to kolejna po tych w Miasteczku
Sląskim, Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach a
przed nastepnymi planowanymi.
Gratuluję zespołowi realizujacemu założęnie! I dołączam
gorące podziękowania za podjecie tym filmem tematyki kobiet w
naszym regionie. Oglądajce film, przemyślcie i ...
zapamietajcie. I... naśladujcie główną postać
Ślązaczki-Polki, wieśniaczki - senatorki. Kobiety aktywnej,
niewiasty stond, naszyj baby.
PS. W tegorocznym pochodzie gwarkowskim po raz pierwszy udział
wzięła pani Liliana Rozińska z Miasteczka Sląskiego, która
odtwarzała postac Józefy Bramowskiej. Dziękujęmy, Pani Lilko!
Kilka słów o niczym... ZERO
21 listopada 2019, 23:37Kilka zdań o niczym … ZERO... ZERO WASTE
O niczym …. O niczym napisać jest trudno … Bo nic to zero .
…. Więc cóż tu pisać?
A propos zero. Teraz wpadło mi do głowy to zero w właściwie
nowe hasło „ZEROWASTE”> Słyszeliście, widzieliście,
wiecie? Ja wiem. Ale krótko: Zero waste – z angielskiego to
„brak śmieci” albo „brak marnowania” a sformułowanie to
określa styl życia. Jaki? Staramy się wytwarzać jak najmniej
śmieci, odpadów, zanieczyszczeń w celu ochrony przed nimi środowiska.
OK.?
A więc jestem ci ja w stolicy Dolnego Śląska czyli w cudownym
Wrocławiu, który mnie olśniewa za każdym mym pobytem w tym
mieście coraz bardziej. Sniadanie. Owszem, mogę zjeść bułkę
i cośtamcośtam do niej w hostelu ale o ileż przyjemniejsze i
bardziej pouczające jest śniadanie „na mieście’ czyli w
jednym z licznych otwartych już od wczesnych godzin np. o 7:00
lokali i lokalików. Droższe, tańsze, mniej lub bardziej
wyszukane, nie ważne – zjadam. I cieszę się spostrzeżeniami,
których dokonuję oraz wnioskami z moich śniadaniowych doświadczeń.
I oto jedno z nich:
Śniadanko na gorąco/pokojowo za jedyne piętnaście złociszów
i kawusia albo herbatka gorąca. Nie to nie wszystko. Brak
solniczki, pieprzniczki, cukierniczki … czyli takich tam
pojemników. Za to są porcyjki. A po nich… I tu propagator „zero
waste” zakrztusi się. Zobaczyć powód może każdy. I policzyć.
Foty jak się patrzy…
Święto jak co roku
1 listopada 2019, 11:56Jak co roku o tej porze święto. Inne od innych w roku, różni
się dość zauważalnie. Poważne, może i smutne a jednak ciepłe
i radosne. Bo jakież bywają spotkania z krewnymi, przyjaciółmi,
znajomymi? Właśnie takie: są, powtarzają się, przy dobrej
pogodzie, w deszczu lub śniegu, przy blasku złotych promieni słońca
i przy kolorowych płomykach świec... W melancholii, smutku, z uśmiechem
, przyjemnością ... Uściski, spojrzenia, słowa, wspomnienia,
plany...
.......
Tak, o Dniu Wszystkich Świętych, o Dniu Zadusznym myśleć i mówić
może każdy na swój sposób. No to ja teraz tak oto powiem...
W 2018 i wcześniej o rok - w 2017 roku, udało się wydać
niewielką książeczkę, a później drugą czyli dwie książeczk
: na temat cmentarzy znajdujących sie w centrum Tarnowskich Gór:
"Stary Cmentarz za Gliwicka Bramą" - o cmentarzu przy
kościółku p.w. św. Anny, i "Cmentarz św. Józefa w
Tarnowskich Górach" - tytuł określa wyraźnie treść. Ta
pierwsza książka powstała w moich związków koleżeńskich: z
Ryszardem Bednarczykiem od czasów szkolnych a druga - z kolegą
"zakolegowanym" od kilkunastu lat, Mietkiem Filakiem.
Zdecydowali się oni współpracować ze mną czyli AKL. DZIĘKUJĘ
WAM, KOLEDZY! I tak oto mamy tę pierwszą publikację już tylko
w bibliotekach a tę drugą w księgarni "Wiosna" przy
ul. Karola Miarki 7 i w sklepie "WiosnaKlocki" przy
rynku. Czytajcie i podawajcie dalej, innym mieszkańcom i przyjeżdżającym
do naszego miasta. To książki o Tarnowskich Górach i ich
mieszkańcach - tych obecnych i dawnych...
Taaakie kobiety!
21 października 2019, 18:54Dobrze będzie napisać coś o kobietach a to w związku z bieżącym
tematem kobiecym pod nazwą „Kobieta z Polski”. Czyż nie?
Uwaga, będę numerować! Taktownie czy nie? A, niech tam!
1. Otóż, wiodąca postać to niezaprzeczalnie Olga Tokarczuk,
na spotkanie z którą zdołałam się dostać dzięki zdobytej
wejściówce do Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu i to dla
tego wydarzenie , dla … NIEJ ( przedłużyłam swój ostatni
pobyt w moim mieście uniwersyteckim. Przytłaczające a zarówno
unoszące wrażenie zrobiła na mnie postawa szacownej noblistki
wygłaszające swoje kwestie bez zadęcia, skromnej i
empatycznej. Jakże bardzo chciałam przekazać jej słowa
szacunku i dumy. Nie mogłam, więc teraz w blogu, w tym moim kąciku
refleksji, bez nadziei, że Pani przeczyta me słowa, pozdrawiam
Panią, Pani Olgo, ze Śląska, z Polski, z Europy - ja, jak i
Pani, kobieta.
2. Toż to zdarza się od 2006r., konkurs Angelus. Literacka Nagroda Europy Środkowej. Nie znudziło się ludziom słowa śledzenie, kibicowanie, zainteresowanie tym wydarzeniem podczas Bruno Schultz. Festiwal. Tym razem z udziałem fajnej babki z Tarnowskich Gór. Oj! Poprawiam się: z udziałem pani profesor Urszula Glensk! Jedna z kilkorga jurorów Angelusa, językoznawca, uniwersytecki pracownik naukowy, autorka wielu publikacji w tym też dwóch „cegieł” pt: „Historia Słabych. Reportaż i życie w dwudziestoleciu (1918-1939)” i „Hirszfeldowie. Zrozumieć krew” Oj! Bolało! Lektury po ok. 500 stron! Kobieta, tęga głowa, „usportowiona” intelektualnie. I tu powtarzam z rozmysłem: fajna babeczka! Z cały szacunkiem i podziwem powtarzam!
3. „Jak uratować mamę” (a tam „Złote krople”)… To
polska produkcja animowana. „Trudne sprawy”, „Dlaczego ja”,
„Lombard”… Seriale. Inne pani Viola z
pewnością dopisałaby sama, gdyby tu była. Mówi o sobie: -
Jestem rzemieślnikiem. Całkiem skromnie, oszczędnie, bez
recytowania tytułów… Viola Pomorska-Yang pisze scenariusze do
takich seriali, które ludzie-widzowie chcą oglądać. Na czasie
są paradokumenty. Organizuje. Jest scenarzystką i współscenarzystą.
A poezja? Cóż, poezja nie jest jej obca: „…Mój słowik
milczy. Twój nakręcony już...” . I jeszcze… Ech, cóż za
„stylówa”, orientalne elementy stroju, makijażu i gestów
(chyba…). No, no! Podoba mi się. Kobieta w rozkwicie wieku,
urody i koncepcji. Wrocławianka, absolwenta uniwersytetu wrocławskiego,
Europejka.
W podsumowaniu: „Wrocław miasto spotkań” i „Wrocław
europejska stolica kultury”. Pamiętacie takie hasła? Tak
jest: spotykam się, poznaję, podziwiam, chwalę. Jesteście
fajne, Kobiety Wrocławia!