Na Wielkanoc z gór do miasta górniczego.

Czy Brennica to Brynica? Nie, ale nazwy tych rzek można czasem pomylić. Leśnica zaś jest nie do pomylenia (chyba). To potok, dopływ Brennicy.

Do doliny Leśnicy (lub "Doliny Leśnicy";) trafiła "delegacja" dwóch pisanek z Tarnowskich Gór - usadzono je na honorowym miejscu, zaraz w pobliżu cukrowego baranka wielkanocnego. Na pisankach są wizerunki maszkaronów z tarnogórskich kamienic i rysunki owocującej tarniny; wierzę, że zainteresują choć kilka osób, które zechcą odwiedzić nasze miasto przy okazji któregoś z następnych świąt.

A więc z wiosennym górskim wiatrem do górniczego miasta ślę życzenia czytelnikom mojego bloga: niech się święci Wielkanoc!




Świąteczne malowanki naścienne

Porządki świąteczne w większości mieszkań i domów zapewne domownicy mają już za sobą.  Pamiętam niegdysiejsze wiosenne odmalowywanie ścian, mycie okiem, trzepanie dywanów itd. Te czynności kojarzą mi się z remontami miejskich kamienic, detali architektonicznych, ulic.
Kamienica na skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza, Styczyńskiego i Strzeleckiej poddana została zabiegom malarskim i renowacyjnym i nastąpiła niedawno jej odsłona – spod siatek budowlanych i rusztowań wyłoniła się w nowym makijażu, wygładzona, wycieniowana.

Kamienica nie ma malunków na wolnych od otworów okiennych i drzwiowych powierzchniach, jakichś dziewczynek z konewką, małpek z wywalonym językiem, mustangów cwałującymi prerią czy żołnierzy z wycelowanymi w stronę przechodniów lufami. I raczej tych ozdób nie otrzyma, gdyż jako narożna, pozbawiona jest szczytowej ściany.

Nie jestem za „uatrakcyjnianiem” murów budynków poprzez pokrywanie ich nawet bardzo uduchowionymi malowidłami, artystycznymi graffiti, zindywidualizowanymi muralami  -  nie trafiają w moje upodobanie do harmonii, kojarzę je zwykle z chaosem i nadmiarem elementów w już gęsto upchanej przestrzeni miasta. Widziałam zaledwie kilka (!) , które zaakceptowałam (np. na ścianie biblioteki miejskiej w Ustroniu) ale znacząca większośc utwierdziła mnie we własnej racji.

           

Zdjęcie - dzieło dzikich graficiarzy, dość uporządkowane, czytelne ulokowane na ścianie budynku nielegalnie. Dzieła artystów umieszczone na ścianach zgodnie z prawem....? No nie wiem, nie wiem... 

Taaak..., decyzje architektów miejskich czy konserwatorów zabytków zezwalające właścicielom na ten finansowy zbytek (też za publiczne pieniądze) mogą wywołać co najmniej zastanowienie. Ale cóż, takie czasy - klient zamawia, klient dostaje. I już. 




Czas i muzyka


Gdy stanowiący główny element scenografii zegar wybił godzinę 6:00 wieczorem, zaczęło się dziać. Publiczność licznie przybyła na wernisaż wystawy pod nazwą;W poszukiwaniu czasu. Zegary i warsztat zegarmistrza Franciszka Wieganda" do zamku w Nakle, doświadczyła doznań wartych zapamiętania.  Małe instrumenty młodziutkich muzyków i szkło powiększające doświadczonego zegarmistrza? Ależ tak! Świetne połączenie, doskonała para w rolach głównych: muzyka i czas.

Kto potrafi grać na puzonie bez puzonu? Podpowiadam: poruszające się wargi jakby układające się  do wydmuchiwania powietrza, oczy wpatrzone w jeden a właściwie 4 punkty – młodych puzonistów, palce obu dłoni jakby przyciskające klawisze, stopy wybijające rytm. Cała dusza i serce nauczyciela przenika w umysły, organy i instrumenty czterech grających uczniów. „To widać, to słychać, to czuć”. Jednym słowem: czarowanie.

Dziewczęce i chłopięce paluszki uderzały w klawisze lub przyciskały struny dla wydobycia ładnie układających się dźwięków, drobne stópki uderzały o podłogę lub ponad nią zawieszone, nie sięgające parkietu, dobrze wyprasowane ubranka i zaczesane włosy, ukłony z instrumentami w rekach, oklaski i uśmiechy. Fascynujący koncert uczniów tarnogórskiej szkoły muzycznej otworzył wernisaż i poprzedził prezentację mistrza zegarmistrzostwa w drugim pokoleniu – ciepłego i pogodnego Franciszka Wieganda, człowieka przepełnionego energią słoneczną, niewyczerpaną, życiodajną, ponadczasową. Szerokie skrzydła drzwi prowadzących do sali z eksponatami otworzyły się i wówczas ... nastała ... wieczność. Symboliczna, zamknięta w mechanizmach zegarów, wirtualna ale wyobrażalna.


Zdjęcie – uniesienie – muzyka wznosi nad poziomy. Mała artystka w czerwonych pantofelkach niczym eteryczna czarodziejka z maleńkim smyczkiem jak z  różdżką w dłoni, to obrazek godny utrwalenia – na zdjęciu i w pamięci.




Wiosenne fikołki z poezją


Wiosna –

  pierwiastek z pierwiosnka

Wiosna –

  do „zimnej”herbaty słodzik

Wiosna –

  koty nie wiedzą „O csso chodzi”

Wiosna –

  słońca festiwal

Wiosna –

  to jak zaległe cztery piwa

Wiosna -

  to bzzzy – jak robią kwiaciarki i pszczoły

Wiosna –

  to różne inne fikoły

Wiosna –

  to ptactwa podniebne matactwa

Wiosna -

  to różne miłe próżniactwa

    I uśmiech jedyny w roku

    tak złośliwie radosny

    Daleko Zimie

    Daleko Zimie do Wiosny 

Wiosna, Andrzej Poniedzielski

           

Zdjęcie - to tylko 18 kwietnia 2009 roku, na polach pogórniczych, na "beszongach",  jeszcze żyły, były, piękniły się ptaki. Nie ma ich juz i nie będzie, tak jak tych małych krajobrazów z zapadliskami, z pagórkami, które nie wiedzieć skąd się tu wzięły, jak myśli wielu.




Zielony zakątek Śląska w "Kałamarzu"

Dwunastu artystów plastyków amatorów stanowi grupę kaleciańską pod nazwą „Inspiracje”. Prawie wszyscy przybyli na wernisaż wystawy o godz. 18:00 do „Kałamarza” a w pomieszczeniu gdzie umieszczono prace, zaludniło się gęsto, tym bardziej, że obecni byli też ich przyjaciele, fani oraz grupa samorządowców z Kalet.

Różnorodność prac plastycznych zachęci zapewne niejednego z dzisiejszych gości do powrotu w to miejsce wraz z innymi, aby spojrzeć, pomyśleć, zapamiętać a może i zakupić prace.  

W jaki sposób „obeszli” się artyści z różnorakimi technikami plastycznymi, przekonać można się naocznie. O tym mówili oni sami ale również Burmistrz Kalet, pan Klaudiusz Kandzia, którego wypowiedzi podobały mi się bardzo, bowiem świadczyły o zrozumieniu roli samorządowca w promowaniu własnej miejscowości oraz jej mieszkańców poza jej granicami.



Zdjęcie - grupa lokalnych plastyków dała wyraz swego zintegrowania z włodarzem Zielonego Zakątka Śląska..

Zdołałam przed otwarciem wernisażu uścisnąć szczerze dłoń pana Burmistrza, gratulując zwieńczenia starań tego niewielkiego miasteczka naszego powiatu o wpisanie na listę miasta sieci Cittaslow, bowiem to wydarzenie nadało również innego wymiaru powiatowi tarnogórskiemu. Przed rokiem lokalne i regionalne media informowały o działaniach władz Kalet w tej sprawie http://www.tvs.pl/44225,zycie_wolne_od_pospiechu_i_zgielku_czyli_kalety_chca_do_cittaslow.html   a teraz wiemy już o ich rzeczywistym sukcesie http://www.kalety.pl/upload/Slowlife.pdf




Budżet pełny życzeń.

Panią Poseł/Posłankę Halinę Szumilas spotkałam w marcu podczas Kongresu Kobiet Województwa Śląskiego http://www.tg.net.pl/blog/post/kosiba-lesiak/6992/Po-Kongresie-Kobiet-Wojewdztwa-lskiego, zdjęcie parlamentarzystki ze Śląska wykonałam i umieściłam w Albumie Fotograficznym. Dzisiejsze zaś z nią spotkanie udokumentowałam fotką. Oto i ona.

W Internecie można doczytać o związku budżetu partycypacyjnego z demokracją uczestniczącą i jej zastosowaniu w kontekście kolektywnego podejmowania decyzji w samorządach lokalnych. To nie tylko dysponowanie przez mieszkańców częścią budżetu ale i ich wpływ na zatrudnianie urzędników. W niektórych krajach czy miastach budżet taki funkcjonuje. Jednak zdarzają się i inne sytuacje, bowiem w Danii od kilku lat rząd zmierza do wycofania się z istniejącej już ponad 40 lat tzw. demokracji uczestniczącej.

A propos urzędników. Obecność ich w TCK była liczbowo widoczna, podobnie jak i przedstawicieli mediów, zjawili się też niektórzy radni i kilkoro przedstawicieli lokalnych organizacji pozarządowych. Ogółem chyba 30-40 osób. Dwóch a może trzech niezależnych i niezrzeszonych mieszkańców też (?). No tak, godzina 14:00, trwający dzień pracy; potencjalnie chętni do dyskusji a aktywni zawodowo mieszkańcy o tej porze wykonywali swe obowiązki pracownicze.

Czy Rada Miejska przyjmie zapowiadany przez klub PO projekt uchwały na temat budżetu partycypacyjnego? Został podobno takowy dzisiaj złożony w kancelarii Urzędu Miasta.




Sobota w mieście czyli na wsi

Siedząc nad talerzem spaghetti alla carbonara poszukiwałam w nim wzrokiem węgla. Podobno nazwa potrawy pochodzi od włoskiego słowa carbone – węgiel i nawiązuje do drobinek zmielonego pieprzu widocznego wśród składników tego dania a przypominającego podobno okruszki węgla. Ale ten pieprz czy węgiel to zupełnie oboczny temat, choć i w Tarnowskich Górach węgla poszukiwano, węgiel znaleziono i węgiel wydobywano. I to "malowany", bo w postaci rud - żelaziaka czerwonego i brunatnego.


W „Oberży szarej” (dawny „Segiet) w Reptach, całkiem przyjemna, rustykalna i familijna panuje atmosfera. No i jest znana mi już miła, ładna i kompetentna pani Żaneta; pracowała w 'Kopule" na rynku, teraz doskonale radzi sobie właśnie tutaj, w stuletnim podmiejskim domku.

Nitki makaronu wykazują właściwą jędrną elastyczność i przyjemną twardość, akurat al dente. Inne składniki: jajka, boczek, oliwa, parmezan, cebula, sól, pieprz i trochę listków pietruszki i listków mają zbliżyć tarnogórskiego konsumenta, czyli mnie, do kuchni słonecznej Italii. I to się udało, było smacznie i bezproblemowo. Wrócę tam zapewne podczas spacerów po tej, z kilkuset letnim rodowodem, osadzie górniczej, której dawne pola eksploatacji kopalin obecnie zabudowywane są gęsto domami, budynkami, chałupkami.

W tych miłych „okolicznościach” gastronomicznych myśli naszły mnie zgoła niemiłe, chociaż na temat kulinarny – czy my, ludzie, będziemy jeść sztuczne mięso? O genetycznie zmienionych roślinach właściwie zapominamy szybko, jak się da, zaraz po tym, jak tylko pojawiają się newsy na ich temat. Soja, kukurydza, złoty ryż, to małe „Pikusie” w porównaniu ze zmodyfikowanym krowim mlekiem, transgenicznym łososiem czy zmutowanym pstrągiem. Trwają prace nad wyhodowaniem w laboratorium sztucznego mięsa, które nie będzie częścią bydła pochodzącego z pastwisk czy chlewni. Ot, czasy! Ot, obyczaje!

PS. Powtarzam: "węglowe spaghetti" albo makaron węglarzy jest w "Oberży szarej" pysznościowe!. Zarówno we wnętrzu, przy byfeju jak i na zewnątrz, przy stole pod wygrzaną wiosennym słońcem ścianą.pod




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |