Pomimo tego, iż minęły już najbardziej rozświetlone noce
listopadowe, to pociągnę w blogu wątek światła. W kierunku paliwa. I rynku. I posągu-figury. I osoby, która odeszła a jednak
została zapamiętana. Oto Jan Józef Ignacy Łukasiewicz a właściwie forma jego
upamiętnienia czyli rodzaj pomnika. Chemik, farmaceuta, przedsiębiorca, rewolucjonista,
społecznik, działacz niepodległościowy, szlachcic i wynalazca lampy naftowej.
Na pozbawionym ogródków kawiarnianych, zwykłych
w miastach o charakterze turystycznym, przestrzennym rynku,
przed dwoma laty wyremontowanym za ponad 10 milionów złotych, z
boczku, na ławeczce „usadzono” postać Łukasiewicza z lampą naftową w ręce. „Twardy”
a jednak życzliwie wyglądający mężczyzna nie odsuwa się ani nie odchodzi, gdy
ktoś z odwiedzających miasto lub mieszkaniec zechce usiąść obok, dotknąć jego
dłoni, objąć ramieniem jego ramiona albo przytulić policzek do jego twarzy. W
Tarnowskich Górach takiego Łukasiewicza nie ma. Rynek oczywiscie jest na swoim miejscu. .
Światło i ludzie jesienią.
3 listopada 2013, 23:30Dwa dni, jedna noc ...
1 listopada 2013, 00:54Podczas dwóch najbliższych listopadowych dni spotykać będziemy ludzi, swoich krewnych i znajomych w miejscach, do których już trafili wcześniej inni nasi krewni i znajomi. A dzielić będzie te dwa dni noc rozświetlona światłami tak jasnymi, jakie nie palą się żadnej innej nocy w roku.

Zdjęcie - "szczątki" synagogi w Tarnowie czyli fragmenty bimy, która tkwi w miejscu dawnego/niedawnego getta. Otaczają ją każdej nocy światła reflektorów i światła okien okolicznych kamienic. Nie są tak gorące jak płomyki świec, które zostaną zapalone na cmentarzach w Dniu Wszystkich Świętych i w Dniu Zadusznym ale przywołują jak one wspomnienie tych, którzy odeszli.
...
Niech Ona będzie nam
jak pociąg, dawnego PKP
co zamazany rozkład jazdy ma
a to nie szkodzi, bo i tak
przychodzi kiedy chce.
(fragment wiersza Andrzeja Poniedzielskiego)
Stabilność i zmiany na rynkach.
26 października 2013, 21:40Podczas tegorocznej „przebieżki” (to okolicznościowe określenie moich krótkich pobytów w miejscowościach podczas dwóch kilkudniowych tras na południu Polski). „Szlak różnorodnego górnictwa” wyznaczyłam przez: Lądek Zdrój, Busko Zdrój, Tarnowskie Góry, Wieliczkę, Gorlice-Biecz-Libuszę.
Obecność na rynkach odwiedzanych miast za każdym razem wywołuje
we mnie wspomnienia rynku tarnogórskiego, z którego we wrześniu zniknął transparentny
lokal zwany Kopułami. Jakie budowle i inne detale napotykam gdzie indziej?
Nieraz szeroko otwieram oczy szeroko otwarte. I co widzę?
Zdjęcie - Z rynku w Bieczu, w
którym byłam przed dwoma laty we wrześniu, zniknęły parasole oraz stoliki i krzesełka
sezonowych ogródków kawiarnianych – ostał się symbolicznie jeden taki zestaw
konsumpcyjny, który nie przetrwa jednak jesiennych szarug i zimowego śniegu. Pozostanie
zaś ratusz – na środku płyty rynku, a także dwa kontenery gastronomiczne w
jednym z narożników. Na wolnej przestrzeni
można będzie sobie pohulać do woli.
Zdjęcie - Z rynku w Tarnowie została usunięta wielka „gromada” parasoli, stolików i krzesełek, pozostały te na obwodzie oraz namioty przyklejone do kamieniczek (nie podobają mi się, choć dodano im "okna" z przeźroczystej folii). Trwa oczywiście nadal na środku rynku ratusz, który łatwo można obejść, aby zobaczyć zabudowę architektoniczną przez tę znamienną budowlę przysłanianą. No bo przecież sama się nam z drogi nie usunie.
Kopalnia soli - miejsce pracy, miejsce dla zakochanych
24 października 2013, 21:34„Szczęść Boże!” – to pozdrowienie przekazują sobie mijając się przewodnicy grup turystycznych w podziemiach wielickiej kopalni soli; dokładnie tak samo pozdrawiają się górnicy w naszych, śląskich kopalniach węgla kamiennego. Solni górnicy podobnie jak i śląscy, świętują co roku imieniny ich wspólnej patronki - świętej Barbary ale też i drugiej – świętej Kingi.
Zdjęcie
Kopalnia to miejsce nie tylko turystyczne, uzdrowiskowe, rozrywkowe, edukacyjne ...
Zdjęcie ... ale być może i inkubator wspaniałych uczuć.
Migawki na temat "rynkowy"
21 października 2013, 21:38Jak migawki, to migawki, krótko i na temat. Na rynku w Strzelcach Opolskich jest/są:
- ratusz na środku rynku,
- samochody na parkingach wokół ratusza,
- "plomby" w postaci budynków mieszkalnictwa wielorodzinnego dookoła rynku.
Na rynku w Wieliczce nie ma:
- ratusza (ani na środku ani na obwodzie rynku),
- "plomb" o charakterze tarnogórskiego "wieloryba" lub bloków z czasów realnego socjalizmu,
- lokali gastronomicznych z wyjątkiem "Solnego pubu" - działającego na baaaardzo zwolnionych obrotach, lodziarni - zamkniętej, kawiarenki - bez śladów użytkowania.
Weekend na deptaku.
19 października 2013, 22:55A na razie na tej ulicy z zabudową z przełomu XIX i XX wieku jest coraz nowocześniej i z widokiem na zielone plastikowe ludziki z betonową stopą oraz kolorowe fasady kamienic.

Park na warpiach odkrywany.
17 października 2013, 20:50Z mojej trasy łączącej rynki pobliskich
miejscowości zboczyłam nieco do naszego „jubileuszowego”
parku miejskiego, gdzie między warpiami ustawione zostały
sumptem Urzędu Miasta tabliczki z nazwami nadanymi alejkom i
ścieżkom. Obecne parkowe szlaki spacerowe to niegdysiejsze
trakty, po których toczyły się onegdaj koła pojazdów
transportujących urobek z drążonych na ciągnącym się tutaj
polu górniczym szybów, chodników, przekopów.
Szkoda, że nie ustawiono tablic na początku roku
kalendarzowego, na wiosnę, bo wówczas oraz latem przybywali
tutaj liczni spacerowicze - tarnogórzanie i ich goście a także
turyści. Teraz, jesienią i zimą, dużo mniej osób przebywa w
parku.
http://tg.net.pl/mwm/post/index/21/110-lat-parku-miejskiego--POCZTWKI
Ten malowniczy krajobraz "parku na warpiach", mającego
juz 110 lat, zyskał dzięki opisom, bo przypuszczam, że na
wyobraźnię spacerowiczów mocno działać będzie taka Aleja
Sztygarów, Karbidek czy Dobrego Urobku. Ta ostatnia nazwa mi
samej kojarzy się z dobrą robotą, którą wykonał szereg
osób począwszy od pomysłodawcy, przez urzędników,
rzeźbiarza a na montażystach kończąc. Chwała im za to!
Tablice wykonane zostały estetycznie i solidnie, nazwy są
przemyślane, odnoszące się do historii tego niebanalnego
miejsca. Ale gdzie miodzio tam i dziegieć. Oto blaszane etykietki
na rewersach drewnianych tablic „przygwózdkowano”
szpilkopodobnymi kawałeczkami metalu, już rdzewiejącego.
Wszystko będzie całkiem dobrze aż do momentu pojawienia się w
okolicy „modernizatorów”. Takich jak ci, którzy
rozbierają blaszane części dachu Chatki Baby Jagi (też
znalazła sie na zdjęciu) i przeznaczają je na z góry
zaplanowane przez siebie cele. A fe!
PS. Jest jeszcze jedna korzyść z nadania nazw alejkom oraz
ustawienia na nich tabliczek. To nie tylko to o czym wspomniał w
jakiejś swojej wypowiedzi pan Burmistrz: nazwy ułatwią
zakochanym precyzyjniejsze umówienie sie na randkę. To także
kwestia zwiększenia się bezpieczeństwa, bo o ileż prościej
jest wezwać patrol policji, straży miejskiej albo ambulans na
skrzyżowanie Promenady i Alei Dobrego Urobku, gdy staniemy się
świadkami kradzieży, bójki albo, co nie daj Boże, gwałtu czy
innej zbrodni.