Park na warpiach odkrywany.

Z mojej trasy łączącej rynki pobliskich miejscowości zboczyłam nieco do naszego „jubileuszowego” parku miejskiego, gdzie między warpiami ustawione zostały sumptem Urzędu Miasta tabliczki z nazwami nadanymi alejkom i ścieżkom. Obecne parkowe szlaki spacerowe to niegdysiejsze trakty, po których toczyły się onegdaj koła pojazdów transportujących urobek z drążonych na ciągnącym się tutaj polu górniczym szybów, chodników, przekopów.

Szkoda, że nie ustawiono tablic na początku roku kalendarzowego, na wiosnę, bo wówczas oraz latem przybywali tutaj liczni spacerowicze - tarnogórzanie i ich goście a także turyści. Teraz, jesienią i zimą, dużo mniej osób przebywa w parku.   
 http://tg.net.pl/mwm/post/index/21/110-lat-parku-miejskiego--POCZTWKI

Ten malowniczy krajobraz "parku na warpiach", mającego juz 110 lat, zyskał dzięki opisom, bo przypuszczam, że na wyobraźnię spacerowiczów mocno działać będzie taka Aleja Sztygarów, Karbidek czy Dobrego Urobku. Ta ostatnia nazwa mi samej kojarzy się z dobrą robotą, którą wykonał szereg osób począwszy od pomysłodawcy, przez urzędników, rzeźbiarza a na montażystach kończąc. Chwała im za to!

Tablice wykonane zostały estetycznie i solidnie, nazwy są przemyślane, odnoszące się do historii tego niebanalnego miejsca. Ale gdzie miodzio tam i dziegieć. Oto blaszane etykietki na rewersach drewnianych tablic „przygwózdkowano” szpilkopodobnymi kawałeczkami metalu, już rdzewiejącego. Wszystko będzie całkiem dobrze aż do momentu pojawienia się w okolicy „modernizatorów”.  Takich jak ci, którzy rozbierają blaszane części dachu Chatki Baby Jagi (też znalazła sie na zdjęciu) i przeznaczają je na z góry zaplanowane przez siebie cele. A fe!

PS. Jest jeszcze jedna korzyść z nadania nazw alejkom oraz ustawienia na nich tabliczek. To nie tylko to o czym wspomniał w jakiejś swojej wypowiedzi pan Burmistrz: nazwy ułatwią zakochanym precyzyjniejsze umówienie sie na randkę. To także kwestia zwiększenia się bezpieczeństwa, bo o ileż prościej jest wezwać patrol policji, straży miejskiej albo ambulans  na skrzyżowanie Promenady i Alei Dobrego Urobku, gdy staniemy się świadkami kradzieży, bójki albo, co nie daj Boże, gwałtu czy innej zbrodni.




W piątek na rynku w Radzionkowie i nie tylko tam.

Jeżeli w najbliższym czasie (dzień, dwa) odnajdę na biurku, w zakamarkach jego szuflady lub u jego „stóp” czytnik do kart fotograficznych, będę w stanie umieścić w tym wpisie zdjęcia. Zanim jednak nastąpi to oczekiwane wydarzenie, zapiszę co nieco jako notkę z pobytu w Radzionkowie. Program uroczystości w tym dniu celebrowanej przed "Karolinką", przewidywał przeloty samolotów nad głowami tam obecnych. Przelot/y odbyły się.

           

O tym czy rynek radzionkowski istnieje czy nie, trudno mi się wypowiedzieć, gdyż nie śledzę mocno tego tematu. Jednakże stwierdzam, co następuje:
1. Na miejskim/miejscowym placu „centralnym” usytuowano wyraźną fontanne, z wodą w aktywnym ruchu...
2. ... a obok niej wznosi się pomnik, świadek wielu podniosłych uroczystości oraz zwykłych obywateli przypadków,
3. Wokół placu znajdują się kamieniczki, domy mieszkalne oraz budynki użyteczności publicznej a także lokale gastronomiczne...
4. ... na jego zaś powiedzmy środku nie posadowiono odpowiednika tarnogórskiej „Kopuły” ani nawet go stamtąd nie usunięto, bo go tam wcale nie ulokowano, zamiast takiej czy podobnej „struktury” ...
5.... dobrze widoczny jest solidnie wyznaczony parking dla samochodów, których codzienną obecność w tym miejscu i liczbie kilku... dziesięciu (?) uhonorowano znakami poziomymi zgodnie z przepisami ruchu drogowego.
6. Można by się dopatrzeć jeszcze tego czy owego, jak np. zieleni miejskiej ale po co, skoro ten „rynek” znacznie różni się od tarnogórskiego, co jako mieszkańcy powiatu łatwo możemy naocznie stwierdzić, odwiedziwszy Radzionków w dogodnym nam terminie. I oba, a także inne nam znane, w zaciszu domowym porównać. 

           

Zdjęcie – głównymi postaciami na większości zdjęć, które w miniony piątek zrobiłam, byli żołnierze (Święto Wojsk Radiotechnicznych), mieszkańcy Radzionkowa i innych miejscowości oraz urzędnicy różnych szczebli , przedstawiciele mediów. Na jednym z moich zdjęć wszyscy ci ważni, z pierwszych szeregów i rzędów, uroczyście i formalnie przystrojeni znaleźli się na drugim planie, gdyż na pierwszym planie sfotografowano  dwie panie w strojach niekrępujących.   

           
           
Zdjęcie - a jednak ci najważniejsi: wojsko i cywile.




A w Bytomiu, na rynku ...


Na naszym rynku wolnym od 01 października od „Kopuł” jest przestrzeń, po której hulają sobie drepcząc i ... robiąc co fizjologiczne tu i tam, do woli gołębie a ławki obsiadają ci i owi. Zniknął transparentny lokal o formie architektonicznej prawie tak kontrowersyjnej jak szklana piramida w Luwrze lub Centrum Pompidou  albo Sydney Opera House i szereg innych budowli na świecie. 

           

Zdjęcie - zwykła informacja ale i "ostatnie pożegnanie" z klientami a także, niespodzianka, podziękowanie właściciela.  

Na rynku w pobliskim Bytomiu większość parasoli należących do tak zwanych (nawet przez oficjeli) ogródków piwnych zniknęła albo stoi mocno skurczona. Wolę jednak "letnie ogródki kawiarniane". Ale dalej. Otóż, można tam nadal, jak latem, napić się piwa z plastikowych pojemników nazywanych dumnie "kuflami jednorazowymi", a zakupionego w drewnianych budkach. Te lokale gastronomiczne nie gwarantują jednak możliwości pozostawienia fizjologicznych produktów przemiany materii w tzw. toaletach, gdyż takowych pomieszczeń nie posiadają. A fizjologia? To już nie właścicieli problem, tylko klientów.

           

Zdjęcie - nie każdy przedkłada plastikowe naczynia nad szklane czy fajansowe. Ławy bez oparcia też nie każdemu leżą w gustach. A co do desek na ścianach lokalu ... cóż, co sie komu podoba.

Na bytomskim rynku kawałek płachty zwanej banerem, z jakimś dziwacznym, trudnym do zidentyfikowania nadrukiem, przysłania część wejścia oraz secesyjnych drzwi pięknej kamienicy, w której znajduje się miejscowe biuro informacji turystycznej. Czy każdy obserwator po oględzinach
"scenografii" przysłoniętego wejścia do instytucji miejskiej rozpozna, co baner przedstawia? Nie wiem. Ilu zaciekawionych przyglądać się będzie plakatom, tablicom i napisom również w tym miejscu się znajdującym? Nie potrafię zgadnąć.  Przechodzień, widząc mnie skupiajacą uwagę na witrynie biura zjadliwym w tonie głosem niepytany poinformował mnie, że władze miejskie reklamują tutaj jedną ze szwajcarskich firm produkujących czekoladę. I dlatego Bytom jest najmilszy. I już.

           

Zdjęcie - za duży baner, zaklejone plakatami, kartkami, karteluszkami witryny odrestaurowanej kamienicy szpecą i są dobra/złą (niepotrzebne skreślić) wizytówką użytkownika czyli urzędu miasta.




Duchy w GCR-ze.

O uczestnikach i organizatorach oraz publiczności amatorskiego przedstawienia na temat fragmentu historii miejsca znanego obecnie dzięki znajdującemu się w nim obiektowi pod nazwą Górnośląskie Centrum Rehabilitacji z pewnością ktoś kompetentny i upoważniony napisze w odpowiednim czasie dłuższe i wyczerpujące sprawozdanie. Ja natomiast w tym miejscu zrobię inaczej czyli krótko wypunktuję.

Ale wcześniej fotka. Zmiany zaszły nie tylko na terenie parku repeckiego ale i w centrum miasta. Przykładowo teren dawnych wyrobisk górniczych pokryty został budynkami, dachami, ogrodzeniami, instalacjami, asfaltem i betonem. Na zdjęciu - widok na ratusz i kościół ewangelicki z ulicy Skośnej.
           

A teraz do rzeczy:

1.      „W salonie muzycznym markizy Blanki Henckel von Donnersmarck” – tytuł
2.
     Gabriela Horzela- Szubińska – pomysłodawczyni i autorka scenariusza
3.   Dwie pianistki i sopranistka – Ewelina Wolniszewska, Ilona Żerko, Ewa Koniczek
.
4.     
Duchy markizy Blanki i pokojowej – Barbara Dziuk, Lidia Wandzik.
5.     
Dwie młodziutkie siostry i niespokrewniony z nimi młodzieniec – tancerze (amatorzy), których nazwisk nie zapamiętałam ale zapewne staną się niedługo znane w szerokich kręgach nie tylko tarnogórskich
5.     
 Narracja – Stanisława Szymczyk
6.     
Organizatorzy - Stowarzyszenia „Śląski Dzwon Nadziei” oraz „Uniwersytet III wieku”
7.     
Miejsce i czas - GCR w Reptach Śląskich (dawniej park jednego z pałaców Donnersmarcków) sala widowiskowo-kinowa, na której zasiadła publiczność w osobach pacjentów, słuchaczy Uniwersytetu III Wieku, tarnogórzan i innych dnia 02.10.br.

      

Zdjęcie - to moim zdaniem gwiazdy/gwiazdeczki inscenizacji:młodzież artystyczna. Cudowne, iskrzące oczy dziewcząt i ten ujmujący uśmiech amanta filmowego. No i talent! Talent taneczny, niezaprzeczalny!




Pilnujmy marzeń ...

A kiedy zło ma pełne szkło
Kiedy głupota rży
I mają plan by ruszyć w tan
Cofajmy się i:

     Pilnujmy marzeń
     żeby sen miał po co przyjść
     Pilnujmy marzeń
     dusza musi z czegoś żyć
     Pilnujmy marzeń

A kiedy nam do serca bram
stukają podłe myśli
i CKM przykryty bzem ustawia u drzwi
Gdy nie ma szans
i opór zgasł
babcia Nadzieja śpi
Zostawmy te idee w szkle
cofajmy się i :
  
     Pilnujmy marzeń ...

A kiedy nam u serca bram
ustawią miodu dzban
i z winem kran do czterech ścian
podłączą już nam
Różowy film z muzyką free
wyświetli miły miś
i poda nam gotowy plan
na szczęście od dziś

    Pilnujmy marzeń ...


(Anrzdej Poniedzielski)




Na ulicy Krakowskiej czyli w Bytomiu i Tarnowskich Górach

 „Cafe Amor” przy ulicy Krakowskiej 2. Nie to nie pomyłka. Kawiarnia pod taką nazwą mieści się nie w naszym mieście a w Bytomiu a mimo tego ma w sobie coś tarnogórskiego. I to wcale nie chodzi o nazwę ulicy. Oczywiście tarnogórska i bytomska ulica (jednak) Krakowska to dawne trakty miejskie, które prowadziły podróżnych do Krakowa lub sprowadzały ich stamtąd. Również i wspólny dla starówek klimat z przełomu wieków XIX i XX. Przez witrynę „Cafe Amor” widzę fasadę przeciwległej kamienicy z jej gzymsami, reliefami, maszkaronami, zaś wnętrze lokalu zachowało stare sklepienia i ceglane mury ale i wzbogaciło się o wiszące na ścianach tablice z widokami starego Bytomia. Podoba mi się tu. A palona na miejscu kawa smakuje wyśmienicie. Co to „Bytomski kusik”? Spróbować trzeba samemu.

           

Zdjęcie - egzemplarz tarnogórskiego czasopisma historycznego "Montes Tarnovicensis" przywędrował na stolik bytomskiej kawiarenki. Z ulicy Krakowskiej na ulicę Krakowską.

Na naszej ulicy Krakowskiej niedługo mają stanąć ławki. Czy takie jak na pobliskiej ulicy Tylnej? Ślicznie tę drugą wyremontowano, bo brukarze nieźle sie na kolanach natrudzili i ostatecznie plan naszych władz miejskich został zrealizowany. Bardzo się cieszę z nowego, "jaśniejszego" wyglądu tej wąskiej uliczki śródmiejskiej.

 Jeden z moich znajomych sondował swoich znajomych pytając, czy będą mieli ochotę przysiąść na wąskiej ławeczce jak w tramwaju, tyłem do niego i poprowadzić przez ramię rozmówkę popatrując na mijające ich o metr czy dwa auta zmierzające na parkingi. To całkiem interesująca, industrialna sceneria: kamienna nawierzchnia pod nogami, mury kamienic tuż tuż i nasze ulubione samochody, bez których nie potrafimy się obejść, w zasięgu ręki. Ale czy to jednak nie koncepcyjna pomyłka?
A może raczej zmyłka?
           





Czas mija, kultura trwa

  Na tarnogórskim rynku rozkwit kulturalny. Kolejny mały jubileusz w Muzeum w Tarnowskich Górach (to statutowa nazwa tarnogórskiego muzeum); w minioną niedzielę miał miejsce 90-ty „Koncert pod Renesansowym Stropem”. Odliczyłam miesiące i ... wypadł znowu wrzesień jako miesiąc przyszłorocznego setnego koncertu.

           

Zdjęcie - klawesynista/klawikordzista (?), Arkadiusz Bialic i skrzypaczka Jadwiga Lis, wsparci przez niezawodnego pana Jacka Woleńskiego zaprezentowali unikatowe wykonanie muzyki czasów króla Jana III Sobieskiego. Koncert okazjonalny czyli na okoliczność 330. rocznicy obecności polskiego króla w naszym mieście i tej samej rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej.  

Ten miniony, niedzielny koncert przywołał w mojej pamięci wspomnienia polityczne. Przypomniałam sobie bowiem, że przed kilku laty powstało zagrożenie, iż ten ówczesny, jubileuszowy, 50-ty koncert nie dojdzie do skutku a cykliczna, wówczas 10-ty rok odbywająca się impreza kulturalna nie będzie już organizowana. Było, minęło. Dzięki „obronnej reakcji” grupy mieszkańców teraz mamy, co mamy czyli co miesiąc kilkadziesiąt osób publiczności (a bywa, że i ponad setka) oraz coraz to innych artystów koncertujących dla zaspokojenia kulturalnych apetytów tarnogórzan.   
         

Zdjęcie - publiczność po koncercie mogła uzyskać informacje o unikatowym instrumencie (klawikord), na którym muzyk wykonał z towarzyszeniem skrzypiec, melodie baroku.




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |