„Tarnowskie Góry kultywując rodzime tradycje i świętując rocznice pokazują, z czego słyną; prawda
czy fałsz.” To zdanie mogłoby się być może znaleźć w podtytule trzeciej części przeprowadzonych
wczoraj warsztatów z zakresu budowy strategii rozwoju miasta. Kilkoro mieszkańców
obecnych ciałem i duchem „wespół w zespół” i ramię w ramię z panem burmistrzem
Czechem oraz z grupą pracowników magistratu (liczebnie przewyższającą tę
pierwszą grupę) dyskutowało, wnioski wyciągało, kreowało myśl jasną i tę inną. I niech tylko jakiś malkontent znowu coś burknie na temat bezczynności
urzędników, to będzie się miał z pyszna!
Kilkusetletnia tradycja górnicza i nasza kopalnia srebra, wokół
której toczyło się zawsze życie gospodarcze i przecież też kulturalne wraz z
rozwojem osady a później miasta, to dla większości mieszkańców (nie dla
wszystkich, jak się raz po raz okazuje) rozpoznawalna cecha miasta,
wyróżniająca je spośród innych miejscowości. A dla obcych? Czy też kopalnia
jest turystycznym hitem, number one, rozpoznawalnym walorem Tarnowskich Gór?
Posłuchajmy i jednych i drugich a przekonamy się, co w trawie piszczy czyli w
tych i tamtych głowach siedzi.
. A co my tu mamy... Są lokale gastronomiczne pretendujące do
miana galerii artystycznych (chwała właścicielom za to
ale nie ma, jak to się
powiada, GALERII „całą gębą”, galerii sztuki współczesnej, o której marzy m.in.
profesor Werner Lubos i nie tylko on. A mamy w TG szkoły artystyczne (muzyczna i plastyczną). Nie ma
odpowiedniej powierzchni wystawienniczej muzeum tarnogórskie, które gromadząc cenne
eksponaty nie wystawia ich z jej braku na widok publiczny, co mocno ciąży
pani dyrektor Zofii Krzykowskiej od dawna, także w 55 roku istnienia tej gminnej placówki
kultury powołanej do istnienia przez społeczników i wizjonerów, miłośników
Tarnowskich Gór.
I coś jeszcze - stawiamy na kulturę fizyczną. Nasze miasto „sportem
stoi”, chociaż basen, boiska, orliki czy hala sportowa w budowie miasta sportu
z niego nie czynią wylęgarni super talentów sportowych ani mistrzów z wysokiej
półki. Przynajmniej na razie. Te wymienione sportowe
udogodnienia nie są też niczym wyróżniającym nasze miasto spośród innych okolicznych. Nie są
niczym wyjątkowym. Dobrze, że są ale to standard we współczesnych miejskich a nawet wiejskich
strukturach. No a w obliczu ponad 450 lat tradycji górnictwa kruszców, węgla,
rud żelaza, hutnictwa, sport tarnogórski mocno blednie. Dla gościa czy turysty nie jest niczym nadzwyczajnym.
Mówiono o lokalnej a już przecież o zasięgu regionalnym imprezie, jaką są Dni Gwarków. Wiadomo szeroko o Sztolni Czarnego Pstrąga. Brakuje w tej grupie rozpoznawalnych obiektów terenów naziemnych - dawnych pól górniczych, kamieniołomu Blachówka, starego miasta i parku repeckiego - w GCR-rze.
Powiedziano, że Tarnowskie Góry to nie Kraków - oczywista oczywistość. Ale i tu i tam można spędzić więcej niz jeden dzień, można zostać 3 dni w Krakowie albo 3 dni w powiecie tarnogórskim. A na 7 dni?