A na razie na tej ulicy z zabudową z przełomu XIX i XX wieku jest coraz nowocześniej i z widokiem na zielone plastikowe ludziki z betonową stopą oraz kolorowe fasady kamienic.

Z mojej trasy łączącej rynki pobliskich
miejscowości zboczyłam nieco do naszego „jubileuszowego”
parku miejskiego, gdzie między warpiami ustawione zostały
sumptem Urzędu Miasta tabliczki z nazwami nadanymi alejkom i
ścieżkom. Obecne parkowe szlaki spacerowe to niegdysiejsze
trakty, po których toczyły się onegdaj koła pojazdów
transportujących urobek z drążonych na ciągnącym się tutaj
polu górniczym szybów, chodników, przekopów.
Szkoda, że nie ustawiono tablic na początku roku
kalendarzowego, na wiosnę, bo wówczas oraz latem przybywali
tutaj liczni spacerowicze - tarnogórzanie i ich goście a także
turyści. Teraz, jesienią i zimą, dużo mniej osób przebywa w
parku.
http://tg.net.pl/mwm/post/index/21/110-lat-parku-miejskiego--POCZTWKI
Ten malowniczy krajobraz "parku na warpiach", mającego
juz 110 lat, zyskał dzięki opisom, bo przypuszczam, że na
wyobraźnię spacerowiczów mocno działać będzie taka Aleja
Sztygarów, Karbidek czy Dobrego Urobku. Ta ostatnia nazwa mi
samej kojarzy się z dobrą robotą, którą wykonał szereg
osób począwszy od pomysłodawcy, przez urzędników,
rzeźbiarza a na montażystach kończąc. Chwała im za to!
Tablice wykonane zostały estetycznie i solidnie, nazwy są
przemyślane, odnoszące się do historii tego niebanalnego
miejsca. Ale gdzie miodzio tam i dziegieć. Oto blaszane etykietki
na rewersach drewnianych tablic „przygwózdkowano”
szpilkopodobnymi kawałeczkami metalu, już rdzewiejącego.
Wszystko będzie całkiem dobrze aż do momentu pojawienia się w
okolicy „modernizatorów”. Takich jak ci, którzy
rozbierają blaszane części dachu Chatki Baby Jagi (też
znalazła sie na zdjęciu) i przeznaczają je na z góry
zaplanowane przez siebie cele. A fe!
PS. Jest jeszcze jedna korzyść z nadania nazw alejkom oraz
ustawienia na nich tabliczek. To nie tylko to o czym wspomniał w
jakiejś swojej wypowiedzi pan Burmistrz: nazwy ułatwią
zakochanym precyzyjniejsze umówienie sie na randkę. To także
kwestia zwiększenia się bezpieczeństwa, bo o ileż prościej
jest wezwać patrol policji, straży miejskiej albo ambulans na
skrzyżowanie Promenady i Alei Dobrego Urobku, gdy staniemy się
świadkami kradzieży, bójki albo, co nie daj Boże, gwałtu czy
innej zbrodni.
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) zaś podaje, że dzięki profilaktyce oraz odpowiedniemu leczeniu nawet 80% chorych może uniknąć upośledzenia wzroku.
Jeżeli w najbliższym czasie (dzień, dwa) odnajdę na biurku,
w zakamarkach jego szuflady lub u jego „stóp” czytnik do kart fotograficznych, będę
w stanie umieścić w tym wpisie zdjęcia. Zanim jednak nastąpi
to oczekiwane wydarzenie, zapiszę co nieco jako notkę z pobytu w Radzionkowie. Program uroczystości w tym dniu celebrowanej przed "Karolinką", przewidywał przeloty samolotów nad głowami tam obecnych. Przelot/y odbyły się.
O tym czy rynek radzionkowski istnieje czy nie, trudno mi się
wypowiedzieć, gdyż nie śledzę mocno tego tematu. Jednakże stwierdzam, co
następuje:
1. Na miejskim/miejscowym placu „centralnym” usytuowano wyraźną fontanne, z
wodą w aktywnym ruchu...
2. ... a obok niej wznosi się pomnik, świadek wielu podniosłych uroczystości
oraz zwykłych obywateli przypadków,
3. Wokół placu znajdują się kamieniczki, domy mieszkalne oraz budynki użyteczności
publicznej a także lokale gastronomiczne...
4. ... na jego zaś powiedzmy środku nie posadowiono odpowiednika tarnogórskiej „Kopuły”
ani nawet go stamtąd nie usunięto, bo go tam wcale nie ulokowano, zamiast
takiej czy podobnej „struktury” ...
5.... dobrze widoczny jest solidnie wyznaczony parking dla samochodów, których codzienną
obecność w tym miejscu i liczbie kilku... dziesięciu ( uhonorowano znakami
poziomymi zgodnie z przepisami ruchu drogowego.
6. Można by się dopatrzeć jeszcze tego czy owego, jak np. zieleni miejskiej ale
po co, skoro ten „rynek” znacznie różni się od tarnogórskiego, co jako mieszkańcy
powiatu łatwo możemy naocznie stwierdzić, odwiedziwszy Radzionków w dogodnym
nam terminie. I oba, a także inne nam znane, w zaciszu domowym porównać.
Zdjęcie – głównymi postaciami na większości zdjęć, które w
miniony piątek zrobiłam, byli żołnierze (Święto Wojsk Radiotechnicznych),
mieszkańcy Radzionkowa i innych miejscowości oraz urzędnicy różnych szczebli ,
przedstawiciele mediów. Na jednym z moich zdjęć wszyscy ci ważni, z pierwszych
szeregów i rzędów, uroczyście i formalnie przystrojeni znaleźli się na drugim
planie, gdyż na pierwszym planie sfotografowano
dwie panie w strojach niekrępujących.
Zdjęcie - a jednak ci najważniejsi: wojsko i cywile.
Czy kobiety są leczone zgodnie z obowiązującymi zaleceniami i według tych samych standardów co mężczyźni, gdy chodzi o choroby sercowo-naczyniowe? Chociaż niektóre fakty świadczą o tym, że tak się nie dzieje, to jednoznacznie wyjaśnić tego stanu rzeczy się nie da. Tak twierdzi dr hab. n. med. Anna Posadzy-Małaczyńska z Katedry i Kliniki Hipertensjologii, Angiologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Problem ten wynika prawdopodobnie z panującego wśród lekarzy przekonania o mniejszym stopniu zagrożenia kobiet tymi chorobami niż mężczyzn. Zwrócił na to uwagę rzecznik Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Z czego wynika zagrożenie kobiet chorobami kardiologicznymi? W wyniku utraty
estrogenów po menopauzie znika ochrona hormonalna i dlatego wówczas u kobiet
czterokrotnie częściej niż u mężczyzn spotyka się nadciśnienie tętnicze, tendencję
do tycia, zaburzony metabolizm glukozy i lipidów oraz krzepliwości krwi. Dodatkowo
zauważono wpływ nadciśnienia podczas ciąży na przyszłe rokowania u kobiet w
zakresie powikłań sercowo-naczyniowych. Zaś cukrzyca typu 2 do siedmiu razy
częściej zwiększa ryzyko zachorowań kardiologicznych u kobiet, podczas gdy u
mężczyzn tylko dwukrotnie.
Na naszym
rynku wolnym od 01 października od „Kopuł” jest przestrzeń, po której hulają
sobie drepcząc i ... robiąc co fizjologiczne tu i tam, do woli gołębie a ławki
obsiadają ci i owi. Zniknął transparentny lokal
o formie architektonicznej prawie tak kontrowersyjnej jak szklana piramida w Luwrze lub Centrum Pompidou albo Sydney Opera House i szereg innych
budowli na świecie.
Zdjęcie - zwykła informacja ale i "ostatnie pożegnanie" z klientami a także, niespodzianka, podziękowanie właściciela.
Na rynku w pobliskim Bytomiu większość parasoli
należących do tak zwanych (nawet przez oficjeli) ogródków piwnych
zniknęła albo stoi mocno skurczona. Wolę jednak "letnie ogródki kawiarniane". Ale dalej. Otóż, można
tam nadal, jak latem, napić się piwa z plastikowych pojemników nazywanych dumnie
"kuflami jednorazowymi", a zakupionego w drewnianych budkach. Te lokale
gastronomiczne nie gwarantują jednak możliwości pozostawienia
fizjologicznych produktów przemiany materii w tzw. toaletach, gdyż takowych
pomieszczeń nie posiadają. A fizjologia? To już nie właścicieli problem, tylko
klientów.
Zdjęcie - nie każdy przedkłada plastikowe naczynia nad szklane czy fajansowe. Ławy bez oparcia też nie każdemu leżą w gustach. A co do desek na ścianach lokalu ... cóż, co sie komu podoba.
Na bytomskim rynku kawałek płachty zwanej banerem, z
jakimś dziwacznym, trudnym do zidentyfikowania nadrukiem, przysłania część
wejścia oraz secesyjnych drzwi pięknej kamienicy, w której znajduje się
miejscowe biuro informacji turystycznej. Czy każdy obserwator po
oględzinach
"scenografii" przysłoniętego wejścia do instytucji miejskiej
rozpozna, co baner przedstawia? Nie wiem. Ilu zaciekawionych przyglądać się
będzie plakatom, tablicom i napisom również w tym miejscu się znajdującym? Nie
potrafię zgadnąć. Przechodzień, widząc mnie skupiajacą uwagę na witrynie biura
zjadliwym w tonie głosem niepytany poinformował mnie, że władze miejskie
reklamują tutaj jedną ze szwajcarskich firm produkujących czekoladę. I dlatego
Bytom jest najmilszy. I już.
Zdjęcie - za duży baner, zaklejone plakatami, kartkami, karteluszkami witryny odrestaurowanej kamienicy szpecą i są dobra/złą (niepotrzebne skreślić) wizytówką użytkownika czyli urzędu miasta.
O uczestnikach i organizatorach oraz publiczności amatorskiego przedstawienia na temat fragmentu historii miejsca znanego obecnie dzięki znajdującemu się w nim obiektowi pod nazwą Górnośląskie Centrum Rehabilitacji z pewnością ktoś kompetentny i upoważniony napisze w odpowiednim czasie dłuższe i wyczerpujące sprawozdanie. Ja natomiast w tym miejscu zrobię inaczej czyli krótko wypunktuję.
Ale wcześniej fotka. Zmiany zaszły nie tylko na terenie parku repeckiego ale i w centrum miasta. Przykładowo teren dawnych wyrobisk górniczych pokryty został budynkami, dachami, ogrodzeniami, instalacjami, asfaltem i betonem. Na zdjęciu - widok na ratusz i kościół ewangelicki z ulicy Skośnej.
A teraz do rzeczy:
1. „W salonie muzycznym markizy Blanki Henckel von Donnersmarck” – tytuł
Zdjęcie - to moim zdaniem gwiazdy/gwiazdeczki inscenizacji:młodzież artystyczna. Cudowne, iskrzące oczy dziewcząt i ten ujmujący uśmiech amanta filmowego. No i talent! Talent taneczny, niezaprzeczalny!