Wrzesień 2002r. Odwiedziłam miasto, w którym nie było
mnie przez lat 20. Spędziłam wówczas w tamtych stronach 4 dni
wrześniowe: zwiedzanie okolic, spotkania z krewnymi,
ciepłe wieczory spędzane
na rynku przy stolikach ogródków kawiarnianych, spacery po starówce,
wzruszenia wzbudzane widokiem kamieniczek
rozmieszczonych wzdłuż "rynny"; niezwykłe różnice poziomów między krawędziami
płyty rynku a na dodatek, przez środek, jak rynna, biegnie ulica, stromo w dół.
Zdjęcie - światła nocą łagodzą i ocieplają to, co za dnia...
Sierpień 2012. Przyjazd po 10 latach.
Dzisiaj nie ma ogródków, stolików, siedzących przy nich ludzi, cienia starych
drzew. Jest beton, piaskowiec, "patelnia słoneczna", mniej pieniędzy w kasie
tamtejszej gminy i... czegoś mi żal. I znowu punkt na stycznej między dwoma
miastami górniczymi: "srebrnymi" Tarnowskimi Górami i "naftowymi" Gorlicami.
"Nie chcemy rynku, który wygląda jak grobowiec -
mówią mieszkańcy Gorlic! Blisko dwa lata Gorlic znosili
utrudnienia związane z rewitalizacją rynku i wreszcie się doczekali. Niestety
efekt końcowy przeraził wielu z nich." To cytat z lokalnej prasy.
Koszt: 17 133 574,42 zł , w tym 11 357 623, 86 zł pochodziło
ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
Zdjęcie ... za dnia jest tu kanciasto, zimno, smutno. I nawet na ustawionych wzdłuż kamiennych płyt ławeczkach niechętnie przysiadają przechodnie. No chyba, żeby się napić z torebki...