Hrabstwo Kłodzkie na Śląsku z tarnogórskim akcentem

Nazwisko mieszkańca powiatu tarnogórskiego, pana Andrzeja Terleckiego, znalazłam w pijalni polanickiego kurortu. Podpisano nim rysunki satyryczne, które wystawiono na wystawie pod nazwą "Kurorty i kuracjusze". Znaczy się: tarnogórzanie potrafią! Trafiają ze swą twórczością na odległe krańce kraju. Gratuluję, panie Andrzeju! 

        

A tu jeszcze ALBUM FOTOGRAFICZNY czyli zbiór kilku fotek z Hrabstwa Klodckiego na Szląsku.
LĄDEK Zdrój 2012



Pieniawa na pocieszenie

Ciągle jeszcze mecz polskiej drużyny plącze się między plątaniną zwojów mojego mózgu, kciuki zesztywniałe od zaciskania wreszcie wiotczeją, życie pędzi obok Euro bez opamiętania, a ja pocieszam się utrwalonymi widokami z wycieczki po kilku miejscowościach w Kotlinie Kłodzkiej. Wambierzyce, Duszniki, Kudowa (i Czermna), Polanica.

        
Polanica wieczorową porą, piłkarscy kibice biało-czerwoni, iluminacja budynku Wielkiej Pieniawy" w Polanicy, wszędobylskie flagi, rozmnożone banery, telebimy, telewizory... Wspomnienia...
CDN 


Zwyciężający i przegrywający

 Nad drzwiami wejściowymi do kamienicy twarz spokojna, opanowana, surowa, bo kamienna. Oczy patrzące a nie widzące, choć otwarte. Usta słowami wypełnione a niesłyszane, głowa myśląca myślami zastygłymi. Drzwi wejściowe do okazałej trzypiętrowej kamienicy posiadają dobrze zachowane główki lwów i łby smoków (chyba tych, z którymi walczył święty Jerzy). Nad nimi męska głowa a jeszcze wyżej, na fasadzie trzeciej kondygnacji, głowa kobieca. Przyciągają moją uwagę i wywołują refleksję, że budowniczowie przeszłości zostawili trwałe, wiekowe, chociaż nie wieczne dowody swego talentu twórczego i umiejętności rzemieślniczych. Nic odkrywczego. Po Euro 2012 też pozostaną budowle. No i długi. Ale póki co, nie martwimy się tym: show must go on.

A imię jego 44!

Mijam te drzwi i kojarzę z mijaniem wydarzeń - mecze piłki nożnej. Gówne troski i radości czerwcowych dni wynikają ze zwycięstwa albo klęski. Ważne mecze, ważniejsze drużyny, najważniejsze wyniki. Te finansowe. Winners: UEFA and PZPN, loosers ...




Profesjonalnie i bezpiecznie

Podróż trwała kilka godzin. Kierowca autobusu miał na sobie jasną koszulę, czystą i zaopatrzona w krawat, był stosownie oszczędny w słowach ale udzielał potrzebnych podróżnym informacji: "Pięć minut postoju", "Dziesięć minut postoju". Zdarzyło mi się usłyszeć od znajomego relację z jego niedawnego przejazdu PKS-em. Wspominam, że powiedział mi mniej więcej coś takiego: "Pod koniec wielogodzinnej jazdy kierowca autobusu zaczął wyczyniać albo po prostu wykonywać czynności, które obserwowałem w lusterku wstecznym umieszczonym przy jego miejscu pracy a widocznym z mojego fotela pasażera. Zapewne zamierzał zapobiec ogarniającemu go zmęczeniu, nudzie i zaśnięciu za kierownicą. A więc: 1. gładził wielokrotnie dłonią swoją czaszkę od czoła do potylicy. 2. skrobał jedno ucho (raczej małżowinę uszną) a do drugiego wkładał mały palec 3. przy pomocy małego lusterka kontrolował stan wypełnienia resztkami jedzenia przestrzeni między swymi zębami 4. przeprowadził kilkuminutową rozmowę przez komórkę. 6. poprawiał wielokrotnie kołnierzyk koszuli i krawat (przygotowywał sie do randki?) Innych czynności nie pamiętam, ale były, oj, były. Wszystko to miało miejsce powożenia autobusem na drodze wijącej się w górę i w dół, która wiodła przez malownicze górzyste tereny naszego pięknego kraju". Tyle wspomnień z pogaduszki ze znajomym. Dygresja: i jemu i mnie udało się dotrzeć do celu. Ufff. Po opuszczeniu pojazdu na dworcu autobusowym nie omieszkałam podziękować kierowcy za bezpieczne dowiezienie całokształtu pasażersko-mechanicznego do celu. Bez ironii, sarkazmu i przekąsu. Po prostu z ulgą "Nie ma za co. Dlaczego miało być inaczej?" - uprzejmie odpowiedział pan kierowca zawodowy. No tak, dlaczego. Przecież to było dwóch różnych kierowców, w różnych miejscach i czasie.


Larisch, Koschutzki na naszej ziemi

Na godzinę przed otwarciem lokalu nie odmówiono mi podania kawy! Z przyjemnością wypiłam ją siedząc pod parasolem we wzrastającym przed budynkiem "Restauracji pod Platanami" w Wilkowicach ogródku kawiarnianym. To drobne wydarzenie przypomniało mi hasło, które pamiętam z czasów "dziecięctwa" mego: "Klient nasz pan".

       


Młody a równocześnie kompetentny menadżer (maniery wysokiej klasy maitre d'hotel), nie tylko posługiwał się komputerem, przyjął moje niewielkie zamówienie ale i zainteresował się innymi gośćmi i udzielił informacji o posiadłości. Męski personel restauracji ... no, no! Plusik! Plus! Za takt, wdzięk, bezpretensjonalność, profesjonalne zachowanie i
młodzieńczą ... męskość. Następną wizytę w dawnej posiadłości Larischów i Koschutzkich zaplanuję w celu rzetelnego przetestowania tamtejszej kuchni. Na pierwszy rzut oka, ucha i nosa... fajnie, fajniście, fajowancko.

Restauracja w majątku dawnej szlachty śląskiej działa chyba bez zakłóceń. Restaurowanie parku, pałacu i przyległych zabudowań daje pozytywne rezultaty.
Wniosek: stare, zabytkowe obiekty mogą dobrze spełniać funkcje turystyczne, gastronomiczne, gospodarcze (nadal działa tamtejszy młyn zbożowy), przedsiębiorcy
uzyskują oczekiwane efekty swej działalności, poszukujący pracy - zatrudnienie, lokalne dziedzictwo historyczne zostaje zachowane. Takiej opieki właścicieli oczekiwałabym a tym, z majątku Larischów gratuluję.

Odwiedzę znowu Wilkowice, Laryszów, Rybną. I zachęcam do odwiedzin. Samochodem, autobusem, na rowerach, konno i w powozach albo pieszo. Rzut beretem z zamku rycerza Adama Wrochema.

       

Zdjęcie - inny, okazały pałac w naszym powiecie, Rosenthala i Donnersmarcków, znalazł się na pamiątkowych pudełkach przygotowanych przez Beatę Hetmańczyk. Małe obrazki a wielkość budowli oddają całkiem dobrze. Kolejny cel odwiedzin. Może pałacyk w Wilkowicach doczeka sie pamiątek z własnym wizerunkiem.



Bajka o zaufaniu

... A kiedy dziewczynka z czerwoną torebką po raz nie wiadomo który otworzyła drzwi domu, zobaczyła siwą, skurczoną postać. Dzisiaj zdecydowała się pytać.

- Dlaczego masz, Kochana, takie duuuuuże oczy? Przecież ledwo co widzisz, bo mgła przesłania ci źrenice.
- Żebyś mogła patrzeć w nie co rana z tą miłościa, którą nawet przez tę mgłę widzę.
- Dlaczego masz takie duuuuże uszy, Mileńka? Przecież nie słyszysz nawet moich nawoływań.
- Żebyś mogła je głaskać delikatnie, jeśli tylko masz na to ochotę.
- Dlaczego nasz taki duuuuży, wystający nos, Najdroższa? Przecież niewiele zapachów do niego wnika.

- Żebyś muskała go czasem swoim nosem, gdy podchodzisz do mnie.

 A kiedy dziewczynka zadała te pytania i usłyszała te odpowiedzi, pomyślała, że przez wiele minionych lat nic się właściwie nie zmieniło. Obrazy są tak samo barwne, dźwięki tak samo czułe, a zapachy najbliższe. I dotyk najcieplejszy. A istota, którą przytula co dnia, jest ciągle tak samo ufna. Jak nikt inny w świecie.  

      

Zdjęcie




Hipokrates dzisiaj żywy

"Dobrze jest, gdy lekarstwo jest pokarmem a pokarm lekarstwem".

Przeczytałam te słowa Hipokratesa na małej ulotce reklamującej miód. Pomyślałam: „Fajny chłop ze starego Hipka!”. Krótkim zdaniem pobudził moją fantazję i stało się: teraz, wiosną, czuję "nosem" wyobraźni przyszłe letnie i lipcowe zapachy kwitnących lip. Czekam na tę porę, gdy iść będę polnymi drogami, między nielicznymi już wzgórkami szybów i szybików, między rzadkimi już warpiami, które teraz, często bywa, dla mieszkańców i tych przyjezdnych, są niewiadomego pochodzenia niepotrzebnymi kupami ziemi.

Miód lipowy, akacjowy, gryczany, spadziowy, wielokwiatowy (i inne jego rodzaje) to naturalny produkt znany w lecznictwie od ponad 4 tysięcy lat. Jak w minionych tysiącleciach i teraz z kwiatów lip przydrożnych pszczoły nektar zbiorą i miód przygotują a ja kwiaty pachnące wysuszę w płóciennych woreczkach. W jesienne i zimowe wieczory zapachy i słońce znad pól i warpii jak znalazł; uleczą nerwowe i zmęczone tkanki. A gościowi z Bytomia, Dąbrowy Górniczej, Krakowa czy Zabrza powiem: "Wróć tutaj latem. Do naszego urokliwego miasteczka z nie tak starą ale ciekawą historią. Z jeszcze pofałdowanym ale już prasowanym żelazkiem maszyn budowlanych krajobrazem. Nie spóźnij się!".

        
      Zdjęcie pochodzi sprzed dwóch lat. Okolice ulicy Staszica, Kamiennej, Wodociągowej. Dołki i wzgórki być może dzisiaj już nie istnieją, zasypane, zrównane z miernym poziomem zero. Kto je dzisiaj znajdzie, może uważać się za ... ma niezłą wyobraźnię. Ostrowiec i TG - w obu miejscowościach wydobywano rudy żelaza. W obu zostały resztki warpii. I tyle słów, jak tu:
- Szkoda, bo bezpowrotnie odchodzi część tradycji naszego regionu, która zapisała się głęboko w jego historii - przyznaje archeolog Kamil Kaptur i dodaje, że z kopalni zlokalizowanych w pasie od Mychowa po Goździelin korzystały huty w Mychowie, Czętocicach, Kuźni, Ostrowcu i Bodzechowie."
http://www.mmostrowiec.pl/artykul/gina-naziemne-czesci-dawnych-kopalni-rudy-zelaza

 




strona :  1 |  2 |  3 |  4 |  5 |  6 |  7 |  8 |  9 |  10 |  11 |  12 |  13 |  14 |  15 |  16 |  17 |  18 |  19 |  20 |  21 |  22 |  23 |  24 |  25 |  26 |  27 |  28 |  29 |  30 |  31 |  32 |  33 |  34 |  35 |  36 |  37 |  38 |  39 |  40 |  41 |  42 |  43 |  44 |  45 |  46 |  47 |  48 |  49 |  50 |  51 |  52 |  53 |  54 |  55 |  56 |  57 |  58 |  59 |  60 |  61 |  62 |  63 |  64 |  65 |  66 |  67 |  68 |  69 |  70 |  71 |  72 |  73 |  74 |  75 |  76 |  77 |  78 |  79 |  80 |  81 |  82 |  83 |  84 |  85 |  86 |  87 |  88 |  89 |  90 |  91 |  92 |  93 |  94 |  95 |  96 |  97 |  98 |  99 |  100 |  101 |  102 |  103 |  104 |  105 |  106 |  107 |  108 |  109 |  110 |  111 |  112 |  113 |  114 |  115 |  116 |  117 |  118 |  119 |  120 |  121 |  122 |  123 |  124 |  125 |  126 |  127 |  128 |  129 |  130 |  131 |  132 |  133 |  134 |  135 |  136 |  137 |  138 |  139 |  140 |  141 |  142 |  143 |  144 |  145 |  146 |  147 |  148 |  149 |  150 |  151 |  152 |  153 |  154 |  155 |  156 |  157 |  158 |  159 |  160 |  161 |  162 |  163 |  164 |  165 |  166 |  167 |  168 |  169 |  170 |  171 |  172 |  173 |  174 |  175 |  176 |  177 |  178 |  179 |  180 |  181 |  182 |  183 |  184 |  185 |  186 |  187 |  188 |  189 |  190 |  191 |  192 |  193 |  194 |  195 |  196 |  197 |  198 |  199 |  200 |  201 |  202 |  203 |  204 |  205 |  206 |  207 |  208 |  209 |  210 |  211 |  212 |  213 |  214 |  215 |  216 |  217 |  218 |  219 |  220 |  221 |  222 |  223 |  224 |  225 |  226 |  227 |  228 |  229 |  230 |  231 |  232 |  233 |  234 |  235 |  236 |  237 |  238 |  239 |  240 |  241 |  242 |  243 |