
Zdjęcie - Katowice ; z podziemi katowickiego ronda na powierzchnię wygląda świetlisty i przejrzysty "kapelusz". A co pod nim? 30 kilometrów od TG. Łatow zobaczyć, dowiedzieć się, ocenić. Stolica śląskiej aglomeracji rozwija się intensywnie.
W jesiennym, aczkolwiek pogodnym nastroju, nostalgiczne przemyślenia.
* * *
Życie to pociag, kto w nie wsiadł,
Ma bilet już na tamten świat.
Ze zbioru pt. "Piórka prawie wszystkie" fraszek Jana Sztaudyngera, z rozdziału "Życie i przemijanie".
Tę wysublimowaną i lekką jak piórka sztaudyngerowską esencję egzystencji ludzkiej sączę po kropelce. Według przepisu poety. Smakuje lepiej, niż wypita jednym łykiem.
Kropelkami
Miły czytelniku, upraszam Cię wielce,
Nie pij fraszek haustem - sącz je po kropelce.
Ściana przychodni przy ul. Piłsudskiego 16 ma kilkadziesiąt ubytków w tynku, dziur, które nie są dobrze widoczne, gdyż tynk jest szary. No i któż by je tam zauważył nie podniósłszy wzroku ponad poziom witryny sklepowej.
Dziury zachowały swój nienaruszony ręka ludzką kształt, jedynie naturalna erozja wpłynęła na ich wygląd, jak sądzę. Skąd się wzięły na ścianie? A z karabinu maszynowego jakiegoś "ruska", co to sobie przy wejściu w styczniu 1945 roku serię z niego wywalił wprost do najwyższego wówczas budynku widocznego na wejściu do miasta. Tak opowiadają tarnogórzanie, którzy wówczas nastolatkami, dziećmi będąc, o wydarzeniu wiedzą.
Zdjęcie - Pierwszym właścicielem willi (i pobliskiego a dziś nie istniejącego tartaku) był Simon Leschnitzer. Obecnie budynek ten nazywany jest najczęściej willą Moellera, od nazwiska drugiego jej właściciela.
Obok przychodni, przedwojennej Ubezpieczalni Spółki Brackiej, właśnie dobudowywany jest pawilon handlowy. O dziwo, poddawany jest on zabiegom "kosmetycznym", które nadadzą mu wygląd dostosowany do charakteru stojącej obok perełki architektonicznej - tzw. willi Moellera.
Jak minął dzień? Niedziela jak niedziela: pływanie w parku wodnym (w połączeniu z obserwacjami socjologicznymi), koncert w muzeum (z przeżyciami muzycznymi), kościół (z modłami cotygodniowymi), słońce (z dodatkami jesiennymi do psiego spaceru).
...............................................................
Kamienica numer 10 przy ulicy Piłsudskiego należy nie tylko do najładniejszych w mieście, ale też jest jedną z moich ulubionych. Została wyremontowana chyba przed rokiem z wielką pieczołowitością. Właściciele nie przykryli elewacji styropianem lecz pozostawili wspaniałe podkowiaste, imitujące koronę obramienia okien wystawowych na parterze, zachowali i odnowili reliefy, lodżie i balustrady balkonów. Kwiatowe motywy z nadproży okien, maszkarony w formie męskich twarzy i te dwa piękne oblicza kobiece podziwiać można stojąc po przeciwnej stronie ulicy, pod halą targową, czekając przy przejściu dla pieszych na zmianę świateł kierujących ruchem.
Mam wiele zdjęć fasady tego budynku ale czasem wyjmuję aparat fotograficzny i robię kolejne zdjęcie, w innym świetle, z innego ustawienia. I przenoszę się w wyobraźni chociaż na kilka minut do dawnego lokalu "Kaiserkrone", z którego wnętrza można było obserwować przez witryny chodniki, ulicę albo usiąść przed później mieszczącą się tu "Silesią", przy rozłożonych stolikach i krzesłach osłoniętych markizą.
Od dziesiątek lat kamienica numer 10 sąsiaduje z prostym budynkiem, powiedzielibyśmy dzisiaj, "bloku mieszkalnego". Prostego, szaro-burego, nieciekawego. Ale od kilku dni mamy zmianę! Remont poszedł w dobrym kierunku, inwestorowi należy się pochwała.
Elewację bardzo gustownie zmieniono; mam nadzieję, że nie przykryją jej paskudne i wielkopłaszczyznowe reklamy, szyldy. Ciekawa jestem, jak ta budowla wyglądała zaraz po jej oddaniu do użytku, na krótko przed wojną, kim był jej właściciel. W międzywojniu, krótko, przez 20 lat, funkcjonował w architekturze kierunek modernistyczny. Na fasadzie budynku umieszczono napis "Jan Zacher 1936". A więc "tarnogórska moderna"?
Dobrze byłoby... Litera "Y".
Jak "ystota".
Mówi się, że to
spokojne, udomowione stwory ale niejednokrotnie sprawiają one
wrażenie okrutnych i dzikich; polują podobno na żywe
stworzenia, głównie ssaki. Gniazda zakładają najczęściej
w odosobnieniu, w pobliżu zaawansowanych
technologicznie urządzeń gwarantujących im kontakt z
otoczeniem.
Wiąże się je ze skarbami, które mają one podobno wydobywać z czeluści wszechświata za pomocą potężnych dziobów i pazurów, zaś w gniazdach swych gromadzą czarne złoto i połyskujące świetliście barwy. Nierzadko zażarcie bronią owych skarbów i bywa, że (podobnie jak smoki) wpatrują się w nie godzinami.
Są mylone z gryfami ze względu na podobieństwo charakterologiczne i podobne zachowania. Czy to internauci?