Dzień niezwykły, ze strzelaniną.
8 kwietnia 2012, 08:42Przypomniałeś mi też tym tekstem czas, gdy jako kilkuletnia dziewczynka słyszałam co roku słowa mojego tatusia: "Jutro rezurekcja, trzeba wcześnie wstać. Gdy ja byłem dzieckiem, to dopiero były rezurekcje w naszym kościele, w nocy! Kiedyś to były święta!".
Rezurekcja albo procesja w dzień wielkanocny cum Sanctissimo z grobu wyjętym bywała taka, jaka jest i dzisiaj, trzy razy obchodząca dokoła po kościele wewnątrz albo dokoła kościoła po cmentarzu lub krużgankach kościelnych, według sposobności, jaka gdzie była. Zaczynała się ta procesja w miastach wielkich zazwyczaj o godzinie północnej z soboty na niedzielę. Gdzie atoli byty katedry, zaczynała się w wieczór w sobotę o godzinie dziewiątej. Po wsiach i miasteczkach małych, do których parochii należały wsie, zaczynała się do dnia w niedzielę albo też na wschodzie słońca. Niemal wszędzie po wsiach i małych miasteczkach podczas tej uroczystej procesji strzelano z moździerzów, z harmatek, z organków, to jest kilku lub kilkunastu rur w jedno łoże osadzonych, w jednym rzędzie żłobkowatym zapały mających, lontem jak harmatki i moździerze zapalanych, albo też z ręcznej strzelby, pod którą w niektórych miejscach stawali żołnierze, gdzie mieli konsystencje, a gdzie nie było żołnierzy, mieszczankowie z różnych cechów lub na wsiach parobcy. A że ci ludzie nie wyćwiczeni w taktyce częstokroć nie razem, lecz po jednemu lub po kilku wydali ognia, co się czasem i żołnierzom trafiało, przeto urosło przysłowie między myśliwymi, kiedy w kniei gęsto do zwierza strzelano: "Strzelają jak na rezurekcją."
Piątek na piątkę!
6 kwietnia 2012, 20:00...................................................................................................................
Nieskodyfikowanym zapisem jeszcze nie "języka" a jednak ciagle gwary śląskiej życzę;
Na ta Wielganoc winszuja Wom i Waszym Familijom
bogosławiyństwa bożygo,
zdrowio, wiela szpasu,
na stole jajców moc i mokrych łachów na dyngusa.
Zdjęcie - przez kilka długich miesięcy trwał remont dachu w kościele w Starych Tarnowicach. Teraz, na Wielkanoc, wierni mogą podziwiać piękną dachówkę i bezpiecznie gromadzić się pod nią na modłach. Dzięki zabiegom proboszcza Ludwika Spohra w 1899 roku położono kamień węgielny pod budowę Nowego kościoła p.w. Św. Marcina. Przekazane na ten cel osobiste oszczędności skromnie żyjącego proboszcza dały początek społecznej zbiórce pieniędzy i tak parafianie i sponsorzy (w tym rodzina Donnersmarcków) idąc za wzorem szlachetnego kapłana wznieśli wspólnie świątynię.
Środa to nie wtorek ale jest Gwarek
4 kwietnia 2012, 20:34Dużo więcej niż zwykle, bo 32 strony, zawiera wielkanocny numer tygodnika "Gwarek".
Na 19-tej stronie umieszczono wiadomość; oto Rada Miejska przyjęła uchwałę o ogłoszeniu roku 2012 Rokiem Obchodów Jubileuszu 450-lecia Nadania Herbu Miastu Tarnowskie Góry. Urodziny Miasta!
W jednym szeregu (chociaż na dwóch krańcach stołu obrad) koalicja większościowa z opozycją jednogłośnie zagłosowały za przyjęciem projektu. Ponad podziałami politycznymi, zgodnie, w interesie miasta. Zamieszczone w notce słowa radnego Piotra Szczęsnego o okazji do promowania miasta i jego bogatego dorobku usposobiły mnie pozytywnie. Natchnęły mnie też nadzieją słowa burmistrza Arkadiusza Czecha; ten bowiem pozytywnie oceniwszy projekt, poinformował o trwających już do obchodów przygotowaniach.
Lepiej późno niż wcale ale lepiej wcześniej niż później, chciałoby się rzec.. Cóż! Cieszę się z tej uchwały i chociaż z powodu "legutkiego" opóźnienia organizacyjnego nie spodziewam się przygotowania tak bogatego programu obchodów jak w Pszczewie, Hajnówce, Radomiu, Radomsku, Giżycku, Opatowie, Łodzi, Krakowie, Starym Sączu, Białobrzegach, Ostrzeszowie....itd, itd. ufff....i Bóg wie gdzie jeszcze, to przewiduję, że zarówno te coroczne miejskie imprezy jak i te okazjonalne ściągną do TG dawnych mieszkańców, nowych gości, przedsiębiorców i polityków. To rzeczywiście okazja do prezentacji na żywo walorów miasta. I sprowadzenia do niego na tę okazję i na przyszłość ... kasy do kieszeni mieszkańców, lokalnych przedsiębiorców i do miejskiej kasy.
Witraż przedstawiający ostatnią wieczerzę pochodzi z pracowni Victora von der Forsta i zamówiony został wraz z innymi do Kościoła p.w. św. św. Apostołów Piotra i Pawła przez księdza Franciszka Kokota przed ponad 110 laty. Czy apostołowie zgromadzili się wokół Chrystusa w środę?
Jak postępować przy suchym kaszlu
31 marca 2012, 21:25leczenia.
http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/15613/1.html
rtykuł "Jak postępować przy suchym kaszlu"
Autor: Marta Koton-Czarnecka
Artykuł opublikowany w numerze: Pulsu Medycyny 5 (244)
Data publikacji: 2012-03-22
Lost TG.
29 marca 2012, 21:06
Zdjęcie - zachęcam do obejrzenia tego starego, nowego miejsca w narożnej kamienicy u zbiegu ulic Strzeleckiej i Sienkiewicza.
Lokal przeszedł niedawno niewielki remont. Zniknęły dziwaczne drewniane deski, które zastawione były zbieraczami kurzu - butelkami, kubkami, wazonikami czycósiktakiego. Zostały stuletnie kafle pobłyskujące glazurą na ścianach i chociaż w niektórych miejscach płaszczyzny bieli i zieleni "nadkancerowane" zostały naturalną erozją użytkowania, podziwiać można umieszczone na nich sylwetki roślin niosących w górze korony kwiatów i sięgających korzeniami podłogi.
Jestem pewna, że istnieje gdzieś w mieście, a z pewnością poza nim, wiele bardziej wyszukanych wzorów i więcej bardziej precyzyjnie wykonanych starych płytek ale widok tych właśnie potrafi ukoić moją duszę.
I mniemam, że właściciel lokalu w tej narożnej kamienicy pozostawił te kafelki na ścianach także ze względu na siebie, ku zaspokojeniu własnej wrażliwości estetycznej. Może z nostalgii, z podziwu dla pracy dawnych rzemieślników, na pamiątkę starych, pięknych i zamożnych Tarnowskich Gór?
Wynoszę z dawnej rzeźni włoską a jednak polską pizzę z uśmiechem, z optymizmem; z obrazkiem biało-zielonych kwiatków i kraciastej ściany. Not lost TG.
Wyjątkowy człowiek w małym mieście.
26 marca 2012, 04:03Jako ten, który otworzył drzwi i wstrzymał zegar zapewne pozostanie w pamięci wielu tarnogórzan proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej, Szymon Czembor. To postać przemykająca kilkakrotnie przez mój blog. Formalnie, uroczyście, publicznie i całkiem prywatnie, towarzysko zapamiętam spotkania z księdzem.
Nieobecna na pożegnalnym nabożeństwie 25 marca wspominam niedawne z ojcem Szymonem spotkanie, w lutym, gdy wiadomym był już ponad wszelką wątpliwość termin objęcia przez niego parafii na Mazurach, spotkałam się z księdzem w małej, skromnej salce parafialnej. Zaskoczeniem były dla mnie reprodukcje pocztówek z widokami starych Tarnowskich Gór przypięte pinezkami do tablicy; myślę, że wyjadą one z księdzem w nowe miejsce jako miła pamiątka z naszego miasta..

Mieszkańcom Szczytna lekko zazdroszczę - pozyskali, bowiem światłego, otwartego i niosącego spokój duchownego. Obok żalu, który pozostanie już teraz we mnie, odczuwam też radość i wdzięczność za otwarte przez ponad 10 lat drzwi kościoła, za otwarty umysł i serce, za pozostawiony trwały ślad jego działalności. Szczerze, po tarnogórsku życzę księdzu pomyślności. I po raz kolejny dziękuję.
PS. upragnioną odbitkę pieczęci pamiątkowej, otrzymałam. Na książeczce autorstwa ksiedza Czembora o dziejach parafii ewangelickiej w Tarnowskich Górach. W mieście, gdzie krzyżowały się w przeszłości drogi kilku narodów i wyznawców kilku religii. Gdzie żyli i pracowali jego mieszkańcy jakże różniący się od siebie dla wspólnego dobra.

Zniszczony mur kościelny nie dzielił, nie odgradzał kościoła od miasta; bramę w nim ksiądz Czembor otwierał często i chętnie. Podobnie jak i drzwi kościelne prowadzące z rynku do wnętrza świątyni.

Na granicy światła i cienia, za zamkniętą a jednak otwartą bramą jest miejsce, gdzie potrafią się porozumieć ze sobą ludzie związani z Tarnowskimi Górami: redaktor Zbigniew Markowski, pastor Szymon Czembor.
Nowość! Wiosna!
22 marca 2012, 00:16..............................................................
Tak, zima minęła,
wiosna nastała, dzień 21 marca to dobra wróżba na przyszłe dni:
"oczko". Słoneczna pogoda wprowadza miły przedświąteczny nastrój i
poczucie beztroski. Widać już wokół nas wiele gadżetów
związanych ze zbliżającą się Wielkanocą. Jednym z takich
okolicznościowych jest jajko wielkanocne czyli "po noszymu
kroszonka". Te kroszonki widoczne na fotce wykonane zostały przez panią
Beatę Hetmańczyk, która własnoręcznie wykonuje wiele przedmiotów albo zdobi je,
a upodobała sobie technikę zdobienia zwaną
decoupage.