"Przyjemnie tu usiąść" - powiedziała do mnie Pani Senator Maria Pańczyk-Pozdziej dzisiaj przy stoliku na rynku. Z naszego letniego salonu miejskiego zniknęły wprawdzie skrzynie z kwitnącymi kwiatami, które stały tu przez całe lato, ale nadal to miejsce wypełnione ciepłym powietrzem późnego lata usposabiało pogodnie. Raz po raz ktoś podchodził, a to zagadywał, pytał, a to po prostu tylko pozdrawiał. Grupa sympatycznych emerytów przesiadujących tu codziennie przed południem bez zakłopotania się z Panią Senator porozumiewała. Byli tu również młodzi ludzie.
Zdjęcie - Maria Pańczyk-Pozdziej (Senator RP) - na pierwszym planie. Dariusz Kosiński (młody tarnogórski przedsiębiorca) - gościł w swoim lokalu i ogródku letnim już niejedną znakomitość.
I znowu to miejsce, nasz rynek, salon miejski, panorama tarnogórska, stało się skrzyżowaniem dróg historii i współczesności, miejscem, gdzie spotykają się w zgodzie przedstawiciele młodego i starszego pokolenia.
Wtorek i rynek.
27 września 2011, 22:40Zdrowie dla dzieci! Pieniądze dla dorosłych! (?)
25 września 2011, 00:01"170 specjalistów z całego świata obraduje w Łodzi na temat najnowszych osiągnięć w zakresie diagnostyki i terapii wad wrodzonych, które stanowią główną przyczynę umieralności noworodków na świecie. "
Puls Medycyny: http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/14919
...................
Uruchomienie kolejnego lokalu gastronomicznego (kawiarni, restaruracji, baru) pomoże reinkarnować stare miasto - tak się generalnie zakłada i z to założęnie i perspektywa budzi raczej radość nic zastanowienie. Dlaczego?
Równocześnie przysporzy właścicielom istniejących na starówce lokali bólu głowy - liczba klientów bowiem pozostanie ta sama (nowi tarnogórzanie nagle się przecież nie urodzą i nie stana klientami) a tylko rozłoży się na dotychczasowe i nowy lokal, czyż nie tak będzie? I tu zadanie dla zarządzających miastem - przyciągnąć do nas mieszkańców z miast sąsiednich, niezbyt odległych, aby właśnie w TG, u tarnogórskich przedsiębiorców, zostawili swoje ciężko zarobione pieniążki. Jak to zrobić? Już oni, ci zarządzający, dobry sposób wymyślą, jestem pewna.
Bijąc się z myślami, nie należy odstraszać komentujących!
23 września 2011, 22:32 "Bijąc się z myślami"... Hmmm... może niekoniecznie chodzi wyłącznie o "bitnego myśliciela" lub "bitego przez myśli", skonfliktowanego z własnym umysłem lub z umysłem sąsiada ze strony 6. tygodnika "Gwarek". Odniosłam wrażenie, że męski duet felietonistów piszący o różnych miejskich sprawach, czeka na odzew. Może poparcie, może kontrę. Nie wiem, czy należy podejrzewać obu Panów o kreatywne działania "proprowokacyjne", ale myślę sobie, że nie jest ich celem pisanie "na Berdyczów". Że adresatów założyli sobie konkretnych.
Przeczytałam zestaw felietonów na temat "Gwarków 2011". Czy odniosą się do nich
czytelnicy, tego nie mogę być pewna - wielu władza (jej przedstawiciele) onieśmiela i zamyka im usta. Wiem natomiast, że odezwać mogłaby się właśnie władza. Chociażby po to, aby nie okazać swego ... lekkiego stosunku do słowa pisanego i upublicznionego. Ale przede wszystkim, aby wyrazić, określić własne stanowisko wobec zaistniałych a opisanych przez dziennikarzy drobnych wydarzeń, które były elementami wielkiego, dorocznego wydarzenia miejskiego.
A skoro felietony, te z przeszłości i te dwa najnowsze, nie spotkały się z żadną reakcją, wyrażę tu swoją własną opinię... Stop! Późna pora więc niech ciąg dalszy nastąpi jutro.
Zdjęcie - bytomski lew po wielu latach internowania poza swym miastem wreszcie spokojnym snem śpi na rodzimym postumencie. Czuwa nad nim mały oddział innych lwów - oryginalne stojaki na rowery. Fontanna zapewnia rzeźkie powietrze w upalne dni. A jednak Bytom jeszcze nie zginął! Lew bytomski - symbol zaczarowanego Bytomia.
"S". To była litera "S" jak "sobie a muzom".
Patrząc z boku.
22 września 2011, 23:36"R" jak reklama lub rajd.
Wczoraj odbyło się pierwsze tarnogórskie spotkanie z lokalnymi kandydatami do sukcesu parlamentarnego. Ustawili się już w sposób zdyscyplinowany, prezentując
raczej en face, nie ... zaplecze. Widać na zdjęciach fotoreportażu. Są otwarci, zwarci, gotowi, pędzący lub w bezruchu, zapracowani itd.
http://tarnowskiegory.net.pl/foto/main.php?g2_itemId=31510
Skojarzenie z kierowcami i pilotami mknącymi przed siebie w ograniczonej przestrzeni samochodów niedawnego Rajdu Wisły, który ominął jak na ironię Wisłę. Jak zwycięzcy przeżywają sukces?
Zdjęcie - sukces pozwala rozkwitnąć. Załoga Kamisiński i Zmarlak.
Zdjęcie - na najwyższym poziomie! Załoga Szeja i Szeja et consortes tryska radością jak fontanna.
Po i przed. Zwykła kolej rzeczy.
21 września 2011, 22:59Litera "P"
Po... Lato już za nami, choć poranki jeszcze nie ściemniały zupełnie, a nocne zasłony wiszą ciagle na gwoździach z gwiazd, jednak bez dźwięków słowików i świerszczy. Minęło to lato, przesunęło się nad ludzkimi głowami wraz ze drepcącymi jeżami, muzykalnymi skrzydlaczkami, kwiatków barwami i płatkami, słońcem i powietrzem gorącym. Pozostało nam tylko jesienią i zimą wspominać jego pachnące ciepło. I marzyć, marzyć o nim, i że po wiośnie na powrót się z drgającymi fluidami zjawi.
O róży
Ach, czyż róża jeszcze ładną,
Kiedy płatki jej opadną?
"Ależ tak - rzekłem z głębi sumienia -
A marzenia? A wspomnienia?"
J. Sz.
Zdjęcie - Jeszcze przed Gwarkami z tarnogórskiego salonu letniego, płyty rynku, usunięto skrzynie z kwitnącymi roślinami, z kwiatami, których żywot niespodziewanie dla nich samych przerwano. Teraz siedzący przy stolikach w ciepłym wrześniowym powietrzu, mogą czasem zobaczyć odbijane przez szyby błyski promieni słońca opadającego coraz niżej.
Podsumowanie: święto minęło.
20 września 2011, 23:08Piętrowa kamienica przy Placu Żwirki i Wigury została wyremontowana. To własność miejska. Bardzo pozytywnie przyjęłam ten efekt działalności Urzędu Miasta. Zachowano i uzupełniono detale na elewacji, może i wnętrze budynku, mieszkania, klatki schodowe. Pójdę, zajrzę, porozmawiam.
Resztki niewielkiego parterowego domku na Kaczyńcu (widać go chyba na jednym z obrazków Mieczysława Muławskiego) zapowiadają ... No właśnie. To własność prywatna. Kaczyniec nieźle zachował swą starą choć skromną zabudowę. Co gotuje się dla tego obiektu na placu o charakterystycznej nazwie?
..................................................................................................
Przeczytawszy wpis Pana Burmistrza Arkadiusza Czecha na blogu jeszcze przed "Gwarkami" szalenie się ucieszyłam: oto słowami najgodniejszej osoby w
Tarnowskich Górach wyrażona została idea wielkiego dorocznego święta miasta: "To co najcenniejsze, to z czego jesteśmy najbardziej dumni to historyczny pochód. Bo gwarki to zabawa nawiązująca do historii i tradycji naszego miasta, o dużych walorach edukacyjnych".
Zdjęcie - a nie mówiłam? Rynek to nie tylko skrzyżowanie historii ze współczesnością ale i salon tarnogórski. W czasie tegorocznych Gwarków obecny burmistrz, Arkadiusz Czech, gościł także tarnogórskiego burmistrza z innej przestrzeni czasowej - Jakuba Gruzełkę. Niebywała gradka dla fotografujących: dwa w jednym (2 burmistrzów na 1 rynku, w 1 czasie)
To przed świętem. A po? Zainspirowana opiniami tarnogórzan i profesjonalnych opiniotwórców zamieszczonymi w "Gwarku" na temat Gwarków 2011, zrobiłam wielce skrótowe zestawienie:
MINUSY:
- brak właściwego zapewnienia bezpieczeństwa na trasie pochodu - bierność służb porządkowych była aż nadto widoczna,
- płyta rynku obstawiona stoiskami, namiotami, grillami (bezpieczne według gustu i możliwości ich właścicieli a nie zgodnie z charakterem święta - radosna demokracja usankcjonowała, co chciała
- otwarcie ... otwarcia Gwarków nie było
- zakończenie...(
PLUSY:
- piątkowy "Dzień tarnogórski" - dla mnie ładnie!
- jarmark rzemieślniczy i zabawy dla dzieci na Placu Wolności - bdb
- dostęp do wnętrza kościoła ewangelickiego do późnego wieczoru - celujący (możliwość uzyskania pamiątkowego stempla - rarytas)
- pojawiły się nareszcie w pochodzie barwy tarnogórskie - wyróżnienie dla grupy rowerzystów !
- ktoś podobno rozdawał darmowe numery Montes Tarnovicensis wśród widzów pochodu - wzór dla organizatorów na przyszły rok.
Podsumowując: lepiej niż rok temu i duuużo lepiej od incydentalnych Gwarków zorganizowanych przed trzema i czterema laty przez Urząd Miasta. Ukłon i podziękowanie dla organizatorów minionej, ostatniej edycji święta miasta.
Dowody obecności na starówce TG uczestników święta zostały błyskawicznie uprzątnięte. Następnego wieczoru na pobliskich rynkowi parkingach stało jeszcze tylko kilka samochodów lunaparku. Ale i one po 24 godzinach zniknęły.
Koncertowo, świątecznie. O!
18 września 2011, 21:13Na pierwszym z koncertów cyklu muzycznego w kościele ewangelickim nie mogłam być obecna. Ominęłam też koncert syna mojej koleżanki - wytrawnego gitarzysty, koncertującego w największych salach świata - grywa i w Carnegie Hall , oj grywa. Koncerty w Miasteczku Śląskim to coroczne doniosłe wydarzenie muzyczne o znaczącym wymiarze.
"O" jak "oklaski"
Raz w miesiącu, w niedzielę, w Sali pod Renesansowym Stropem naszego muzeum gromadzą się amatorzy a często i koneserzy muzyki. Tym razem obecni doświadczyli doznań osobistych, przejmujących i przyjemnych. Zostaliśmy poddani działaniu czaru, który spadł na nas deszczem magicznych dźwięków.
Zdjęcie - muzycy koncertując w muzeum, mogli być przez słuchaczy (tj. widzów) oglądani na ekranie telewizora.
Kwartet smyczkowy "Verbum" po każdym z odegranych utworów rozbijał tajemniczą kryształową kulę z gromkimi oklaskami. Kończąc tematem muzycznym z filmu "Zapach kobiety" utrwalił się w pamięci słuchaczy jako zespół biegłych muzyków, z ogromną fantazją, wszechstronnych. Na nasze szczęście.
Zdjęcie - po koncercie tradycyjnie wykonawców poproszono o zajecie miejsca w określonym miejscu. Oto Kwartet "Verbum", pan Jacek Woleński i ... dystyngowany mężczyzna w białej kryzie.
...........................................................................................................
Z relacji osób obecnych na piątkowej uroczystości "wręczenia sztandaru 5 Pułkowi Chemicznemu" wynikało, że ogólnie podobała się. Część oficjalnych gości sądziła, iż sztandar ufundowali wojsku radni i burmistrz. A przecież to każdy z mieszkańców oddzielnie i wszyscy razem tymi fundatorami są, a to przez przyjęcie uchwały Rady Miejskiej i przeznaczenie na ten cel z budżetu miasta określonej sumy. Więc może po prostu władze miasta przekazały sztandar władzom pułku w imieniu społeczeństwa. A kto komu imiennie wręczał, to już inna rzecz. Dla wielu ważna, ważniejsza niż sam sztandar.