"Mam wrażenie, że mieszkam w Intercity" - tekst,
który usłyszałem wczoraj od kolegi posła dobrze oddaje tempo
ostatnich dni (nie tylko ostatnich zresztą).
Po zabieganym poniedziałku, wczoraj jednodniowe, nadzwyczajne
posiedzenie Sejmu, na którym przyjęliśmy zmiany w urlopach
macierzyńskich wydłużając czas ich trwania do 52 tygodni. To
prawdziwa rewolucja; wielu już pewnie nie pamięta, że w 2001
r. ówczesny rząd skrócił czas trwania urlopu macierzyńskiego
z 26 do 16 tygodni.
Wróciłem do domu grubo po północy, a rano jak zwykle wczesna
pobudka i zawiezienie córek do przedszkola. Przedszkola odwiedziłem
dziś zresztą dwa, w ramach akcji "Cała Polska czyta
dzieciom". W "Wesołej Jedyneczce" czytałem
(tradycyjnie, jak w wielu innych przedszkolach) bajkę o żółwiu
Franklinie. W "Bajkowym Wzgórzu" było nietypowo - w
ramach obchodów Roku Tuwima czytałem wiersze tego poety.
Zainteresować dzieci poezją jest trudniej, ale w końcu sam głosowałem
za uchwałą ustanawiającą Rok Tuwima
PS.
W domu inna, bardzo poważna sprawa-starsza córka w poniedziałek
jedzie z przedszkolem do opery i dowiedziała się, że trzeba się
ubrać w najładniejsze ubranie, jakie się ma. Wybieramy więc
sukienkę już dziś...