Jakiś czas temu, z lektury „Gwarka” dowiedziałem się,
że są również zastrzeżenia do placu zabaw na os. Przyjaźń,
zbudowanego tam przez MTBS. Zaniepokoiło mnie trochę wyjaśnienie
ich prezesa, iż krytykowane urządzenie, konkretnie chodzi o
drabinkę do zjeżdżalni, "zostało wykonane zgodnie z
projektem". Brzmi znajomo, prawda? Tylko czy chodzi o zgodność
z projektem, czy bezpieczeństwo dzieci?
Pojechałem przetestować ten plac zabaw ze starszą córką. Już
na pierwszy rzut oka widać było, że rację maja mieszkańcy, a
nie prezes. Drabinka zjeżdżalni wygląda tak jak podnoszono w
mediach - pierwszy stopień bardzo wysoki (maluchowi trudno się
wdrapać), a między ostatnim a zjeżdżalnią bardzo mało
miejsca. Żeby jednak nie oceniać zbyt pochopnie, poprosiłem córkę,
aby przetestowała osobiście, jak wykonane jest to urządzenie.
Zaczęła więc wchodzić na drabinkę i gdy była na górze ...
w ostatniej chwili złapałem ją, kiedy leciała już głową do
przodu.
Naprawdę trzeba mieć mocno porąbane we łbie, żeby dopuszczać
tak niebezpieczne urządzenia dla dzieci!!! Mała odległości między
ostatnim stopniem, a zjeżdżalnią musi spowodować, że jakieś
dziecko zahaczy swoim butem i wywróci się lecąc głową do
przodu, rozbijając sobie nos i wybijając zęby. Przecież, do
cholery nie trzeba być specjalnie bystrą osobą, żeby to
dostrzec! Skąd taki problem w naszym mieście z niebezpiecznymi
placami zabaw ?!?!?
PS. Aby być obiektywnym chciałem poinformować, że
"inspekcja" nowego placu zabaw na Strzybnicy, wykonana
przez moje dwie córki, jest jak najbardziej pozytywna i z
czystym sumieniem, bez obawy o bezpieczeństwo dzieci, można
polecić go każdemu. Oczywiście szkoda, iż jest on taki mały,
ale inwestycje w place zabaw w naszym mieście dopiero raczkują,
więc nawet z takiego małego trzeba być zadowolonym.