Nadszedł w końcu czas, kiedy stajemy się lepsi i potrafimy przełamać się opłatkiem z osobami, z którymi na co dzień nie zawsze relacje układają się najlepiej. Oby na nadchodzący rok pozostało w nas trochę wiary w dobro i w człowieka.
***
A w ramach fotoreportażu, małe reminiscencje
świąteczno-kulinarne. Na pierwszym zdjęciu moje córki
przygotowują pierniki (czas i miejsce akcji – ubiegła sobota,
Chorzów, „Pod drewnianym bocianem”).
Kolejne dokumentują wczorajsze zdarzenia z naszej kuchni.
Przygotowuję ciasto, konkretnie murzynka. Tak jakoś
spontanicznie wyszło. Moja mama tak często opowiadała o tym,
jak piekłem ciasta w dzieciństwie, aż moje córki
kategorycznie zażądały od mnie wspólnego pieczenia.
Nieskromnie powiem, że udało się! Ciasto dobre, smak jak z
dzieciństwa.