Ciekawe zjawisko można dostrzec w tzw. mediach „niepokornych” (czyli antyrządowych) – zaskoczenie faktem, że Platforma Obywatelska nie atakuje Prezydenta Andrzeja Dudy.
Zaskoczeni są, bo przecież hejt i zalew podłości wobec Prezydenta Komorowskiego były w ich wykonaniu tak naturalnym zachowaniem, jak oddychanie. Przez pięć lat pluli, obrażali i szkalowali Prezydenta nie mając skrupułów przed użyciem nawet najbardziej absurdalnych bredni. Są więc skonsternowani faktem, że teraz nie idziemy w ich ślady, zwłaszcza, że początek prezydentury Andrzeja Dudy jest zaskakująco słaby.
Na tle gaf z początku kadencji szczególnie wyróżnia się stwierdzenie Prezydenta, że jego obietnice wyborcze ma realizować rząd (chyba jak wielu w pierwszej chwili nie potrafiłem uwierzyć, że Duda naprawdę tak powiedział! ). To przecież wręcz żenujące, wygląda jakby Prezydent oznajmiał: „Ja nie napiszę ustawy, nie dam rady, to dla mnie za trudne, nie potrafię, ja w ogóle nie chciałem być Prezydentem, prezes mi powiedział, że ja mam tylko wystartować!”.
Dlaczego Andrzej Duda tak się kompromituje, dlaczego pozwalają mu na to PR-owcy, którzy stworzyli jego wizerunek? Znajduję tylko jedno wytłumaczenie – świadomość faktu, że obietnica wyborcza jest nierealna i brak zamiarów jej spełnienia. Przygotowując konkretną ustawę Prezydent musiałby wskazać źródło jej finansowania. Co miałby wtedy powiedzieć – że proponuje wstrzymanie na 20 lat podwyżek emerytur, albo zwiększenie dla wszystkich podatków? Tym się różni rządzenie od kampanii wyborczej, ale do świadomości tej różnicy trzeba dorosnąć…
A takie jednoznaczne przyznanie, że można kłamać bez skrupułów ile wlezie, aby osiągnąć cel (w tym przypadku wygrać wybory prezydenckie) to coś potwornego. Jakiż to fatalny przykład i wzór np. dla młodych ludzi!
***
Drugim smutnym aspektem początku prezydentury Andrzeja Dudy jest to, jak jednoznacznie partyjna jest to prezydentura. W przypadku Bronisława Komorowskiego aż do przesady dbano o zachowanie niepartyjności najważniejszego urzędu w państwie – krążyły opowieści (prawdziwe) na temat tego, jak na uroczystościach z udziałem Prezydenta posłów Platformy usadzano w odległych rzędach, najlepiej tak aby nie rzucali się w oczy w kadrze.
Dla odmiany Andrzej Duda sprowadza swoją aktywność na razie właściwie wyłącznie do prowadzenia kampanii wyborczej PiS-u – jeżdżąc po powiatowych imprezach w towarzystwie parlamentarzystów i samorządowców PiS-u, którzy za chwilę w tych miejscach będą prowadzić swoją kampanię wyborczą.
Tylko, że sprowadzanie roli Prezydenta RP do „misia” pozującego z kandydatami jednej partii strasznie deprecjonuje najważniejszy urząd w kraju Panie Prezydencie…
Share on twitterShare on emailShare on wykop
Zaskoczeni są, bo przecież hejt i zalew podłości wobec Prezydenta Komorowskiego były w ich wykonaniu tak naturalnym zachowaniem, jak oddychanie. Przez pięć lat pluli, obrażali i szkalowali Prezydenta nie mając skrupułów przed użyciem nawet najbardziej absurdalnych bredni. Są więc skonsternowani faktem, że teraz nie idziemy w ich ślady, zwłaszcza, że początek prezydentury Andrzeja Dudy jest zaskakująco słaby.
Na tle gaf z początku kadencji szczególnie wyróżnia się stwierdzenie Prezydenta, że jego obietnice wyborcze ma realizować rząd (chyba jak wielu w pierwszej chwili nie potrafiłem uwierzyć, że Duda naprawdę tak powiedział! ). To przecież wręcz żenujące, wygląda jakby Prezydent oznajmiał: „Ja nie napiszę ustawy, nie dam rady, to dla mnie za trudne, nie potrafię, ja w ogóle nie chciałem być Prezydentem, prezes mi powiedział, że ja mam tylko wystartować!”.
Dlaczego Andrzej Duda tak się kompromituje, dlaczego pozwalają mu na to PR-owcy, którzy stworzyli jego wizerunek? Znajduję tylko jedno wytłumaczenie – świadomość faktu, że obietnica wyborcza jest nierealna i brak zamiarów jej spełnienia. Przygotowując konkretną ustawę Prezydent musiałby wskazać źródło jej finansowania. Co miałby wtedy powiedzieć – że proponuje wstrzymanie na 20 lat podwyżek emerytur, albo zwiększenie dla wszystkich podatków? Tym się różni rządzenie od kampanii wyborczej, ale do świadomości tej różnicy trzeba dorosnąć…
A takie jednoznaczne przyznanie, że można kłamać bez skrupułów ile wlezie, aby osiągnąć cel (w tym przypadku wygrać wybory prezydenckie) to coś potwornego. Jakiż to fatalny przykład i wzór np. dla młodych ludzi!
***
Drugim smutnym aspektem początku prezydentury Andrzeja Dudy jest to, jak jednoznacznie partyjna jest to prezydentura. W przypadku Bronisława Komorowskiego aż do przesady dbano o zachowanie niepartyjności najważniejszego urzędu w państwie – krążyły opowieści (prawdziwe) na temat tego, jak na uroczystościach z udziałem Prezydenta posłów Platformy usadzano w odległych rzędach, najlepiej tak aby nie rzucali się w oczy w kadrze.
Dla odmiany Andrzej Duda sprowadza swoją aktywność na razie właściwie wyłącznie do prowadzenia kampanii wyborczej PiS-u – jeżdżąc po powiatowych imprezach w towarzystwie parlamentarzystów i samorządowców PiS-u, którzy za chwilę w tych miejscach będą prowadzić swoją kampanię wyborczą.
Tylko, że sprowadzanie roli Prezydenta RP do „misia” pozującego z kandydatami jednej partii strasznie deprecjonuje najważniejszy urząd w kraju Panie Prezydencie…
Share on twitterShare on emailShare on wykop