W ramach akcji informacyjnej dot. ustawy o ustroju rolnym
prowadzonej przez Platformę Obywatelską, uczestniczyłem w tym
tygodniu w spotkaniu w Potępie.
Przyjęta niedawno przez Sejm ustawa (Senat jeszcze nad nią
pracuje) dotycząca obrotu ziemią rolną, wzbudza nie tylko we
mnie ogromne zdumienie... Jak można w XXI wieku przyjmować
ustawę, zabierającą Polakom prawo do swobodnego dysponowania
swoją własnością, do kupowania i sprzedawania ziemi rolnej?
Ustawę, która przyczyni się do radykalnego pogorszenia się
sytuacji na polskiej wsi.
Analizowałem zarówno materiały, które przygotował w tej
sprawie Klub Platformy Obywatelskiej, jak i informacje
zamieszczone na stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Największe zdumienie wzbudza to, że Ministerstwo chwali się,
wręcz chełpi tymi szkodliwymi dla Polski zapisami.
Część przyjętych przepisów dotyczy wstrzymania na pięć lat
sprzedaży ziemi z zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa. Nie
znam się na tym, więc wypowiadać się nie będę.
Najbardziej poraża wprowadzenie zakazu handlu ziemią prywatną.
Zgodnie z przyjętymi przez Sejm przepisami, właściciel ziemi
rolnej będzie mógł ją sprzedać tylko rolnikowi
indywidualnemu (czyli osobie, która ma uprawnienia rolnicze, od
5 lat uprawia gospodarstwo rolne, nie posiada więcej niż 300 ha
i zamieszkuje w gminie w której to gospodarstwo prowadzi); wyjątkami
są jednostki samorządu, Skarb Państwa oraz kościoły.
Pozostawiono co prawda (po gorących protestach mi.in. posłów
Platformy) nieobecną w pierwotnym projekcie możliwość
przeniesienia własności ziemi na osoby bliskie (np. dzieci) lub
zapisania im tejże ziemi w spadku, ale jeżeli spadkobierca nie
będzie rolnikiem, Agencja Nieruchomości Rolnych będzie mogła
odkupić od niego odziedziczoną nieruchomość (oczywiście po
określonej przez siebie cenie)!
Rolę będzie można sprzedać osobie, która nie jest rolnikiem
(a chce nim zostać), ale tylko pod warunkiem uzyskania całkowicie
uznaniowej zgody ANR - w ten sposób stworzone zostało
gigantyczne zagrożenie korupcyjne, które może wywołać aferę,
jakiej w Polsce jeszcze nie mieliśmy.
Agencja będzie (wg bardzo enigmatycznych kryteriów) stwierdzać,
czy nabywca daje rękojmię "należytego prowadzenia działalności
rolniczej". Co więcej - osoba taka będzie musiała przez
10 lat uprawiać nabytą rolę (w przypadkach losowych tylko sąd
będzie mógł ją od tego zwolnić wcześniej), a w ciągu 5 lat
od nabycia nieruchomości, będzie musiała przeprowadzić się
do gminy, w której jest ta nieruchomość.
To przecież powrót do pańszczyzny! Cóż stoi na przeszkodzie,
aby ktoś mieszkający w Tarnowskich Górach kupił od osoby
fizycznej kilka hektarów w Zbrosławicach, czy w Tworogu i zaczął
je uprawiać? Dlaczego nie może tego robić nie mając wykształcenia
rolniczego? Przecież sam ponosi ryzyko za ewentualnie niższe
plony, poza tym można zatrudnić specjalistę i skorzystać z
jego wiedzy.
Dlaczego syn rolnika, który wyprowadził się z rodzinnej
wioski, z odziedziczoną po rodzicach ziemią nie będzie mógł
zrobić tego, na co ma ochotę - uprawiać samemu nawet jeśli
nie jest rolnikiem, wydzierżawić, czy też sprzedać komu chce
i kiedy chce (teraz lub za 5 lat)? Zgodnie z nowymi przepisami będzie
zmuszony odsprzedać ziemię ANR za cenę ustaloną przez Agencję,
jeśli ta wpadnie na taki pomysł. Jeśli Agencja (szczęśliwie)
nie będzie chciała odebrać mu ziemi wg swojej wyceny, żeby
sprzedać ojcowiznę, będzie również musiał uzyskać zgodę
Agencji.
Efekty takich działań będą oczywiste - szybki spadek cen
ziemi, przejmowanie jej przez ANR i sprzedawanie jej tylko
wybranym, mającym dobre relacje w ANR.
O co w tym chodzi? Czy o to, żeby polscy rolnicy zbiednieli?
Wielu z nich ma przecież zaciągnięte kredyty hipoteczne pod
zastaw tej ziemi. Ziemia gwałtownie straci na wartości, co może
spowodować, że banki zażądają zwrotu kredytu lub innego
zabezpieczenia. Wiele osób, dla których kawałek ziemi był
zabezpieczeniem przyszłości, nagle znajdzie się w sytuacji, że
ich majątek straci 30-50% wartości. Dodatkowo należy pamiętać,
że fundusze emerytalne rolników bazują na wartości ziemi.
Szukam intensywnie motywacji dla takich pomysłów i nie znajduję
ich zbyt wielu... Może chodzi właśnie o to, żeby zabierać
Polakom ziemię za bezcen i za tenże bezcen sprzedać ją swoim?
Czy mamy do czynienia z przygotowaniem tak gigantycznego
szwindlu...?
Czytając artykuły na ten temat znalazłem ciekawą analizę Łukasza
Warzechy, który co prawda pominął w ogóle olbrzymie zaangażowanie
Platformy Obywatelskiej w tę sprawę, ale przedstawił ciekawą
hipotezę. Wg niego PiS adresuje tę ustawę do osób o najniższych
instynktach, zawistników, którzy ucieszą się z tego, że ktoś
straci swój majątek. Pewnie są osoby, które pomyślą:
"A dobrze temu Nowakowi, kupił sobie 5 ha ziemi i teraz
zostanie z 1 wartości tego co wydał! Dobrze tamtej Kowalskiej,
odziedziczyła 10 ha po ojcu, myślała, że trochę zarobi
sprzedając, a teraz nie będzie mogła tego zrobić!"
Czy naprawdę o to chodzi, czy taka niska może być motywacja
przyjęcia ustawy, która występuje przeciwko Polakom, przeciwko
prywatnej własności ziemi w Polsce?
PS.
Zapomniałem jeszcze dodać, że ustawa wprowadza konieczność
uzyskania zgody sądu na sprzedaż lub przekazanie ziemi w ciągu
10 lat od jej nabycia. A więc pańszczyźniane przywiązanie do
ziemi....