Kolejny raz tarnogórski jarmark świąteczny odbył się w
rozstawionym na Rynku olbrzymim namiocie. W namiocie, co tu
ukrywać, beznadziejnie brzydkim. Jarmarki bożonarodzeniowe
generalnie się piękne, a ich urok przyciągają turystów. A u
nas jest jak jest...
Oczywiście namiot ma też plusy - jest w nim ciut cieplej niż
na zewnątrz, chroni przed deszczem (jak w tym roku! ), i nawet
troszkę zatrzymuje smog, dzięki czemu czasem pachnie w nim grzańcem,
a nie śmierdzącym dymem, który to zapach dominuje w
Tarnowskich Górach przez blisko połowę roku.
Czy te plusy równoważą brzydotę namiotu? To kwestia
dyskusyjna... Jeżeli jednak zapada decyzja, że stawiamy namiot
chroniący przed potencjalnym deszczem, czy nie da się zadbać,
aby było choć troszkę estetyczniej? Mały krokiem w tym
kierunku była miniatura dzwonnicy postawiona w tym roku przy wejściu
do namiotu... Takie rzeczy da się zrobić, tylko trzeba uznać,
że estetyka jest ważna, a o tym niestety często zapomina się
w naszym mieście.
***
Żeby nie było, że tylko krytykuję, to pochwalę -
dostrzegam, iż w tym roku wreszcie po paru latach, dekoracje świąteczne
są w miarę ładne. Zdecydowanie ładniejsza jest choinka (która
wygląda ładnie nie tylko nocą, ale także w ciągu dnia), a
także ozdoby umieszczone na latarniach. Może nie jest ich
bardzo dużo, nie są zbyt wymyślne i są mniejsze niż w innych
miastach (b. podoba mi się wystrój Siemianowic, czy Piekar),
ale w miarę ładnie świecą. W ubiegłych kilku latach lampki
były blade, wyraźnie nie pierwszej młodości, więc dekoracje
świąteczne wyglądały ubogo.
W tym roku postarano się z ułożeniem ozdób na drzewach, świetlne
łańcuchy nie są już tak niechlujnie ciepnięte na gałęzie
jak w ub. latach.
Tak więc bilans świątecznej estetyki wygląda następująco:
ozdoby znacznie ładniejsze niż w latach poprzednich, jarmarkowy
namiot nadal paskudny. Ale stoiska wewnątrz z b. ładnym
towarem, szeroką ofertą.