Subiektywne (i chaotyczne) podsumowanie 2019 r.

1. Oczywiście z mojej perspektywy kolejna wygrana w wyborach to wielka satysfakcja, zwłaszcza że po czterech latach trudnej opozycji mój wynik był wyższy nie tylko w liczbach bezwględnych (wzrost z 9 do 12 tys.), ale również procentowo (w 2015 r. uzyskałem 3% głosów w okr. gliwickim, w minionym było to 3,5%). Jednak znacznie ważniejsze była dla mnie wielka sympatia i wsparcie, jakie odczuwałem w czasie wyborów. Nigdy np. nie zdarzało się wcześniej, by wiele nieznanych mi osób dzwoniło do mojego biura proponując zawieszenie baneru na swoim płocie!

2. Ale oczywiście trudno było o euforię. Koalicja Obywatelska zajęła drugie miejsce. Przegraliśmy, choć udało się utworzyć większość w Senacie. Czy wobec zmasowanej propagandy tzw. mediów publicznych i wielkich transferów socjalnych mogliśmy uzyskać więcej niż 27,4%? Z pewnością byłoby to niełatwe, ale niestety nie da się ukryć, że centralna kampania Koalicji Obywatelskiej była fatalna :( Gdyby była lepsza, być może PiS nie miałby 230 posłów...?

3. Parę słów o wynikach innych kandydatów - należy odnotować dobry wynik pani poseł Barbary Dziuk, zwłaszcza że tak wielu, nawet z jej środowiska, działało w kierunku zaszkodzenia jej w ponownym objęciu mandatu. Muszę przyznać, że mocno bawiło mnie to, że niektórzy samorządowcy starający się zaszkodzić Barbarze Dziuk, wspierali innego kandydata z listy PiS, osobę o nieporównywalnie (w mej ocenie oczywiście) gorszych cechach charakteru...

PS. Do Sejmu nie weszło wielu doświadczonych posłów, także takich, którym nie sposób odmówić pracowitości i kompetencji (np. Marek Wójcik z Katowic). W naszym okręgu niespodzianką była przegrana Pawła Kobylińskiego. W jego przypadku chyba jedyny zarzut jaki można mu postawić to fakt, że sądził, że w uzyskaniu dobrego wyniku w Tarnowskich Górach może mu pomóc Stanisław Torbus....