Do opozycji można mieć oczywiście różne pretensje (a krytyka zawsze jest pomocna).
Ale pretensje o to, że PiS nie traci większości z dnia na dzień mimo protestów na ulicach, serio nie są trafione...
*
W mijającym tygodniu rozmawiałem długo z osobami, które od czasu orzeczenia TK w sprawie dopuszczalności aborcji, protestują systematycznie zarówno przeciw temuż orzeczeniu, jak i rządom PiS-u.
Stawiali pytanie: „Dlaczego mimo tak licznych protestów w całej Polsce, PiS nie traci władzy i nie spada mu poparcie w sondażach?”
Była w ich pytaniu także nuta pretensji do opozycji i oczekiwanie, że powinna ona dzięki protestom odsunąć PiS od władzy.
Po długiej rozmowie chyba udało mi się wyjaśnić, że zmiana rządów odbywa się podczas wyborów (oczywiście możliwe jest odejście części posłów z partii rządzącej, ale to rzadka sytuacja), więc musimy przyjąć, że te rządy jeszcze trochę potrwają.
A zrozumiała złość protestujących (i sympatyzujących z protestami) o to, że ich aktywność nie przynosi szybkich efektów, także pewnie przenosi się na wyniki sondaży - w których nie deklarują poparcia dla żadnego ugrupowania. Wyborcy PiS-u są bardziej odporni na zmiany preferencji wyborczych.
Cóż nam pozostaje? Jedynie konsekwencja w działaniu każdego dnia, organiczna praca, która efekt może przynieść dopiero w wyborach.
Ale pretensje o to, że PiS nie traci większości z dnia na dzień mimo protestów na ulicach, serio nie są trafione...
*
W mijającym tygodniu rozmawiałem długo z osobami, które od czasu orzeczenia TK w sprawie dopuszczalności aborcji, protestują systematycznie zarówno przeciw temuż orzeczeniu, jak i rządom PiS-u.
Stawiali pytanie: „Dlaczego mimo tak licznych protestów w całej Polsce, PiS nie traci władzy i nie spada mu poparcie w sondażach?”
Była w ich pytaniu także nuta pretensji do opozycji i oczekiwanie, że powinna ona dzięki protestom odsunąć PiS od władzy.
Po długiej rozmowie chyba udało mi się wyjaśnić, że zmiana rządów odbywa się podczas wyborów (oczywiście możliwe jest odejście części posłów z partii rządzącej, ale to rzadka sytuacja), więc musimy przyjąć, że te rządy jeszcze trochę potrwają.
A zrozumiała złość protestujących (i sympatyzujących z protestami) o to, że ich aktywność nie przynosi szybkich efektów, także pewnie przenosi się na wyniki sondaży - w których nie deklarują poparcia dla żadnego ugrupowania. Wyborcy PiS-u są bardziej odporni na zmiany preferencji wyborczych.
Cóż nam pozostaje? Jedynie konsekwencja w działaniu każdego dnia, organiczna praca, która efekt może przynieść dopiero w wyborach.