Zamkniemy kopalnie szybciej niż odejdziemy od węgla..?

Wiadomo, że od transformacji energetycznej nie ma odwrotu, poza tym nasze zasoby węgla nie są nieograniczone (Andrzej Duda może wygadywać brednie o zapasach na 100 lat, ale w rzeczywistości wystarczą one góra na 20).
Rząd zresztą zgodził się już na europejską politykę klimatyczną, tylko jeszcze nie bardzo się do tego przyznaje.
Obecnie trwa dziwna sytuacja, że rozmowy rządu na temat transformacji energetycznej toczą się wyłącznie ze związkami zawodowymi górnictwa.
Nikt nie rozmawia ze śląskim samorządami ani z firmami, które dla górnictwa pracują.
Samych górników w Polsce jest 82 tysiące. Biorąc pod uwagę ich wcześniejszy wiek emerytalny, perspektywa zamknięcia kopalń w ciągu 15-20 lat, nie stanowi akurat dla nich większego problemu.
Ale firmy pracujące dla górnictwa (oczywiście produkujące zarówno na rynek krajowy, jak i na eksport) zatrudniają około 400 tysięcy pracowników. To często bardzo wyspecjalizowane firmy, które są oczywiście mają świadomość konieczności, są gotowe do przekwalifikowania przynajmniej części swej produkcji, ale warto, aby ktoś już teraz, opracowując program restrukturyzacji, zaczęto z nimi rozmawiać, wskazać na co mają się przygotować.
*
Inna niepokojącą sprawą jest to, iż wiele wskazuje na to, że program przygotowywany przez PiS doprowadzi do sytuacji, w której o wiele szybciej wygasi się w Polsce górnictwo, niż zapotrzebowanie na węgiel. Jak patrzę na to, co przygotowują, to realny jest scenariusz, że za 10 czy 15 lat węgiel energetyczny w Polsce już nie będzie wydobywany, a jeszcze przez dziesiątki lat będzie potrzebny do produkcji prądu. Tak jak teraz martwimy się dużym importem z Rosji, tak wkrótce może okazać się, że Rosja, przekieruje ten eksport na inne kraje np. azjatyckie, gdzie będzie więcej zarabiać i staniemy przed dużym problemem.