Godzina 16:50 - stawiłam się na rynku. Zgromadziła się już tam duża liczba uczestników oficjalnego przemarszu a wraz z żołnierzami, orkiestrantami, strażą miejską, policjantami, VIP-ami - proporcjonalna liczba pojazdów mechanicznych, które wjechały tu oczywiście okazjonalnie, nie rutynowo. Można, powiedzmy, darować ten grzeszek - jak święto to święto.
"Wymień baterię, wymień baterię!" To polecenie elektronicznego mądrali przeszkodziło mi w wykonaniu zaplanowanych zdjęć ze zbiórki pod ratuszem, przemarszu przez miasto i corocznego capstrzyku na cmentarzu wojennym. Mój własny aparat zastąpiłam dzisiaj pożyczonym - odstępstwo od rutyny dało mi się we znaki. Ot, grzech ukarany
Próba sprzętu fotograficznego!
W obliczu męskiej masy, w której zatopione zostały żeńskie rodzynki, trwogi nie okazała a na posterunku pozostała reprezentantka mniejszościowej frakcji kobiecej eskorty policyjnej.
Jutro dalsza część obchodów święta narodowego.