Festiwal świąt czwartego kwartału roku
kalendarzowego trwa. Święto za świętem mija i następne przed
nami.
Co wolicie? Co woli mieszkaniec, klient, gość, turysta? Czy tu
troszkę, tam kokoszkę a dalej jeszcze jakieś leszcze? W naszym
mieście mocno mylące bywają dwa konkurencyjne/konkurujące
miejsca handlu przedświątecznego. Ten na Placu Wolności: kilka
straganów, stoisk, budek, w których handel rozpoczyna się już
przed południem i trwa do… godz. 18-tej
. Ten drugi a może
właśnie pierwszy: na rynku.Pod namiotem, w miłym klimacie.
Zdjęcie TG - dość siermiężne, nie miejskie raczej „architektonicznie” stoiska przed kilku laty w liczbie dziesięciu stanęły przed ratuszem, w pobliżu płotka zbitego z tzw. króciaków wokół choinki, gdzie wiatr je okrutnie wygwizdał. Ostatnio zaszły nieco dalej, w inne miejsce, pod sklepienie namiotu, straciły tam swój plenerowy charakter ale zyskały „skupienie”.
Zdjęcie - A może na jednym placu, w jednym miejscu? Pod namiotem i obok namiotu jak w Opolu w cieniu ratusza.
Zdjęcie - W Katowicach? Coooraz lepiej, z roku na rok widok na katowicki rynek świąteczny staje się coraz bardziej szerokokątny – sprawdzić może to każdy, kto wsiądzie do przeszklonej windy „świadkującego” pobliskiego budynku i nie zamknie oczu
Zdjęcie - We Wrocławiu? Bez namiotu? Da
się zrobić! Twierdzę odważnie: nie ma takiego jarmarku na
całym południu Polski. Przez Śląsk i Małopolskę
przejeżdżając, próżno szukać barwniejszego, ruchliwszego,
radośniejszego, smakowitszego i jakiego tam jeszcze poszukiwać
zechcecie.
Wróć! I na Nikisz obowiązkowo marsz! Co regionalne, to najsłodsze sercu, najgorętsze, naj…!