Śląski Szklany Trójkąt

 Przypadkowe moje pobyty w miejscowościach, w które po drodze  się zatrzymuję, nieraz są mocno zaskakujące.
 Piechowice w pobliży Jeleniej Góry – mała miejscowość oddycha, żyje, nie została wyludniona. A może to dzięki przemysłowi hutniczemu a konkretnie hucie szkła, która funkcjonowała już w XIX wieku za sprawą m.in. śląskiego rodu Schaffgotchów?
 „Szklany trójkąt” Piechowice-Szklarska Poręba-Sobieszów rósł w siłę i sławę, dając pracę 1700 okolicznym mieszkańcom. Huta urodziła się jako „Josephine”, która po latach letargu i upadku odrodziła się jako „Julia” – maleństwo, w porównaniu do tej pierwszej, wielkiej i poważnej, zatrudnia obecnie zaledwie ok. dziewięćdziesiąt kilka osób.
  

 Ale rośnie i krzepnie. Przez 7 dni w tygodniu , 24 godziny na dobę pracują piece hutnicze, wytapiacze, grawerzy. I jeszcze coś! Przez 7 dni w tygodniu (!) odwiedzają „Julię” turyści; dla nich to odbywa się spektakl procesu produkcyjnego.

Przewodnik naszej grupy, pan Kuba (jakże kompetentny młodzieniec!), nie zająknął się ani razu, opisując etap po etapie proces ręcznego tworzenia urodziwych przedmiotów, które w 80% wyjeżdżają w świat, na eksport. Za granicą bowiem bardziej cenione są te wyroby niż u nas w kraju. Ciekawe, ale chyba gustujemy w taśmowo produkowanych azjatyckich produktach, nie bacząc na piękno tych produkowanych ręcznie i na kunszt ich wytwórców. Dodam, że i w "Julii" część produkcji wychodzi z automatów. Ale one nie przyciągają tak wielu zleceniodawców i kupców jak te wykonywane ręcznie.
   
 
Jakże zdziwiona byłam, rozmawiając przez ponad kwadrans z panem Kubą po zakończeniu wycieczki już nie na temat produkcji ale historii regionu. Sypał jak z rękawa nazwiskami dawnych właścicieli, datami i wydarzeniami ze 175-letniej przeszłości zakładu. Dlaczego pominął większość tych szczegółów w trakcie oprowadzania? „Zwykle wycieczkowicze mało interesują się dziedzictwem tych ziem. Raczej dopytują o szczegóły wytapiania, barwienia, grawerowania szkła” .
Skoro jednak młody człowiek nie oderwał się od przeszłości rodzinnego regionu a swą przyszłość związał z nim, nie upadam na duchu, trwożąc się o utratę tożsamości w młodym pokoleniu. Niech trwa! 
  
  
PS. "Julio"! "Julio!" Czy mnie słyszysz?! Wnioskuję o premię dla pana Kuby!