Ten w 2011 roku, gdy to minęło 230 lat od szczęsnego odkrycia złóż galenowych w
szybie Rudolfina (i innych szybach niedługo po tym).
Ten w 2012, gdy minęło 450 lat od pojawienia się na świecie dziecięcia po długiej
i ... przenoszonej( „ciąży” (w 1526r. … zapłodnienie),
któremu nadano metrykę urodzin z pieczęcią – herbem miejskim.
A teraz? W 2017 r., mamy 455. lipiec, jak rzekłam – niewesoły raczej generalnie. Ale w nim mieści się „rasowy ” herb tarnogórski.
Bo nie było go przez długi czas po wojnie. Aż wreszcie przywołany, przypomniany, przywrócony przed
15 laty w sierpniu 2002r. Gdzieś za kulisami, na
drugim planie stało wtedy dwóch heraldyków – „magików”, którzy odczarowali nasz
oryginalny, szlachetny miejski znak. I teraz wymienię ich nazwiska, tak
zwyczajnie – bez pompy i zadęcia. To doktor Arkadiusz Kuzio-Podrucki i doktor
Dariusz Woźnicki. I dodam ze wzruszeniem: dziękuję. Dziękujemy!
.........................................................................................................

Zdjęcie