Chwalcie łąki umajone,
Góry, doliny zielone
Chwalcie cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki.
Nie taka stara ta prosta pieśń - pochodzi z lat 40 XIX wiek.
Nie jest długi jej tekst – tylko 4 zwrotki. To chyba dobrze,
bo łatwo ją zapamiętać w całości. Melodia nie jest żwawa a
spokojna, kojąca – nietrudno jej się nauczyć.
Przez cały maj śpiewana bywała przez moją babcię podczas jej
codziennych czynności domowych, to właśnie w maju pieśń ta
wielokrotnie była wysłuchana przeze mnie – dziecko,
klęczące przy boku babci w ławce kościółka św. Anny. Po
nabożeństwie, w drodze do domu, z dźwiękami organów, z
głosami kobiecymi w uszach, podśpiewywałam cichutko
zasłyszaną melodię trzymając babciną dłoń.
Na „majowe” chodziło się zwykle do „Anki”, jak
potocznie brzmiała nazwa kościółka przy ul. Gliwickiej; to
chyba najprzyjemniej wspominane obrzędy religijne, w których
uczestniczyłam będąc małą dziewczynką, ja - uczennica
pierwszych klas szkoły podstawowej. Z pewnością lekki
wietrzyk, zapach pierwszych kwiatów wiosennych, cytrynowa
zieleń listków drzew parku, wzdłuż którego ściany szła
wnuczka prowadzona do domu przez babcię w nie upalne jeszcze
wieczory, pomagały dziecku zasnąć. A później we snach
fruwać bezszelestnie ponad domem i miastem, nad zieleniejącym,
pachnącym majowym pejzażem, nad polami tak szeroko jeszcze
ścielącymi się w tamtych czasach blisko szkoły, ulic, parku.
Autor tekstu – jezuita Karol Antoniewicz, kompozytor –
nieznany. Piosenkę śpiewa Krzysztof Krawczyk.
