W sierpniu

Sierpień. Miesiąc rozpoczęty od godziny 17. tej. Jak co roku od 76 lat. Tym razem o tej godzinie, w tym znamiennym dniu nie było mnie na chodniku, nie było mnie w moim mieście. Prowadziłam samochód obcą drogą, w nieznanej okolicy, wśród budynków, drzew, innych pojazdów, z koleżanką obok mnie i psem za mną. W pewnym momencie wyprzedzili mnie motocykliści na ośmiu maszynach, jedzie jakieś auto przede mną, inne za mną. Wieś, wieś spokojna ale...

Samochód wsuwa się w dźwięk, dziwny, rzadki, monotonny a przecież niepokojący. Syrena remizy strażackiej! Motocykle jeden po drugim zwalniają, zjeżdżają na pobocze, za nimi dwa samochodu przede mną. Już wiem – GODZINA „W”. Godzina ważna, sierpniowa, godzina 17, warszawska, powstańcza, polska. Godzina desperacji, rozpaczy i cierpienia. Zjeżdżam na podbocze jezdni a za mną jeszcze jeden samochód. Minuta = 76 lat = pamięć.
PS. Obca wieś – syrena punktualnie uruchomiona na remizie OSP. Rodzinne miasto – dowiedziałam się po powrocie, milczące, bez corocznego uruchomienia syreny w rocznicę powstania warszawskiego.